Elizabeth stała zmrożona, nie wierząc własnym oczom. Torba wypadła jej z ręki, lecz to nie było jej najważniejszym zmartwieniem. Wodziła oczami po ścianie korytarza, będąc kompletnie zdezorientowana. Na ścianie, czerwoną farbą było napisanych wiele wyzwisk pod adresem nauczycieli, uczniów, a nawet kotki Filcha. Teraz rozumiała czemu McGonagall kryła do niej żal, miała do tego prawo skoro została tak perfidnie zwyzywana. Dalej widniał napis : Vide & Wesley.
Dziewczyna coś zauważyła, trzeba było się dobrze przyjrzeć, aby to zobaczyć. Poza tym czerwony napis na pół ściany, bardziej zwracał uwagę niż mały kruczek, jakby napisany piórem wróbla.
- Szurnięta Vide - przeczytała na głos. Brunetka zacisnęła usta w wąską kreskę, odsuwając się od ściany.
- Cześć El... - za rogu wyszła Hermiona, mająca zamiar zapewne wręczyć jej coś do ręki, gdyż już sięgała ręką do pudła, które trzymała w ręce. Spojrzała w tamtym kierunku, jej reakcja była podobna. Otworzyła szeroko usta, patrząc wielkimi oczami na ścianę. Z ręki wypadło jej kilka naszywek z napisem : W.E.S.Z
- Tutaj również? - zapytała samą siebie, jednak na tyle głośno, że Elizabeth to usłyszała.
- Jak również? - zapytała cicho, odwracając się w kierunku dziewczyny
- To ty nie wiesz? - zapytała Gryfonka - pół szkoły zostało zdemolowane - powiedziała cicho - na przykład pokój wspólny Slytherinu... sala Snape... gabinet Umbrige - zaczęła wymieniać cicho - w sumie to nawet dobrze, że został zdemolowany... Ej! - zawołała, gdy dziewczyna chwyciła torbę, ruszając biegiem w jakimś kierunku. Dziewczyna patrzyła za odbiegającą Elizabeth. Westchnęła głośno, patrząc z powrotem na największy napis - Wesley pisze się przez e, a nie a. - powiedziała sama do siebie, zauważając, że ktoś zrobił błąd, ale go poprawił - Pewnie Ron to pisał... dureń wciąż ma problem z ortografią - po tych słowach ruszyła w kierunku z którego przyszła. Coś się jej tu nie zgadzało i to bardzo.
~*~
- Coś mi tu śmierdzi - powiedziała Hermiona, upuszczając pudło z naszywkami na stół. Usiadła obok Harrego, patrząc tępo w ściane.
- To nie ja - powiedział Ron, który wyjadał ostatnie ciastka z pudełka, które pewnie leżało pod jego łóżkiem miesiąc. - Myłem się ostatnio - powiedział, na co dziewczyna przekręciła oczami, mając zamiar powiedzieć coś złośliwego.
- Nie ty - powiedziała wstając - Ta cała sprawa między twoimi braćmi, a Vide... - dziewczyna zaczęła krążyć po pokoju
Obaj Gryfoni milczeli, patrząc wyczekująco na Hermionę.
- Powiedz... - spojrzała na Rona - Od kiedy się oni znają? - zapytała
- Od pierwszego roku, jeśli dobrze pamiętam. Była u nas raz podczas wakacji, gdy George i Fred skończyli pierwszy rok... - powiedział obojętnie, wyjadając okruszki.
- To się nie trzyma kupy... - złapała się za włosy, mając ochotę krzyczeć. - Zaraz... - powiedziała sama do siebie - A może... - podeszła do drzwi - zbierajcie się, idziemy - złapała za klamkę
- Ale gdzie, do kolacji jeszcze daleko... - jęknął Ron - Myślisz, że dlaczego zjadłem te ciastka?
- Myślę, że jest osoba, a nawet więcej, które mogą o tym coś wiedzieć - powiedziała, wybiegając z dormitorium - Duchy Ron! Duchy - krzyknęła, wybiegając z wieży Gryffindoru.
CZYTASZ
Gryfońskie figle• George Weasley
Fiksi Penggemar~Nawet twój najszerszy uśmiech może wszystko zepsuć Wesley... ~ Zamknijcie oczy. Co widzicie? Nic? Spójrzcie głębiej. Wyobraźcie sobie Gryfona. Co widzicie? Odważnego, kapryśnego i figlarnego człowieka? Może tak jest na pierwszy rzut oka. Może się n...