15.

3.8K 264 98
                                    

Hermiona niemal zapiszczała, gdy dostrzegła skuloną postać starszej Gryfonki, która siedziała na przeciw jeszcze się palącego ogniska. Dała znać chłopakom,  aby trzymali się z tyłu, po czym ruszyła przed siebie.

- Cześć Elizabeth. Co za przemiły zbieg okoliczności. - wypaliła od razu Hermiona, zaskakując tym sposobem Vide. Dziewczyna drgnęła, nie spodziewając się nikogo o tak późnej porze.

Brązowołosa otarła szybko łzy, nie odrywając wzroku od tańczących płomieni. Położyła brodę, na kolanach, które miała przyciśnięte do samej piersi.

- Cześć Pani Wesley - szepnęła cicho, na co młodsza dziewczyna wydęła wargi. Dziękowała sobie, że kazała wtedy chłopakom stać, ponieważ teraz zapewne spaliła by się ze wstydu. Ruchem głowy nakazała im, aby podeszli bliżej. Hermiona usiadła obok dziewczyny, patrząc uważnie na jej twarz. Poczuła się nieswojo, na myśl, że wtrąca się w czyjeś życie. Jednak wyrzuty sumienia, zastąpiła myśl. Przecież ona chciała jej pomóc. Prawda?

- Życie jest niesprawiedliwe - powiedziała cicho Elizabeth, przerywając potok myśli Hermiony, który zalał jej głowę. Dziewczyna jeszcze nie zauważyła Harrego i Rona, który usiedli obok Hermiony.

Elizabeth była zbyt skupiona na płomieniach, które przypominały jej dawne wieczory w pokoju wspólnym, które spędzała... z przyjaciółmi. Śmiali się wtedy tak długo i głośno, że zapewne co wieczór zbudzali całą wieże Gryffindoru. Westchnęła, zamykając na moment oczy. Tamte chwile już nigdy nie powrócą, nie ma co rozpamiętywać.

- Ciastko? - zapytał Ron podsuwając pudełko z ciastkami pod nos Vide,  przerywając ciszę. Na dźwięk jego głosu starsza Gryfonka drgnęła, otwierając gwałtownie oczy. Spięła się, czekając na rozwój wydarzeń.

Hermiona miała ochotę udusić tego durnia gołymi rękami. Elizabeth sama mogłaby wyjawić im wszystko, lecz on musiał oczywiście wszystko popsuć! W dodatku ciastkami i on niby uważał się za strasznego?

Vide zauważając, że nie ma ich nigdzie w pobliżu, uspokoiła się nieco. Kiedy wyraz twarzy Rona się nie zmienił, uśmiechnęła się blado, sięgając po przysmak. Kiwnęła głową w ramach podziękowania, biorąc pierwszego gryza.  Były wciąż tak dobre jak pamiętała.

Ron za to promieniał z dumy. Vide jako jedyna doceniła jego chęć dzielenia się ciastkami, gdyż Harry i Hermiona nie brali od niego ciastek, gdy zobaczyli w jakich warunkach je trzyma.  A zawsze dużo go to kosztowało, aby podzielić się z kimś jedzeniem, bo nigdy nie wiadomo kiedy dostanie następne.

Kiedy Ron był zajęty myśleniem o ciastkach, ignorując przyjaciół Elizabeth ponownie spochmurniała.

- Nawet gdybym chciała nie mogę wam nic powiedzieć - powiedziała dziewczyna, rozprostowując nogi.

- Dlaczego? - powiedziała Hermiona - Przecież ja chce ci tylko pomóc! - na te słowa starsza dziewczyna parsknęła.

- Podziwiam Twój entuzjazm, ale nikt mi nie może pomóc. Chyba, że ja sama - powiedziała brunetka

- Dlaczego? - ciągnęła młodsza dziewczyna

- Nie mogę Ci powiedzieć, nawet dlatego, żebyś dała mi święty  spokój - powiedziała, chcąc zakończyć tą rozmowę, wstała, mając zamiar ruszyć do dormitorium

- Dlaczego?! - Hermiona podniosła głos, również wstając -Dlaczego nie chcesz moj...

- Wieże mnie Wieczysta Przysięga! Dobrze?! Zadowolona?! - odwróciła się w jej kierunku. Widząc jej wyraz twarzy, wzięła głębszy wdech, aby się uspokoić. Opadła na kanapę, chowając twarz w dłoniach. Elizabeth mogłaby przysiąść, że usłyszała skrzypienie drzwi, które dobiegło z części dormitoriów przeznaczonych dla chłopaków. Mogłaby przysiąść, że w tej ciszy  zamykanie drzwi dobiegało z dormitorium Wesleyów.

Gryfońskie figle• George WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz