Elizabeth wpatrywała się z uwagą w tablicę, na której Snape pisał składniki na przygotowanie Eliksiru Osłabiającego. Jednak mimo jej wszelkich starań nie mogła się skupić, gdyż nieznośny Wesley przez ten cały czas zerkał na nią niby ukradkiem, po czym cicho się śmiał pod nosem. Było to niemniej irytujące co jego koślawe uwagi lub przeszkadzanie jej w skupieniu się na lekcji. Przedwczoraj niby przypadkiem wytrącił jej z ręki sproszkowane kości nietoperza przez co zamiast szczypty wsypała całą garść. Nie trzeba chyba wspominać, że jest to mocno żrący składnik? Ostatnio w poniedziałek podmienił jej składniki oraz, gdy schyliła się po łyżkę (którą zresztą wcześniej strącił) dosypał jej czegoś do eliksiru przez co zamiast różanego zapachu, był wyczuwalny zapach zgniłych jaj. Przypominał jej to nieco zapach Georga, więc może wrzucił do tego swoje skarpety, które prawdopodobnie nie zmieniał od dawna. Skąd to wiedziała? Gdy profesor się zawsze odwracał, kładł jej po nosem swoje stopy, wiedząc, że ona nie może zareagować. I przez to nienawidziła go coraz bardziej. W dodatku zawsze czuła mdłości i zbierało się jej na wymioty, bo chłopak chyba celowo nie mył stóp.
- Macie napisać na przyszły piątek esej o możliwych zastosowaniach eliksiru Osłabiającego oraz jego negatywnych skutkach. - rozkazał Snape, spoglądając w kierunku Georga - Nie masz się z czego cieszyć Wesley, dla ciebie mam dodatkowe zadanie... - powiedział, uśmiechając się kpiąco wręczając mu pergamin. - To koniec na dziś, wynocha. - machnął niedbale ręką, ruszając w kierunku składziku.
Vide szybko wstała, pakując swoje rzeczy do torby. Miała już zamiar wyjść, gdy dostrzegła jak rudzielec wyjmuje ze swojej torby jej książkę, którą zabrał jej kiedyś. Chłopak zaśmiał się widząc jej minę.
- Bardzo ciekawa książka, jestem już w połowie - pomachał jej książką przed nosem, zakładając torbę przez ramię, po czym bez słowa ruszył w kierunku brata, który wykłócał się o coś przed klasą z Hermioną. Na szczęście to nie było jej zmartwienie. Miała ciekawsze rzeczy do roboty. Z tą myślą ruszyła w kierunku błoni na umuwione spotkanie.
~*~
- Przyszłaś wreście - powiedział Puchon, podrywając się do siadu.
Dziewczyna milczała, przyglądając mu się z uwagą. Wybrał dość osobliwe miejsce na spotkanie, to trzeba mu przyznać. Tuż koło zakazanego lasu, w cieniu potężnego dębu.
- Ciebie też miło widzieć... - odpowiedziała tym samym tonem - To co, idziemy? - zapytała po chwili, gdy chłopak oparł się swobednie o pień drzewa.
- Plany się zmieniły, wolę posiedzieć - zanusił wesoło, na co Gryfonka zmarszczyła brwi. - Jest tu przyjemny cień... - zachęcał ją dalej, przez co dziewczyna usiadła koło niego z czystej ciekawości - ...pozatym mam doskonały widok na dziewczyny z Hufflepuffu... - dodał po chwili, zakładając ręce za głowę. - Gorąco tu, nieprawdaż? - zapytał rozpinając dwa pierwsze guziki koszuli.
- Jesteś żywym zaprzeczeniem wszelkiej ludzkiej moralności, cnotliwości i skromności - powiedziała koślawo
- Potraktuje to jako komplement - powiedział przeciągle - A tak w ogóle, to proszę... - wyjął zza pleców książkę - To czyba należy do ciebie... - powiedział, wręczając jej książkę
- Ale jak? - zapytała zszokowana, stwierdzając, że trzyma w rękach książkę, która George zabrał jej tydzień temu.
- Potraktuj to jako dowód mojej przyjaźni... - powiedział, przymykając oczy.
- Przyjaźni? - powtórzyła, gdy poczuła jak zaschło jej w gardle
- Tutaj jesteś! - ktoś zaskrzeczał jej do ucha. Wciąż zszokowana Gryfonka została poderwana do pionu, będąc ciągnięta z powrotem do szkoły woźnego.
- Na dowód przyjaźni - wciąż słyszała głos Puchona w głowie
- Ale ja nie mam przyjaciół... już nie - pomyślała, trzymając książkę w dłoni. Obróciła się przez ramię, obserwujac chłopaka, na którego twarzy widniał łagodny uśmiech. Niepodobny do tego, którego widniała prawie zawsze na jego twarzy. Siedział wciąż pod drzewem, obserwując każdy cal jej ciała.
- Odechce Ci się demolowania szkoły... dostaniesz taki szlaban, że twoje wnuki będą miały odciski na dłoniach! - powiedział wkurzony Filch
- Zaraz, co? - spojrzała na niego, zdumiona.
Miała przeczucie, że ta pomyłka miała związek z Wesleyami.
CZYTASZ
Gryfońskie figle• George Weasley
Fiksi Penggemar~Nawet twój najszerszy uśmiech może wszystko zepsuć Wesley... ~ Zamknijcie oczy. Co widzicie? Nic? Spójrzcie głębiej. Wyobraźcie sobie Gryfona. Co widzicie? Odważnego, kapryśnego i figlarnego człowieka? Może tak jest na pierwszy rzut oka. Może się n...