-Czekaliśmy na ciebie Arice...
Zobaczyłam ich,byli wszyscy,rodzina bliska mojemu sercu.To rani najbardziej.Dzieciaki zdążyły lekko wyrosnąć,rodzicom przybyło kilka zmarszczek.Jednak nie to było najgorsze.Musiałam udawać twardą,powstrzymać łzy,wyłączyć swoje uczucia...
-Domyślacie się pewnie po co przyszłam. Nie uśmiecha mi się tutaj być,ale potrzebuję odpowiedzi.
Kobieta uśmiechnęła się perfidnie,skanując wzrokiem moją osobę.Podtrzymując równowagę zaciśniętymi dłońmi na kratach.
-Musieliśmy to zrobić,aby utrzymać naszą rodzinę przy życiu.Co tu więcej mówić. Napatoczył się akurat tego dnia to wykorzystaliśmy sytuację.Jak on się tam nazywał? Coś na D chyba...
-Damon...-szepnęłam
Jakiś czas przed pożarem...
Właśnie zabrałam się za robienie sosu do spaghetti ,gdy usłyszałam dzwonek do drzwi.Otworzyłam i odrazu zostałam przyparta do ścian.
-Witaj,Damon-przywitałam się z brunetem czochrając mu włosy na powitanie.Chłopak uśmiechnął się,spojrzał na mnie krótko i wpił w moje usta na co leniwie mruknęłam odwzajemniając pocałunek.
-Tęskniłem-powiedział zakładając mi pasmo włosów za ucho.
-Nie było ciebie dosłownie 5 minut-zachichotałam
-Dla mnie to wieczność.Co pichcisz?-podał mi 2 książki kucharskie jeho mamy o które go poprosiłam i podszedł do blatu sprawdzając po kolei naczynia.
-Spaghetti,ale nie zostaniesz.Wiesz przecież,że przychodzi Arioch.
-Nadal się z nim kumplujesz?Myślałem,że zerwaliście kontakt po jego wyjeździe do Oktawionu.-powiedział wyciągając łyżkę z szuflady
-No widzisz.Szkoda tyle lat przyjaźni zaprzepaścić.Szczególnie przy tym co było kiedyś.
-Nadal coś do niego czujesz prawda?-pyta,a w jego oczach widzę smutek.
Nie odpowiedziałam.Miał rację.Za każdym razem gdy na niego spoglądam czuję dalej te cholerne motyle.Paskudy nie chcą wylecieć i coś czuję,że tworzą się kolejne kokony...Kurwa mać!Lecz dwa razy bardziej boli mnie to co mi zrobił.Jak bardzo mnie zranił.
Spojrzałam na niego przepraszającym wzrokiem, ale był już za daleko, aby go zauważyć.Spojrzałam na jego postać gdy odchodził coraz dalej i dalej w kierunku drzwi.Dwóch chłopaków,których kochałam praktycznie tak samo.Chyba zostałam Bellą.Cholera,rzeczywiście twardy orzech do zgryzienia.
Powrót no czasu teraźniejszego
-Niestety okazało się później,że musi to być ktoś królewskiej krwi,ale nie powiem smakował całkiem nieźle,jak na takiego plebsa.
Nie wytrzymałam.Poziom mojego spokoju zmalał do poziomu zero.Nikt nie ma prawa mówić tak o istocie o tak wielkim sercu jakie miał Damon w ten sposób!Podbiegłam do krat i chwyciłam z całych kobietę za więzienną koszulę potrząsając nią przez co prawie uderzyła głową o metal i wykrzykując różne przekleństwa.
-Ty suko!Nie masz prawa go obrażać!Pomagał wam jak tylko mógł.Brał wolne w pracy,nie zjawiał się na ważnych spotkaniach rodzinnych,zaniedbywał obowiązki,aby tylko wasze dzieci nie musiały zostawać same bądź z obcymi ludźmi.Powinniście być mu wdzięczni,że tak się dla was poświęcał.Całować go po stopach,że nie raz kupował ze swoich pieniędzy jedzenie,bo w lodówce było samo światło,a was nie obchodziło,że macie dzieci, że nie raz było tak,że z głodu niemal zjadały tynk.Powinno być wam wstyd.Oddał swoje serce tym dzieciakom,a wy co?Przy najbliższej okazji bez mrugnięcia okiem pozbawiliście go życia.
Córka Blane'ów Sophie patrzyła przestraszona na całą tą sytuację,chowając się za swoim ojcem kurczowo ściskając dłoń brata,podczas gdy jej rodzicielka próbowała się wyrwać z mojego uścisku.
-Te dzieci-wskazałam ręką na rodzeństwo-nie zasłużyły na taki los.Gdybyście mi powiedzieli o tym jak wygląda wasza sytuacja spróbowałabym wam jakoś pomóc. Z każdej sytuacji jest wyjście,ale wy postanowiliście wybrać najprostsze i najgorsze rozwiązanie.
Meredith,kobieta ,którą trzymałam przy kratach spuściła głowę i zaczęła płakać.Puściłam ją,a ta upadła na kolana cicho szlochając.Sophie puściła brata i podbiegła do matki oplatając ją rękami,wtulając się tym w ciało rodzicielki.Ojciec rodzeństwa stał z rozdziawioną miną jakby ducha zobaczył, a jego syn usiadł przy ścianie i wpatrywał się w jeden punkt.
-Panno Arice. Spotkanie dobiegło końca...
CZYTASZ
❤🔥Siostrzenica Lucyfera🔥❤(W TRAKCIE PISANIA)
FantasíaMiłość? Rzadkość. Nadzieja? Przemija. Dobro? W tym miejscu nie istnieje. Nazywam się Arice ,jestem siostrzenicą Lucyfera.Witamy w piekle. Nastoletnia,a w dodatku zbuntowana,zawsze krocząca swoimi ścieżkami demonica,skrzywdzona przed laty, dowiaduje...