Nowy dzień - nowa przygoda.
Rachel wkroczyła na dobrze sobie znaną już uczelnię. Parę rzeczy zdążyło się zmienić przez te prawie dziesięć lat, ale układ sal wciąż pozostawał ten sam.
Dziewczyna przyszła pół godziny przed czasem, jak to miała w zwyczaju. Przed salą zdążyło się już zebrać parę innych osób. Z tego, co zauważyła, była najstarsza. Znaczy prawie. Dostrzegła jeszcze jedną dziewczynę, która wyglądała mniej więcej na tyle samo lat.
Brązowooka również ją zauważyła i podeszła do niej uśmiechnięta.
— Witaj — wyciągnęła do niej rękę. Blondynka niepewnie ją uścisnęła — Mam na imię Stella, a ty?
— Rachel. Rachel Foster — przedstawiła się.
Przez twarz Stelli przebiegł cień zaniepokojenia, ale w ułamku sekundy uśmiech powrócił.
— Też na ten kierunek? — wskazała na salę, w której miały odbywać się zajęcia. Ray przytaknęła — Chcesz usiąść obok mnie? Nie znam tu nikogo.
— Um... Dobrze — zgodziła się. Być może znalazła przyjaciółkę?
Po jakimś czasie ktoś wpuścił wszystkich do pomieszczenia. Dziewczyny zajęły miejsca w pierwszym rzędzie, by mogły dokładnie widzieć i słyszeć. One nie przyszły tu dla zwykłego zaliczenia. Naprawdę chciały posiąść jak największą wiedzę, by w przyszłości być mistrzem w swoim fachu.
— Wiesz, że mój brat tu wykłada?
— Huh? Naprawdę? Będzie nas uczył?
— Tak! Czyż to nie wspaniałe? — podekscytowała się.
— Mam nadzieję, że jest chociaż dobry w tym, co robi — przewróciła oczami — To zabrzmiało niegrzecznie, przepraszam! — poprawiła się natychmiast.
— Nic nie szkodzi. On jest najlepszym nauczycielem, jakiego mogłabyś mieć!
— Chyba ci zaufam — westchnęła i wyjęła zeszyt w kratkę oraz długopis.
— Nie używasz laptopa? — wyjęła wspomniane urządzenie z plecaka i postawiła przed sobą. Jasnowłosa pokiwała głową na boki i podpisała notatnik.
Po kilku minutach na salę wszedł ktoś, kogo dziewczyna się całkowicie nie spodziewała. Ktoś, kogo myślała, że już nigdy nie ujrzy.
(No strzelać, kto to? 😏 ~ autorka)
— Witam moi drodzy! — krzyknął z niemałym zapałem tak, by nie tylko sala, ale i cała uczelnia go usłyszała — Nazywam się Daniel Dickens i będę w tym roku waszym wykładowcą!
Rachel sparaliżowało. Miała ochotę wybiec stąd albo chociaż magicznie teleportować się do ostatniej ławki. Nic z tych rzeczy jednak na jej nieszczęście nie nastąpiło.
Mężczyzna przyjrzał się uważnie wszystkim obecnym. Swój wzrok zawiesił przez dłuższą chwilę na dziewczynach w pierwszym rzędzie.
~ Może mnie nie poznał i patrzy po prostu na swoją siostrę? ~ myślała. Modliła się w duchu, by tak właśnie było. Jej koszmar sprzed lat powrócił ze zdwojoną siłą.
Stella praktycznie podskakiwała ze szczęścia. Gdyby tylko wiedziała...
— Uważam, że powinniśmy się wszyscy poznać, by uczyć się w przyjaznej atmosferze! — ogłosił. To trochę zdziwiło Rachel. Nie myślała, że na studiach trzeba będzie się z kimkolwiek kontaktować. Ona nie potrzebowała przyjaciół. Wcześniej marzyła, by ich mieć, ale teraz, była pewna, że do szczęścia wystarczy jej jedynie Zack i ich dzieci — Proszę, przedstawcie się wszyscy, zaczynając od tej pani! — wskazał na Stellę. Najprawdopodobniej dlatego, że byli rodzeństwem oraz to, że siedziała z brzegu.
