Rozdział 11

341 17 0
                                    


Od dłuższego już czasu chodzę nerwowo w kółko po kuchni, w której się znajduję. Nie potrafiąc wysiedzieć ze zdenerwowania w jednym miejscu.
Kubek z coraz mocniej stygnącą kawą, stał nienaruszony na stole. Mimo że, jeszcze kilkanaście minut temu nie marzyłam o niczym innym, jak wypicie świeżo zaparzonej i aromatycznej kawy. Aktualnie niestety nie byłam w stanie skupić się na niczym, a już tym bardziej czegokolwiek przełknąć. Stres przejmował nade mną kontrolę.
Wiedząc, że Melanie znajduje się tuż za ścianą. Podczas, gdy ja nie powinnam w ogóle tu być. Nie mówiąc już o spędzeniu w tym domu nocy w ramionach zajętego mężczyzny. Nie miałam do tego żadnego prawa.
Przez co, jeszcze bardziej żałowałam swojego nierozsądnego postępowania sprzed kilku godzin.

Zapominam o swoim zmęczeniu i niewyspaniu. Fatalne samopoczucie, schodzi na dalszy plan w obliczu możliwej katastrofy. Jaką byłaby niewątpliwie konfrontacja z moją siostrą. Ona zapewne z góry wyciągnęłaby błędne wnioski. Nie przyjmując do siebie żądnych tłumaczeń. Mając świetną okazję do zrobienia ze mnie tej najgorszej, która zniszczyła jej szansę na szczęśliwe życie, aby się zemścić. Grałaby poszkodowaną i skrzywdzoną przed innymi, aby znaleźć się ponownie w centrum uwagi. 

Wyrzuty sumienia z powodu mojego wczorajszego zachowania przybierają tylko na sile. Nie mogłam sobie darować, że zupełnie się zapomniałam, a całe opanowanie i obietnice, że nie zrobię niczego głupiego poszły zupełnie w niepamięć. Miałam kolejną nauczkę i dowód, że alkohol jest kompletnie nie dla mnie, a już na pewno nie w pakiecie z obecnością w pobliżu Stephana.
Nasz pocałunek nie powinien mieć w ogóle miejsca. Dałam mu nim tylko niepotrzebną nadzieję, że może się mu udać, przekonać mnie do dania kolejnej szansy. O czym nie mogło być żadnej mowy.

Choć nadal byłam na Melanie niewyobrażalnie zła i daleka od jakiejkolwiek próby wybaczenia wyrządzonych przez nią krzywd. Nie chciałam odgrywać się na jej osobie w tak perfidny i pozbawiony skrupółów sposób. Odbijając jej narzeczonego do czego niestety sukcesywnie dążyłam, wbrew samej sobie. Stephan między innymi przeze mnie z każdym dniem, coraz mniej myślał o swoim ślubie i obietnicy stworzenia z Melanie rodziny. Próbował odzyskać moje zaufanie i przekonać na powrót do siebie. Nie skupiał się na niczym innym. Musiałam to, jak najszybciej przerwać. Zanim nie będzie za późno i nie zrobimy czegoś, co do reszty rozsypie nasze i tak ledwo trzymające się w w jednej całości życia. Przede wszystkim nie chciałam stać się kimś, łudząco podobnym do Melanie. Zapatrzoną wyłącznie w siebie egoistką, nie przejmującą się uczuciami innych. Dążącą do osiągnięcia celu bez względu na cenę, jaką trzeba będzie zapłacić. 

Rozglądam się zniecierpliwiona po pomieszczeniu, zatrzymując swój wzrok na zawieszonym na jednej ze ścian zegarze. Jego wskazówki przesuwały się w jednostajnym tempie. Odliczając kolejne upływające sekundy, zmieniające się w minuty. Nie miałam pojęcia, dlaczego to wszystko tak długo trwa. Stephan miał w końcu, jak najszybciej zakończyć rozmowę z moją siostrą. Wiedząc, że znalazłam się w bardzo niekomfortowym położeniu.
Tym czasem od ponad piętnastu minut rozmawiają sobie w najlepsze w salonie. Jakby gdyby nigdy nic. Moja złość na jego osobę z każdą chwilą przybierała na sile. Mogłam przewidzieć, że nasze odnowione relacje nie przyniosą niczego dobrego i będą prowadziły, właśnie do takich stresujących sytuacji. Od samego początku powinniśmy się trzymać od siebie z daleka. Zostawiając wszystko tak, jak było.

Nie mogąc dłużej powstrzymać swojej ciekawości. Przełamuję strach i najciszej, jak tylko potrafię wychodzę na korytarz, aby posłuchać czego dotyczy rozmowa dwójki kiedyś bardzo bliskich mi osób. Wiedziałam, że dużo ryzykuję i w każdej chwili, mogę czymś zdradzić swoją obecność w tym miejscu. Komplikując wszystko, jeszcze bardziej. Ale bezczynne czekanie, wydawało się dużo gorszą perspektywą. Dlatego też robię kilka niepewnych kroków i opieram się o ścianę, tuż przy drzwiach prowadzących do salonu. Wsłuchując się w dwa bardzo dobrze znane mi głosy. Nie spodziewając się, że ta rozmowa będzie, aż tak trudna do zniesienia. 

Utracona Przyjaźń | Stephan LeyheOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz