Elizabeth ignorując koślawe uwagi współlokatorek, wgramoliła się na swoje łóżko, zasłaniając pośpiesznie kotary. Wyszeptała zaklęcie wyciszające, rzucając się ochoczo na łóżko. Czuła jak mocno biło jej serce, przez co położyła dłoń na klatce piersiowej na miejscu, gdzie ono powinno być. Pozwalając sobie na tą chwilę spokoju, leżała na łóżku marząc, aby tak leżeć do kresu swoich marnych dni. Miała już serdecznie dość tego wszystkiego. Przeniosła leniwe spojrzenie na torbę, której sam widok spowodował u niej tęgą minę. Podniosła się niechętnie, mając zamiar wrzucić ją pod łóżko. Kiedy poderwała się do torby, szybko ją chwytając, jak na złość większość kartek i książek znalazła się na jej łóżku, co niektóre wyleciały przez kotary. Jęknęła sfrustrowana, schodząc z łóżka. Zaczęła zbierać książki z ziemi, gdy usłyszała pukanie w szybę. Podniosła niechętnie wzrok, zauważając szkolną sowę z listem. Podniosła się z klęczek, otwierając okno. Sowa syknęła głośno, gryząc ją w rękę. Odrzuciła list, szybko odlatując.
- Dzięki - mruknęła, przyglądając się ugryzieniu. Chwyciła szybko list, odkładając książki na półkę.
- Czyżby list od twojego kochasia? - zapytała Angela, co spowodowało głośne śmiechy pozostałych dziewcząt.
Brunetka ją zignorowała, ponownie wchodząc na łóżko. Zdjęła szybko buty, odrzucając je w kąt. Zgarnęła wszystkie kartki na koniec łóżka, po czym powoli otworzyła kopertę.
List przypominał ten, który dostała w Wielkiej Sali. Podobna treść, zapach jej perfum oraz oczywiście jej podpis. Skrzywiła się na widok tych bredni. Zastanawiała się kto w ogóle miał motyw, aby jeszcze bardziej psuć jej życie.
Jesteś tego pewna?
Brzmiał kolejny dopisek. Przewróciła oczami, podnosząc wzrok do góry. Na górze, starą taśmą klejącą był przywieszony wisiorek, który kiedyś zrobiła. Przeniosła wzrok na kotary na myśl, że bliźniakom wręczyła podobny. Jak zawsze jej myśli powędrowały do zakładu. Czemu ona się na to zgodziła? Rozprostowała nogi, przekręcając się na bok. Jeśli dobrze pamięta, chodziło o szczególnie o czwarty punkt. Nie obchodziły ją wtedy sprawy sercowe, wtedy jeszcze nie miała do tego głowy. Chciała wtedy udowodnić im, że jest od nich lepsza. Gdyby wygrała, George zrobiłby wszystko co by tylko chciała... podrywałby McGonagall... Chodziłby umalowany przez tydzień czy nawet odrabiałby za nią zadania domowe. Teraz jak o tym pomyśli o to ostatnie było złym pomysłem, bo pewnie skończyłoby się na samych Nędznych ocenach. Była wtedy tak pochłonięta tym ostatnim punktem, że nawet nie zwracała uwagi na banał tego zakładu. Dopiero wieczorem zdała sobie z tego sprawę co zrobiła. Spojrzała ponownie na stertę kartek. Nie wiedząc czemu jak wzrok napotkał ten od matki. Miała go przeczytać, lecz pytanie brzmiało czy ona tak naprawdę chciała?
Nie myśląc chwyciła kopertę, otwierając ją. Oparła się plecami o zagłówek łóżka, powoli otwierając papier. Oczywiście był przesiąknięty wonią alkoholu oraz w rogu dostrzegła plamę od wina.
Droga Elizabeth
Jak pewnie się domyślasz ojcu się nie polepszyło. Byłby to prawdziwy cud, gdyby tak było.
Masz mi zapewne za złe, że nie miałaś takiego życia jak twoi rówieśnicy... gdybyś tylko zechciała mnie zrozumieć...
Dziewczyna przymknęła oczy, czując nieprzyjemny ucisk w brzuchu. Jak ona śmiała? Przełknęła ślinę, mając zamiar dalej czytać te brednie.
Jak wiesz, nie układa się nam. Henry nie widzi nic innego poza butelką piwa oraz ekranem telewizora. Wyżywa się na mnie jeszcze bardziej niż wcześniej... nawet już tego nie kryje.
Dziewczyna przymknęła oczy, przypominając sobie te wszystkie lata jak wracała na wakacje. Oczywiście, że wiedziała, nawet to pamiętała. Jednak pamięć jej nie szwankowała i to ją ojciec bardziej katował.
Chcę z tym skończyć. Możesz mi nie wierzyć, lecz znalazłam tego jedynego, jest inni niż oni wszyscy, a tym bardziej twój ojciec. Chcę Ci powiedzieć, że opuszczam twojego ojca. Tym razem na zawsze. Mam zamiar zacząć wszystko od nowa. Z mężczyzną, który mnie zrozumie. Nie pisz do mnie więcej.
Ps. Kocham Cię, Ma...
Dziewczyna zgniotła list, dając się ponieść emocją. Zakryła twarz dłońmi, płacząc jak małe dziecko. Nie to, że wieść, że matka nie chce jej znać ją insertowała. Zdradzała ojca wielokrotnie, to wszytko było jej winą. Jednak myśl, że nikt, zupełnie nikt jej nie chciał sprawiła, że już nie wytrzymała. Cały ból, który w sobie nosiła przez te wszystkie lata wreśćie wyszedł na świtało dzienne. Już nic nie miało dla niej znaczenia.
CZYTASZ
Gryfońskie figle• George Weasley
Fiksi Penggemar~Nawet twój najszerszy uśmiech może wszystko zepsuć Wesley... ~ Zamknijcie oczy. Co widzicie? Nic? Spójrzcie głębiej. Wyobraźcie sobie Gryfona. Co widzicie? Odważnego, kapryśnego i figlarnego człowieka? Może tak jest na pierwszy rzut oka. Może się n...