8

3K 127 31
                                    

Minął cały luty, a w mojej relacji z Jankiem niewiele się zmieniało. Na początku marca moi rodzice zadecydowali o wyjeździe do Warszawy na tydzień, zostawiając mnie i Maksa samych w domu. Ustaliliśmy, że nie robimy domówki, bo Maks miał już plany, a ja nie widziałam sensu robienia imprezy bez niego. Na piątkowy wieczór umówiłam się więc z Jankiem. Miał do mnie wpaść, kiedy Maks już wyjdzie i uciec przed powrotem mojego brata. Całe piątkowe popołudnie tylko czekałam, aż chłopak w końcu się naszykuje.

- Na pewno nie chcesz iść ze mną?- zapytał mnie, zakładając już buty.

- Mówiłam ci, że średnio się czuję.- powiedziałam.

- Jesteś też pewna, że nie chcesz żebym został z tobą?

- Maksiu.- podeszłam do niego i złapałam jego twarz w dłonie.- Jeśli spędzę jeden piątkowy wieczór sama w domu to coś mi się stanie?

- Martwię się.- westchnął.

- Wiem. Kocham cię braciszku.- powiedziałam.

- Ja ciebie też.- powiedział Maks i dał mi buziaka w czoło. Kiedy wyszedł z domu, odczekałam pięć minut i zadzwoniłam po Janka. Przyjechał pół godziny później, w ręku trzymając wino i paczkę z shushi na wynos.
Siedliśmy razem u mnie w pokoju, jedząc i śmiejąc się. Rozmawialiśmy o zbliżającej się dla Janka maturze, o jego planach na przyszłość i o moim pozostaniu w Krakowie.

- Myślisz, że będzie dobrze?- zapytał mnie wtedy Janek. Leżeliśmy na moim łóżku, podając sobie wino i patrząc w sufit.

- Jasne, że będzie.- powiedziałam wtedy.- Tobie wszystko się udaje, zawsze.

Chłopak podniósł się i pocałował mnie. To była jedna z najlepszych nocy mojego życia. Kiedy kładliśmy się spać o 4, byłam zmęczona, ale szczęśliwa. Pocałowałam go na dobranoc, a on objął mnie tak, żebym była jak najbliżej jego.
Obudziło nas otwieranie drzwi na dole.

- Wróciłem!- zawołał Maks. W panice zerwaliśmy się z łóżka, Janek zaczął zbierać swoje rzeczy, a ja na szybko ubrałam się w piżamę. Butelke po winie upchnęłam w szafie, a pudełko po shushi rzuciłam na biurko z zamysłem powiedzenia mojemu bratu, że zgłodniałam.

- Jak mam wyjść?- syknął Janek. W panice zaczęłam się rozglądać po domu.

- Wyjdziesz dołem, zaczekaj.- szepnęłam. Ruchem dłoni wskazałam mu, żeby schował się za szafę, a sama wyszłam z pokoju.

- Obudziłeś mnie.- powiedziałam, zgodnie z prawdą, widząc mojego brata idącego do swojego pokoju.

- Przepraszam, ale jest jedenasta.- powiedział, przejeżdżając ręka po moich włosach.- Lepiej się już czujesz?

- Mhm.- przytaknęłam. Chłopak zniknął w swoim pokoju, a po chwili wyszedł z ubraniami w ręku.

- Idę się umyć.- powiedział, znikając w łazience. Poczekałam minutę, aż na pewno zacznie się myć i szybko wpadłam do swojego pokoju.

- Chodź!- szepnęłam. Janek szybko wyszedł z mojego pokoju, razem zabiegliśmy po schodach, a ja podziękowałam Bogu, że schowałam buty Janka do szafy. Chłopak szybko się ubrał i uśmiechnął.

- Do zobaczenia.- szepnął i pocałował mnie. Wypuściłam go z domu i z uśmiechem oparłam się o drzwi.
Byliśmy tak blisko złapania. Serce biło mi niesamowicie, ale mimo tego w duszy czułam jakąś dziwną radość.
Po południu, kiedy leżałam w salonie z moim bratem i razem oglądaliśmy film, zadzwonił mój telefon. Zobaczyłam, że to Janek i zerwałam się z kanapy. Wyszłam z pokoju i odebrałam telefon na schodach.

- Co się stało?

- Zostawiłem bluzę.- powiedział.- Tą szarą. Pewnie jest gdzieś u ciebie w pokoju.

Wbiegłam szybko do mnie i znalazłam bluzę leżącą pod łóżkiem.

- Mam ją. Chcesz jakoś po nią wpaść? Czy dać ci ją w poniedziałek?

- Zostaw ją sobie na razie.- powiedział, a ja się uśmiechnęłam.- Dobrze, że ją masz. To jedna z moich ulubionych. Dobra muszę lecieć. Cześć.

- Pa.- odpowiedziałam, zanim zakończył połączenie. Złożyłam bluzę, zaciągnęłam się zapachem chłopaka i schowałam ją do szafy.
Wróciłam na dół i położyłam się na kanapie.

- Kto to był?- zapytał Maks.

- Monika. Chciała o coś zapytać.- odpowiedziałam tylko, cały czas mając w głowie fakt, że szara bluza Janka, leży u mnie w szafie.

BluzaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz