17. Zagadka Sfinksa

803 57 105
                                    

I co mamy tu niby robić, huh? — fuknęła Melody, po jakiś trzydziestu minutach siedzenia w ciemnym pomieszczeniu, w całkowitej ciszy.

Alexander zajął się dłubaniem w ścianie, ksiądz prawdopodobnie coś czytał, jakim cudem po ciemku, za to mała brunetka nudziła się przepotwornie.

— Czy chciałabyś otrzymać pierwsze zadanie? — zapytał Abraham.

— Zadanie? — zainteresował się chłopiec. Wstał i podszedł do siostry.

— Będziecie otrzymywać zadania, ponieważ chcę sprawdzić, jakimi ludźmi jesteście. Czy jesteście podobni do swoich rodziców? A może jesteście kimś zupełnie kimś innym? Ofiarą, zagubioną duszyczką, a może samym diabłem?

— Co ten dziadek pierdoli? — szepnęła dziewczynka do brata.

— Melody! — lekko uderzył ją w głowę.

— Zagadka brzmi tak...

— Chwila dziadku! A co za to dostaniemy, he? — skrzyżowała ręce.

— Ah, nagroda? Doprawdy, jesteś podobna do ojca... Waszą nagrodą za rozwiązaną zagadkę, będzie dowiedzenie się więcej o przeszłości waszych rodziców — odparł.

— Głupia nagroda...

— Nie chciałabyś się dowiedzieć, czemu twój ojciec nosi bandaże? — uśmiechnął się tajemniczo.

— ...Mów dalej — mruknęła wyraźnie zainteresowana.

— Dopiero po rozwiązaniu zagadki.

— Poprosimy o nią — odezwał się Alex.

— Rano porusza się na czterech, w południe na dwóch, a wieczorem na trzech. Co to za zwierzę? — zapytał.

Chłopiec obkręcił pasmo włosów wokół palca, lekko je ciągnąc. Zawsze tak robił, podczas intensywnego myślenia.

O co mogło chodzić?

Poruszanie się jest pewnym cyklem. Nie da się tak po prostu tracić i zyskiwać kończyn, więc coś musiało być na rzeczy.

— Mój tata — odpowiedziała bez zastanowienia Melody. Gray uniósł jedną brew, na co dziewczynka zaczęła wyjaśniać — Rano wychodzi z łóżka na czworaka, potem się ogarnia i chodzi normalnie, a wieczorem jest już tak zmęczony, że podpiera się o wszystko ręką — uśmiechnęła się szeroko, dumna z siebie.

Mężczyzna patrzył się na nią przez chwilę w osłupieniu, po czym skierował swój wzrok na chłopca.

— A ty jak sądzisz, Alexandrze? — zapytał.

Wypowiedź siostry, dała blondynowi wiele do myślenia. Nagle odpowiedź stała się wręcz oczywista i mógł jej najzwyczajniej w świecie udzielić.

— Człowiek. Na początku swojego życia raczkuje, przez większość chodzi na obu nogach, a gdy jest już stary, pomaga sobie laską. Czy mam rację? — spojrzał na staruszka swoimi błyszczącymi, kolorowymi oczami.

— Oboje macie rację, jednak chciałem po prostu poznać wasze zdanie. Chciałem poznać was — odwrócił się do dzieci tyłem — Czy wiedzieliście, że wasz ojciec posiada ogromną kosę?

***

— Czego?! Właśnie robię szaszłyka! — ryknął niezadowolony brunet.

— Znalazłam wskazówkę — westchnęła.

Gdy oboje podeszli, Ray wskazała im znaczek na drzewie i zastukała w niego paznokciem, by pokazać, że w środku jest pusto.

𝙳𝚘 𝚔𝚘ń𝚌𝚊 #2 [𝚉𝚊𝚌𝚔 𝚡 𝚁𝚊𝚌𝚑𝚎𝚕]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz