-Jeszcze ode mnie nie dostałaś prezentu-usłyszałam męski głos za sobą,który kiedyś chciałam słyszeć codziennie i wszędzie ,a teraz go nienawidzę.
-Szczerze?Nie mam zamiaru przyjmować od ciebie jakiegokolwiek prezentu Arioch-mówię i odwracam się w stronę jego osoby.Przede mną we własnej osobie stoi upadły anioł,demon zemsty w swojej rozczochranej fryzurze,uwodzicielskim spojrzeniu i uśmiechu dzięki któremu nie jednej demonicy spadłyby majtki.Jak zwykle cały ubrany na czarno...,a nie jednak założył białe skarpetki.
-Proszę to dla ciebie-podaje mi niewielkie pudełko zawinięte w błękitną wstążkę
-Nie chcę tego.Wsadź to sobie w cztery litery.-syczę i odchodzę w stronę kuchni.Chłopak stoi zmieszany i wpatruje się w podłogę.
-Jakbyś jednak zmieniła zdanie...-kładzie zawiniątko na szafce i wychodzi.
***
-Stoję przy blacie kuchennym i tępo wpatruję się w prezent.
Otwórz to no!chcę zobaczyć co tam jest!
Nie, nie mogę
Możesz diotko
Podchodzę niepewnie do szafki i zabieram się za odpakowanie prezentu.Ze środka wyjmuję złotą bransoletkę z srebrną zawieszką w kształcie skrzydła.Gdy mam zamiar wywalić opakowanie ,spostrzegam białą karteczkę na dnie pudełeczka.Wyjmuję ją i zaczynam czytać:
Arice
Muszę ci coś powiedzieć,jeżeli będziesz chciała porozmawiać to dzisiaj o 23 w naszym miejscu.Proszę,to dla mnie ważne.
Arioch
CZYTASZ
❤🔥Siostrzenica Lucyfera🔥❤(W TRAKCIE PISANIA)
FantasyMiłość? Rzadkość. Nadzieja? Przemija. Dobro? W tym miejscu nie istnieje. Nazywam się Arice ,jestem siostrzenicą Lucyfera.Witamy w piekle. Nastoletnia,a w dodatku zbuntowana,zawsze krocząca swoimi ścieżkami demonica,skrzywdzona przed laty, dowiaduje...