Ciemna blondynka wstała.
— Mam na imię Stella Dickens. Jestem siostrą Dannego. Marzę o tym, by zostać lekarką — powiedziała krótko i usiadła z powrotem.
Teraz przyszła kolej na Ray. A co, gdyby skłamała?
~ "Nienawidzę kłamstw" ~ usłyszała w głowie głos Zacka.
Przecież mu przysięgała. Sama prawda. Żadnych kłamstw. Kłamstwa niszczą, ale czy w tym przypadku nie będą one pomocne?
Dziewczyna wstała.
— Rachel Foster... — wymamrotała jak najmniej wyraźnie. Może nazwisko go zmyli? — Chcę zostać lekarzem — szybko usiadła i spuściła głowę.
— Wszystko w porządku? — Stella otoczyła ją ramieniem. W tle słyszała, jak kolejne osoby opowiadają o sobie. Ray znów chciała umrzeć.
Skoro Danny nie skupił na niej zbyt wielkiej uwagi, to może jednak nie pamięta, kim jest? Jeżeli istnieje na to choć cień szansy, to dziewczyna byłaby przeszczęśliwa.
*time skip*
Stella na nieszczęście jasnowłosej, wracała do domu tą samą drogą, toteż dwudziestoośmiolatka nie mogła zamknąć się w sobie.
— Wiesz, że mój brat ma jedno sztuczne oko? — ta dziewczyna mówiła bardzo dużo. Aż za dużo. Rachel nie czuła się z tym jakoś specjalnie komfortowo. Nie dość, że te kilka godzin na uczelni wykończyło ją psychicznie, to jeszcze nowa koleżanka musiała non stop nawijać o swoim bracie.
— Wiem — odpowiedziała bez zastanowienia. Od razu ugryzła się w język.
— Uh? Mówiłam ci? — zdziwiła się.
— Znałam Dannego już wcześniej — powiedziała na jednym wydechu. Tak bardzo chciała ukryć prawdę, ale kłamstwo nie wchodziło w grę...
— J-jak to wcześniej?! On nie miał nigdy żadnych znajomych! Byłaś jego pacjentką?!
— Stella, przestań już! — nie wytrzymała — Twój brat jest potworem! Przez niego prawie się zabiłam, a z depresji leczyłam się kilka dobrych lat! Nienawidzę go! — wykrzyczała wszystko, co leżało jej na sercu, ale zaraz potem bardzo tego żałowała.
— Jak śmiesz tak perfidnie kłamać?! I to jeszcze w żywe oczy! Mój braciszek nigdy nie zrobiłby nikomu krzywdy! Myślałam, że się zaprzyjaźnimy, a ty jesteś zwykłą szmatą! — popchnęła Rachel tak, że ta aż się przewróciła. Cicho syknęła, gdy zdarła sobie kolana o chodnik.
Ciemna blondynka cofnęła się kilka kroków, przerażona tym, co właśnie zrobiła, a po paru sekundach wyminęła ją szybko i zniknęła za zakrętem.
_____________________
Pochwalę się, bo mogę i myślę, że jest się czym.
Am I wrong?
Poczułam wewnętrzną potrzebę jebniecia Zackusia na ścianie. Potem dołączyła Ray.
Cóż, przynajmniej odwdzięczam się rodzicom za nie pomalowanie pokoju 😂
(Generalnie to mama mnie nie zabiła, a nawet pochwaliła. Ja nie wiem, co się dzieje 😂)
CZYTASZ
𝙳𝚘 𝚔𝚘ń𝚌𝚊 #2 [𝚉𝚊𝚌𝚔 𝚡 𝚁𝚊𝚌𝚑𝚎𝚕]
FanfictionTA OPOWIEŚĆ JEST KONTYNUACJĄ "Do końca [Zack x Rachel]"!!! Zack i Rachel starają się wieść normalne życie. Choć dla ich obojga "normalność" jest obca, chcą z całych sił wyjść na prostą, lecz czy wszystko pójdzie po ich myśli? Czy koszmar z przeszłoś...