Chcielibyście, abym wrzuciła motywy lub sceny, które nie pojawiły się w książce?
-------------------------------------------------------------------------------------
Elizabeth podskoczyła, gdy poczuła dłoń na swoim ramieniu. Dziewczyna od dłuższego czasu nie wchodziła do pociągu. Brunetka spojrzała na George, który uśmiechnął się do niej nieśmiało.
- Och, to ty...George - powiedziała, odwracając wzrok od jego twarzy. Dziewczyna przymknęła na chwilę oczy, biorąc uspakajający oddech.
Nie rozmawiała za często z chłopakiem, po wydarzeniu na korytarzu. Oboje powoli przyzwyczajali się do nowej sytuacji, która powstała między nimi. Po tylu latach strachu i nienawiści trudno od tak wszystko zapomnieć.
- Idziesz? - zapytał, opierając się o framugę.
Elizabeth nie odpowiedziała od razu. Patrzyła nadal przed siebie.
- Tak. - powiedziała wreszcie, powracając wzrokiem do do sąsiednich drzwi do pociągu, przez które wchodził Puchon. Michel spojrzał na ich dwójkę nieobecnym wzrokiem, spuszczając głowę. Wszedł do przedziału, zaraz za innymi Puchonami.
- Rozmawiałaś z nim... wiesz... po - zaczął, próbując się wypowiedzieć
- Nie. - odpowiedziała cicho, odrywając wzrok od sąsiednich drzwi. Obdarzyła mury zamku ostatnim spojrzeniem, odrywając się od framugi drzwi - Próbował, ale nie chciałam... - dziewczyna wyminęła chłopaka, ruszając powoli w głąb pociągu. - Napisałam do niego list... to powinno mu wystarczyć - dokończyła cicho
Szli w milczeniu, wsłuchując się w wesołe rozmowy, które dobiegły z przedziałów. Gdy dotarli do przedziału, w którym znajdował się Fred, oboje przystanęli. Dziewczyna skinęła głową na pożegnanie, ruszając dalej.
- Elizabeth - chłopak złapał ją delikatnie za rękę. - Usiądź z nami... - powiedział nieśmiało, wskazując ruchem głowy na przedział, w którym leżał Fred. Czując jego dłoń na swojej, mimo wszystko się wzdrygnęła.
Dziewczyna się zamyśliła, patrząc uważnie, a zarazem niepewnie na twarz chłopaka. Wyswobodziła dłoń z jego uścisku, nieprzyzwyczajona na kontakt z drugim człowiekiem.
- To niej jest takie proste George - szepnęła, odsuwając się. - Ja tak nie potrafię...
- Proszę - powiedział, chwytając ją za barki, położył stanowczo dłonie na jej ramionach.
Dziewczyna spojrzała na niego błagalnie, na co ten od razu zabrał ręce.
Elizabeth zawahała się.
- Czyżbyś wybrał ten przedział specjalnie? - zapytała zmieniając temat, zmuszając się na słaby uśmiech. Bliźniacy zajmowali właśnie ten przedział, który oni wtedy zajęli na pierwszym roku. Wtedy, gdy obiecali sobie, że będą go zajmować do końca ich edukacji w Hogwarcie. Przypomniała sobie coś, co postanowiła powiedzieć bliźniakom właśnie w tym przedziale... o jej problemach w domu, o alkoholizmie ojca i o jeszcze wielu rzeczach, które stracili przez te wszystkie lata.
- Może - powiedział George, uśmiechając się figlarnie. Zadowolony stwierdził, że rozmowa staje się luźniejsza.
Elizabeth westchnęła, kręcąc lekko głową. Miała zamiar ruszyć dalej, gdy powstrzymała ją ręka Georga, który ponownie chwycił jej dłoń.
- Elizabeth - powiedział cicho chłopak. Dziewczyna uniosła pytająco brwi. Chłopak wahał się chwilę. Nachylił się nad dziewczyną, ściskając ją dłoń.
- Kocham Cię - powiedział, uśmiechając się zadowolony. Musnął jej blady policzek, który zrobił się momentalnie różowy. Dziewczyna cofnęła się gwałtownie, zaciskając usta w wąską kreskę.
Brunetka pokręciła zawstydzona głową, zasłaniając twarz włosami. Gryfoni byli zbyt gwałtowni. Podniosła twarz, wiedząc, że chłopak spodziewa się odpowiedzi. Zadarła do góry głowę, spoglądając w jego oczy, które pierwszy raz od wielu lat były szczere i beztroskie.
- Wiesz co to oznacza? - zapytała. Spojrzała na ich złączone dłonie, puściła jego dłoń.
- Że również mnie kochasz? - zapytał, próbując brzmieć pewnie, lecz tam w środku był spięty.
- Ja to wszystko widzę - powiedział Fred, próbując zwrócić na siebie uwagę.
- Wygrałam - powiedziała, z wyczuwalną ulgą. Chyba po raz pierwszy od wielu miesięcy - Mogłabym rozkazać Ci zrobić wszystko - powiedziała, widząc zaskoczoną minę Gryfona - Ale po głębszym zastanowieniu... przemyślę to. - mruknęła, wyswabadzając się z jego uścisku.
George stał zmrożony, co spowodowało głośny śmiech Freda. Gryfonka speszyła się, odsuwając się na bok.
- Czy możecie na Merlina wyjaśnić co tu się dzieje?! - wrzasnęła Hermiona, która na widok Elizabeth i Georga razem, stanęła jak wryta.
George i Elizabeth popatrzyli po sobie. George uśmiechnął się, wzruszając ramionami.
- Gryfońskie figle? - bardziej zapytał niż stwierdził George. Brunetka uśmiechnęła się. Chłopak już zapomniał o Hermionie.
- Mam dość - dziewczyna ich wyminęła, wchodząc do pobliskiego przedziału. Po chwili wróciła i stanęła nieopodal nich, po czym szepnęła do Freda - Dzięki za wyjaśnienia... i nie ma za co - puściła mu rozbawiona perskie oko, pomachała mu rulonem, w którym znajdowało się kilkadziesiąt pergaminów.
CZYTASZ
Gryfońskie figle• George Weasley
Fanfic~Nawet twój najszerszy uśmiech może wszystko zepsuć Wesley... ~ Zamknijcie oczy. Co widzicie? Nic? Spójrzcie głębiej. Wyobraźcie sobie Gryfona. Co widzicie? Odważnego, kapryśnego i figlarnego człowieka? Może tak jest na pierwszy rzut oka. Może się n...