23. Samotny rejs

690 47 64
                                    

Przez ten cały czas, Isaac odzwyczaił się od chodzenia z kosą. Nagle niezwykle trudne zrobiło się utrzymanie jej ciężaru oraz panowanie nad ostrzem, by nie zranić siebie, a także niczego nie strącić.

Przez noc szukał jakiegokolwiek schronienia, a z racji, że miał teraz sporo czasu wolnego, postanowił zwiedzić okolicę.

Przespacerował się po ciemnym lesie, naokoło domu. Zaszedł na stację benzynową po hot-doga, za jakieś drobniaki, znalezione w kieszeni. Wolał niczego nie kraść, skoro nie czuł takiej potrzeby. Lepiej, by policja nie mogła namierzyć jego dokładnego miejsca pobytu. Był, jak to sam określił, "idiotą", jednak podstawy przetrwania znał.

Mężczyzna stopniowo robił się coraz bardziej senny.

Jedynym pomysłem na schronienie, był stary, opuszczony kościół. Ten sam, w którym poślubił swoją jedyną miłość.

Dobrze wiedział, iż instytucja zakończyła swoją działalność ładne parę lat temu. Postanowił się tam najzwyczajniej w świecie włamać i przespać na zakrystii.

Z łatwością przeskoczył nad czerwono-białą taśmą, dostając się na teren dawnej parafii.

Obszedł budynek dookoła, szukając potencjalnego wejścia. Takowe jednak mu nie odpowiadało, z uwagi na deski, zagradzające przejście.

Podszedł do nisko umieszczonego okna i bez wahania rozbił kosą ostatni, pozostały witraż.

Odłamki szkła rozprysnęły się na wszystkie strony, cudem omijając twarz bruneta. On sam poczuł flashbacki z B2, gdy to razem z Rachel, znalazł schody do wyjścia.

No właśnie, Rachel...

To z nią wiązały się jego najszczęśliwsze wspomnienia. Jedyne, szczęśliwe wspomnienia.

Zack poczuł nagły ból gdzieś w środku. Dokładnie wiedział, co to. Tęsknota. Tęsknił za osobą, która sprawiała, że czuł się dobrze. Za swoją małą Ray, którą uratował, a ona uratowała jego. Z którą założył rodzinę i miał dwójkę pięknych dzieci.

Wszedł do pomieszczenia głównego. Wszystko pozostało jakby nienaruszone. Zasnęło w zadumie, okryte cienką kołderką kurzu. Po ścianach wędrowały pęknięcia. Przecinały one budynek oraz namalowany obraz Adama i Boga. Oddzielały od siebie te dwie postacie, w miejscu, gdzie ich palce prawie stykały się ze sobą.

Co za ironia...

Ciemnowłosy szedł przez kościół, w stronę ołtarza, za którym to było powieszone ze sto różańców

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Ciemnowłosy szedł przez kościół, w stronę ołtarza, za którym to było powieszone ze sto różańców. Wspomnienia uderzały w niego raz po raz z ogromną siłą. Jego ból z każdą chwilą wzrastał.

Pamiętał, jak dokładnie tędy, niósł drobną blondynkę w pięknej, białej sukni. Pamiętał, jak niewiele osób zebrało się na ich ślubie. To było zabawne, ale również bardzo nostalgiczne.

𝙳𝚘 𝚔𝚘ń𝚌𝚊 #2 [𝚉𝚊𝚌𝚔 𝚡 𝚁𝚊𝚌𝚑𝚎𝚕]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz