1. Jak żyjemy?

2.1K 110 221
                                    

Budzik zadzwonił od razu po tym, jak Zack się obudził. Już od kilku minut siedział na łóżku i dzielnie zawijał swoje ciało w bandaże. Nie chciał budzić Rachel wcześniej, niż było to konieczne, ale gdy wybiła wyznaczona godzina, a dziewczyna jak zresztą zwykle, nic nie robiła sobie z budzika, postanowił zadziałać. Wyłączył urządzenie i nachylił się nad ukochaną.

— Pora wstawać... — szepnął, a zaraz potem zaczął czule całować jej szyję. Blondynka zwinęła się w kłębek i zmarszczyła nos. Wtuliła się w poduszkę, dając tym samym do zrozumienia, że nie ma najmniejszej ochoty się stąd ruszać. Każdego poranka potrafiło złapać ją tak urocze lenistwo — Spóźnisz się na uczelnię Ray — dodał, dzięki czemu udało mu się rozbudzić partnerkę. Rachel podniosła się do siadu i uniosła ręce wysoko, by się przeciągnąć, a przy okazji głośno ziewnąć. Po zaledwie dwóch sekundach poczuła nieprzyjemne zimno, rozchodzące się po górnej części jej ciała. Przetarła oczy i rozchyliła lekko powieki. Dopiero wtedy zorientowała się, że jest całkiem naga. Na jej twarz wstąpił solidny rumieniec, co mocno rozbawiło mężczyznę. Niebieskooka w mgnieniu oka narzuciła na siebie pościej, zakrywając się nią aż po same uszy.

— Nie patrz tak na mnie — wymamrotała niewyraźnie.

— Jak mam się na ciebie nie patrzeć, skoro masz takie piękne ciało? — spytał brunet, na co dziewczyna zaczerwieniła się jeszcze bardziej, o ile w ogóle to było możliwe — Nie chowaj się. I tak musisz stamtąd wyjść — zaśmiał się wesoło.

Ray przełknęła ślinę i niepewnie zsunęła z siebie kołdrę, a potem wyszła z łóżka, starając zasłonić piersi rękoma.

Wzięła z krzesła ubranie, przygotowane dzień wcześniej i popędziła z nim do łazienki.

Zacka tylko bawiło jej zachowanie. Dziwił go fakt, że jeszcze wczoraj była taka śmiała, a dziś to znów ta cicha, wstydliwa osóbka, którą tak kochał. Westchnął z politowaniem i sam zabrał się za ubieranie.

Nigdy nie sądził, że będzie w stanie wieść normalne życie. Zaskakujące, że taka Rachel Gardner była w stanie zmienić jego świat o sto osiemdziesiąt stopni. Teraz stał się jej kochającym chłopakiem, planującym oświadczyny. Miał dobrze płatną pracę, którą lubił i piękny, duży dom w lesie. Brzmi jak marzenie, prawda? I tak właśnie się czuł. Jakby był w nieosiągalnym marzeniu, pięknym śnie, z którego nie chciał się budzić.

(I teraz wszyscy czytelnicy "Oho, zaraz coś pierdolnie", ale nawet nie spodziewacie się, jak bardzo XD ~ autorka)

Więc tak, gdzie pracował Isaac? No cóż... Nie posiadając wyższego wykształcenia, nie mógł oczywiście zostać jednym z korpo-szczurów. Zresztą nie widziała mu się praca jako narzędzie innych. Jego siła fizyczna okazała się być bardzo przydatna w tej robocie, ale nie był on również budowniczym, z uwagi na nieumiejętność posługiwania się planem oraz niechęć do słuchania poleceń. Nie był on także strażakiem z wiadomych dla wszystkich powodów. Kim więc został? Otóż Zack został rzeźnikiem.

Natomiast Rachel... Ta mądra dziewczyna przeskoczyła kilka lat szkoły. Była na tyle inteligenta, że pozwolono jej przeskakiwać do kolejnych klas i za każdym razem świeciła przykładem dla innych. Wzorowa uczennica z łatwością wybrała się na wymarzony kierunek studiów, jakim była medycyna i była już na drugim roku. Może to dziwne, że chciała w przyszłości zostać lekarzem, ale nie robiła tego do końca dla siebie. Ona robiła to dla Zacka i jego ogromnych kompleksów, spowodowanych bliznami na całym ciele. Tym, czego chciała, było wynalezienie jakiejś maści bądź leku, na natychmiastowe zagojenie się jego poparzeń. Wierzyła, że dzięki ciężkiej pracy i odrobinie szczęścia, będzie w stanie wynaleźć coś takiego. Każda nieprzespana noc, spędzona na nauce, była motywowana myślą o Zacku. O jego pięknym uśmiechu, za który oddałaby wszystko. O tym, jaki szczęśliwy będzie, gdy pozbędzie się znienawidzonych znaków, oszpecających jego cudowne ciało. To właśnie nią kierowało, ale nigdy nie zdradziła tego brunetowi. Bała się, że może go zawieść. Nie chciała, by było mu przykro.

Po porannej toalecie i śniadaniu, dziewczyna pożegnała się z ukochanym krótkim całusem i wybiegła na autobus. Gdy wsiadła do pojazdu, czekało ją jeszcze pół godziny drogi. Wyjęła z plecaka książkę, otworzyła na odpowiedniej stronie i pogrążyła się w lekturze.

Foster zaczynał pracę godzinę później, więc miał jeszcze trochę czasu na rozbudzenie się.

Po ubraniu się, poszedł "nakarmić" martwego kanarka, którego kupił w zeszłym roku Rachel, na świętowanie ich czwartej rocznicy. Niestety nie pomyślał o tym, że tak uroczy ptaszek,  mógłby wydawać tyle hałasu. Pewnego poranka po prostu nie zaśpiewał. Gdy ciemnowłosy poszedł sprawdzić, co jest nie tak, ujrzał Ray siedzącą nad nim i zszywającą mu brzuszek. Na swoje usprawiedliwienie powiedziała, że chciała go jedynie naprawić. Jego jego dziubku zawiązała błękitną kokardkę, nóżki i ciało usztywniła, a następnie wsadziła z powrotem do klatki i zachowywała się, jakby kanarek nadal żył. Zack nie chciał robić jej przykrości, toteż postanowił zachowywać się jak ona. Codziennie karmienie stało się rutyną i przestał już dawno zwracać uwagę na to, że małe serduszko w tym ptaszku, dawno temu przestało bić.

Wysypał wczorajszy pokarm do kosza i napełnił pojemnik nowym, po czym jeszcze wymienił wodę w poidełku.

Uważał, że taki kanarek był nawet lepszy. Nie wymagał zbyt wiele uwagi, ani nie zakłócił spokoju. On po prostu ładnie wyglądał i to w zupełności wystarczyło.

______________

No i rozdział z cyklu "AAA DOSTAŁAM ZASTRZYK WENY", który za chwilę się skończy XD

𝙳𝚘 𝚔𝚘ń𝚌𝚊 #2 [𝚉𝚊𝚌𝚔 𝚡 𝚁𝚊𝚌𝚑𝚎𝚕]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz