Rozdział 10

382 15 0
                                    


Znajdując się w delikatnym uścisku Ericka, staram opanować coraz większy mętlik panujący w mojej głowie. Przytulając się mocniej do niego z nadzieją, że to pomoże, gdy myśli jedna za drugą przelatują mi przez głowę bez większego sensu. Nie dając, ani chwili wytchnienia.
Byłam zła, zniechęcona i wykończona mijającym dniem. A co najgorsze pod dosyć wyraźnym wpływem alkoholu, który skłaniał mnie wyłącznie do popełniania kolejnych głupot, których jutro na pewno będę bardzo żałować. Nie myślałam racjonalnie, zupełnie nie przejmując się konsekwencjami swoich poczynań. Żyjąc jedynie trwającą chwilą. Zachowywałam się w sposób jaki w życiu nie miałby miejsca, gdyby nie wypity wcześniej alkohol. 

Spoglądam na swojego towarzysza, który był wyraźnie pogrążony we własnych myślach. Patrzył przed siebie, gładząc mnie delikatnie po plecach. Ciekawiło mnie o czym tak rozmyśla. Nie miałam jednak odwagi zapytać. Nadal nie można nas było nazwać choćby przyjaciółmi. Dlatego też, nie chciałam wyjść na zbyt ciekawską. Co niewątpliwie było moją największą wadą.
Od zawsze chciałam wszystko wiedzieć. Tym razem miałam zamiar się jednak powstrzymać. Moje relacje z Erickiem szły w dobrym kierunku, dlatego nie chciałam niczego zepsuć jakimś głupim i niewygodnym pytaniem.

Od kilkunastu już minut panowała więc między nami, niczym nie przerwana cisza. Właściwie działo się tak od momentu tego zupełnie niespodziewanego pocałunku, który sama zainicjowałam.
Żadne z nas nie wiedziało, co ma powiedzieć, ani jak wytłumaczyć to wydarzenie. Woleliśmy po prostu milczeć. Zupełnie nie wiedząc, czy znaczyło to cokolwiek dla tej drugiej strony. Choć zrobiłam to pod wpływem impulsu, wcale tego teraz nie żałowałam.
Głównie ze względu na to, że uważałam, iż nadszedł najwyższy czas, abym poszła naprzód i rozpoczęła na nowo poszukiwania kogoś przy kim zapomnę nareszcie o samotności. 

Na jakiś sposób nasz pocałunek był dla mnie przyjemny. Wywoływał pozytywne odczucia, a ja nie miałabym nic przeciwko, aby w przyszłości go powtórzyć.
Nie mogłam odmówić Erickowi zaangażowania, jakie wkładał w tę wymianę czułości między nami. W dodatku musiałam przyznać sama przed sobą, że zdecydowanie potrafił całować.
W jednej chwili sprawił, że choć na chwilę zapomniałam o wszystkim innym. Skupiając się wyłącznie na jego osobie. I mimo że miałam świadomość, że jutro mogę całkiem inaczej na to wszystko spojrzeć, mając zapewne ochotę zapaść się pod ziemię ze wstydu. Dziś się tym nie przejmowałam. Najważniejsze było dla mnie, że przestałam rozpamiętywać kłótnię z Melanie i swoje beznadziejne położenie w całej tej sytuacji, do której doprowadziła w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy.
To ona posiadała wszystkie asy, którymi mogła na wszelkie sposoby zagrywać. Ja nawet nie miałam, jak podjąć z nią walki. Na samym już starcie nie mając praktycznie żadnych argumentów.

- Odwiozę cię do domu. Powinnaś się położyć. Prawie tutaj zasypiasz. W dodatku jest dosyć późno - otwieram leniwie przymknięte oczy, słysząc głos Erica. Jeszcze chwila i pewnie udałoby mi się na dobre zasnąć. Czułam się bardzo bezpiecznie i komfortowo w jego objęciach. 
- Nie chcę wracać do domu. Przede wszystkim nie chcę widzieć Mel. Dlatego ja się stąd na pewno nie ruszam. Zostań tu ze mną - proszę go, choć ten pomysł jest kompletnie absurdalny.
-Rose, nie ma mowy. Nie zostaniesz tutaj na noc, co to w ogóle za pomysł? Jakby nie wystarczał sam fakt, że okolica nie zachęca do spania. Na dodatek robi się, coraz chłodniej - chłopak próbuje przemówić mi do rozsądku.
- Nie jest mi wcale zimno. Właściwie to jest nawet za gorąco. Ale jeśli już tak bardzo chcesz, to możemy pójść gdzieś indziej. Co powiesz na jakąś małą imprezę? Przyda się mi trochę rozrywki - ściągam swoją lekką kurtkę z wyraźnymi problemami. Zostając w cienkiej bluzce. Po czym zaczynam się śmiać bez żadnego większego powodu. Nie mogąc się opanować. Zdecydowanie byłam pijana.
- Zapomnij o jakichkolwiek imprezach. Tobie wystarczy już na dziś wrażeń. Obiecuję, że będą do tego inne, dużo lepsze okazje. Zaufaj mi, jutro podziękujesz za moją odmowę. A teraz się ubierz, bo jeszcze się rozchorujesz - Eric jest nieprzejednany. Podnosi się z zajmowanego przez nas miejsca i pomaga wstać także mnie. Niemal od razu czuję przy tym delikatny zawrót głowy. Chyba rzeczywiście powinnam jak najszybciej się położyć. Jeśli nie chcę jutro przeżywać prawdziwej męki.

Utracona Przyjaźń | Stephan LeyheOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz