16. Znak

819 53 47
                                    

Dzyń dzyń~

Rachel weszła do domu. Od razu do jej uszu dotarł cichy dźwięk dzwoneczka.

Dzyń dzyń~

Nasłuchiwała. Udała się w kierunku, z którego pochodził odgłos.

Dzyń dzyń~

Stanęła jak wryta. W prawdzie nie zastała dzwoneczka, ale coś innego. Coś, czego się nie spodziewała.

Na ścianie był wymalowany ogromny krzyż, otoczony rozciągniętym kołem tak, że każdy jego koniec go dotykał. Czerwona farba wyglądała, jakby dopiero co zaschła. Z pewnością ten, kto zostawił tutaj to coś, musiał opuścić to miejsce dość niedawno.

Blondynka podeszła bliżej. Przejechała palcem po symbolu. Wręcz poczuła tę wilgoć. Gdy dotknęła miejsca, w którym "deski" krzyżowały się ze sobą, poczuła coś dziwnego.

Na pierwszy rzut oka niewidoczne, ale teraz widziała wyraźnie. Pośrodku nie było ściany, a jedynie dziwne, gładkie wypełnienie, które miało ją imitować.

Zastukała w nie paznokciem, a wtedy usłyszała, że w środku jest pusto.

Udało jej się podważyć strukturę palcami. Gdy odchyliła to coś, jej oczom ukazało się niewielkie wgłębienie, z którego wypadła karteczka.

Dzyń dzyń~

Czy taki dźwięk mógł wydać zwykły papier?

Podniosła pogniecione znalezisko i rozłożyła. W środku znajdowała się wiadomość, którą odczytała na głos.

- Miejsce poznania wielkiej miłości - przeczytała te zdanie jeszcze parę razy, nie rozumiejąc przekazu.

Dzieci z pewnością nie zostawiłyby takiej wiadomości. Zresztą, to nie pismo żadnego z nich. To z kolei znaczy, iż to wszystko zostało zrobione przez porywacza.

Dziewczyna jeszcze raz dokładnie przyjrzała się kartce.

Język nieco różni się od normalnego. Jest zapisany w dość nietypowy sposób. Wyrazy układają się w całość, lecz znaczenie wszystkich razem jest raczej niejasne.

Z pewnością w wiadomości opisane jest jakieś miejsce, tylko jakie? Wielka miłość... O co może chodzić? Skoro zostało to zostawione w jej domu, może chodzi tu o ją i Zacka? Tyle, że oni poznali się na piętrach... To oznaczałoby przymus pojechania z powrotem do Japonii i ryzyko aresztowania! To nie mogło być to! Nie mogło!

Rachel zaczęła gryźć paznokcie. Zawsze tak robiła, gdy mocno, ale to naprawdę mocno nad czymś rozmyślała.

Może nie chodzi tu o miejsce pierwszego spotkania, a miejsce wyznania miłości? Ale wtedy tym miejscem byłoby urwisko przy porcie w Japonii... To też nie może być to. Ale co, jeśli nic więcej nie pasuje...?

Dziewczyna jeszcze raz spojrzała na wielki, czerwony krzyż. Nie bez powodu sprawca wybrał taki symbol. Ona jednak za nic w świecie nie była w stanie stwierdzić, kim może być porywacz.

*time skip*

Godzina 19:30. Rachel stanęła pod Starym Dębem i oparła się o niego plecami. W dłoni wciąż miętoliła karteczkę, którą znalazła dzień wcześniej, w dalszym ciągu nie rozumiejąc jej treści.

Patrzyła w niebo, jakby szukała w nim odpowiedzi. Takowa niestety nie nadeszła. Jedyne, co usłyszała, to grające świerszcze, w kojące ciszy nocy oraz... Głośny szelest liści i dźwięk łamanych patyków tuż za sobą? Gwałtownie się odwróciła, by od razu wpaść w ramiona męża.

𝙳𝚘 𝚔𝚘ń𝚌𝚊 #2 [𝚉𝚊𝚌𝚔 𝚡 𝚁𝚊𝚌𝚑𝚎𝚕]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz