Kolejną już z rzędu godzinę, staram się ułożyć jakiś sensowny i rozsądny plan przygotowań tego nieszczęsnego ślubu i wesela, który nie wykończy mnie do reszty nerwowo.
Wystarczyło już, że ostatnio chodziłam nieustannie rozdrażniona i lepiej było schodzić mi z drogi. Inaczej można było się narazić na moje bardzo niemiłe zachowanie, za które często przed samą sobą było mi później wstyd.
Naprawdę starałam się, aby moje osobiste zaszłości z siostrą i złość, że dałam się wplątać w tą całą pomoc, nie odbijały się na niczemu winnych osobach. Niestety dotychczas odnosiło to marny skutek.Wszystko to było spowodowane głównie tym, że powoli traciłam już pomysły, co zrobić aby zdążyć ze wszystkim na czas. Wydawało się to właściwie niewykonalne.
W dodatku byłam prawie pewna, że będę musiała przedłużyć swój urlop i pobyt w rodzinnym mieście, co wcale nie nastrajało mnie optymistycznie.Nie dość, że cała ta sytuacja w jakiej się znalazłam była dla mnie wystarczająco niekomfortowa. To dodatkowo z każdym następnym dniem, lista rzeczy do zrobienia zamiast się zmniejszać, wyłącznie zwiększała swoją objętość. Ilekroć coś zostało pozytywnie rozwiązane na to miejsce pojawiały się kolejne sprawy nie cierpiące zwłoki.
Wszystko było na mojej głowie. Wieczorami kładłam się spać bardziej zmęczona niż po najcięższych dniach pracy w redakcji, a od głównej zainteresowanej, nie usłyszałam nawet jednego słowa dziękuję. Nie dość, że poświęcałam jej sprawom cały swój wolny czas, to jeszcze praktycznie ze wszystkiego chodziła niezadowolona, uważając że można było zrobić coś lepiej.
Wybrałam sobie po prostu świetny sposób na spędzenie urlopu. Byłam święcie przekonana, że wrócę z niego w gorszej kondycji i mniej wypoczęta niż było to przed jego rozpoczęciem.
Ale to wyłącznie wina braku mojej asertywności, której nie udało mi się do tej pory nauczyć, co niektórzy bardzo chętnie wykorzystywali.Byłam wściekła na Melanie, że wyznaczyła tak bliski termin uroczystości, nie mając nic wcześniej zaplanowane.
Jakby tego było mało, sama nie kiwnęła nawet palcem w jakiejkolwiek kwestii. Potrafiła wyłącznie wydawać rozkazy i nakazy innym. Zwłaszcza mojej osobie. Nieustannie zmieniała zdanie, co do poszczególnych kwestii. Przez co, już trzy razy odwoływałam i zamawiałam inną kompozycję bukietu, z jaką miała pojawić się przed ołtarzem.Czasami byłam na granicy wybuchu. Powstrzymywałam się wyłącznie ze względu na jej ciążę i świadomość, że nie powinna się teraz denerwować, bo szkodzi to jej i dziecku. Starałam się tłumaczyć sobie jej zachowanie, szalejącymi hormonami, czy zwyczajnym stresem przed ślubnym. Czasami jednak jej wredność, przechodziła wszelkie granice.
Nadal nie docierała do mnie w pełni świadomość, że wkrótce zostanę ciocią, a ojcem tej małej istotki będzie mężczyzna, którego wbrew samej sobie i jakiejkolwiek racjonalności wciąż kochałam. Co było największą pomyłką i błędem mojego życia.
Nie dość, że od dawna nie miałam do tego prawa, to w dodatku po tym, co się między nami wydarzyło. Powinnam go nienawidzić, ale głupie uczucia od kiedy tylko przejęły kontrolę nad rozsądkiem. Nie ustępowały i nie pozwalały mi w pełni uwolnić się od przeszłości. Choć z każdym dniem stawała się ona, coraz bardziej odległa.Dopisując kolejne zadania do wykonania na mojej bardzo długiej liście. Nie mogłam uwierzyć, że ślub wymaga załatwienie, aż tak wielu spraw.
Obecne przygotowania, skutecznie zniechęciły mnie do zawierania małżeństwa w następnych kilkunastu latach. Nie wyobrażałam sobie, że kiedyś znowu będę musiała przechodzić przez to szaleństwo.
Na szczęście na razie mi to nie groziło. Nie widziałam w pobliżu, żadnego zainteresowanego kandydata i nie zanosiło się, że wkrótce takiego spotkam. Nie miałam na to ochoty, a dodatkowo nigdy nie mogłam narzekać na tłum wielbicieli. W przeciwieństwie do mojej siostry, mną praktycznie nikt się nigdy nie interesował.
Samej było mi dobrze i mimo że czasami czułam się samotna, nie miałam zamiaru niczego zmieniać. Nie chciałam po raz kolejny, boleśnie się rozczarować.
CZYTASZ
Utracona Przyjaźń | Stephan Leyhe
FanfictionRose i Stephan to najlepsi przyjaciele z dzieciństwa. Przez wiele lat byli niemal nierozłączni, aż do momentu, który nieodwracalnie zmienił ich dalszą przyszłość. Niszcząc łączące ich relacje. Los postanawia jednak, ponownie spleść ich drogi za spra...