Rozdział 16

383 17 0
                                    

Kilka następnych dni, wyglądało dokładnie tak samo. Monotonnie i schematycznie, jakbym w kółko przeżywała jeden i ten sam dzień. Pełen smutku, cierpienia i coraz bardziej narastającego zniechęcenia. 
Z każdą następną godziną miałam wszystkiego coraz mocniej dość. Czekania, niewiedzy, widoku wnętrza szpitala, który znałam niemal na pamięć i niekończących się kłótni z Melanie.

Nie potrafiłam dojść z nią do żadnego porozumienia. Moja siostra jakbym miała nie dość dramatów ze wszystkich sił próbowała, jeszcze mocniej utrudnić mi życie. Zamiast wzajemnie się wspierać w tych trudnych dla całej naszej rodziny chwilach. Starała się wyłącznie wywołać u mnie poczucie winy, a przede wszystkim nie mogła darować mi spędzania czasu ze Stephanem, który był jedyną osobą jaka potrafiła powstrzymać mnie przed zupełnym załamaniem.

Nieustannie pomagał mi i próbował pocieszyć, zapewniając że wszystko się jakoś poukłada. Poświęcał wszystkie swoje wolne chwile mojej osobie. Zaczynało to powoli wyglądać jak dawniej. Gdy byliśmy nierozłączni i w każdej sytuacji staraliśmy się być dla siebie wzajemnym oparciem.
Wbrew samej sobie na nowo się do niego przywiązywałam, co mogło doprowadzić mnie do zguby. Biorąc pod uwagę, że jest narzeczonym mojej siostry, a za niedługo zostanie ojcem. Nie potrafiłam jednak tego powstrzymać. Jego obecność, stała się dla mnie potrzebna do przetrwania. Bez Stephana nie dałabym zwyczajnie rady codziennie wstawać z łóżka i stwarzać pozorów, że jakoś sobie radzę. 

Nie patrząc nawet na doskonale znane mi urządzenie. Wciskam na pamięć przycisk, dzięki któremu za kilka sekund. Otrzymam niezbędną mi do dalszego funkcjonowania kolejną już dziś z rzędu kawę.

Większość czynności w ostatnim czasie wykonywałam mechanicznie, a bezsenne noce stały się normą. Nie pamiętałam już, kiedy przespałam więcej niż dwie godziny w ciągu doby. Starałam się w jakiś sposób funkcjonować, ale przychodziło mi to z coraz większym trudem. Znalazłam się w takim punkcie swojego życia, gdzie niemal każda jego sfera znajdowała się w kompletnej rozsypce. Nie
wiedziałam, co będzie dalej, ani z moją pracą, ani rodziną, a przede wszystkim relacją z Erickiem. 
Choć bardzo się starałam nie mogłam się z nim ostatnio w ogóle porozumieć. Zaczynałam się zastanawiać, gdzie podział się ten Eric, który wielokrotnie mnie wspierał i pomagał uporać się z bolesną przeszłością. Czym skutecznie udało mu się przekonać mnie do swojej osoby.
Miałam wrażenie, że z każdym dniem jest go coraz mniej. Co zaczynało mnie niepokoić i pogarszać już i tak fatalne samopoczucie. Nie chciałam, aby przypadkiem okazał się kolejnym błędem w moim życiu. Których w ostatnich latach popełniłam aż zanadto.

Byłam pewna, że Eric miał mi za złe spędzanie czasu ze Stephanem o czym dowiedział się ode mnie przypadkiem. Podczas jednej z naszych krótkich telefonicznych rozmów, które nadal były jedynym źródłem naszego kontaktu.
Od tamtego czasu nie zamierzał ukrywać swojego niezadowolenia, ani zazdrości. Wielokrotnie zarzucając mi, że moje zachowanie jest niestosowne i wystawiające na próbę jego zaufanie do mojej osoby. Co wprowadziło bardzo gęstą i nieprzyjemną atmosferę między nami. Nieuchronnie prowadzącą do kłótni. Bałam się, że nastąpi w końcu moment, który zniszczy wszystko, co udało się nam wypracować przez ostatnie tygodnie. Któreś powie o kilka słów za dużo, a nasza relacja rozsypie się niczym domek z kart. Naprawdę mi na nim zależało i nie chciałam go stracić. Równocześnie nie umiałam przerwać korzystania z pomocy Stephana i przestać się z nim widywać.

Zajmując swoje stałe miejsce na szpitalnym korytarzu. Upijam łyk, niezbyt smacznej kawy z plastikowego kubka. Zapatrując się w widok za oknem. Dochodziło późne popołudnie, które oznaczało, że niedługo pojawi się tutaj Melanie z tatą. On zapewne zostanie do późnych godzin nocnych, cierpliwie czuwając przy swojej żonie. Za to moja siostra wpadnie na kilka minut, jak zawsze tłumacząc się brakiem czasu i zmęczeniem z powodu ciąży. Wywołując przy tym kolejną awanturę z jakiegoś błahego powodu. Zmuszając mnie tym samym do opuszczenia szpitala, w którym spędzałam większą część dni. Będąc przy mamie, której stan pozostawał bez zmian.

Utracona Przyjaźń | Stephan LeyheOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz