ROZDZIAŁ 8

290 13 9
                                    

Raychel

Obudziłam się już w Avenger Tower. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że jestem w labolatorium Bannera. Poderwałam się szybo, mimo okropnego bólu głowy. Zeszłam z łóżka i rószyłam ku windzie.

-Reychel. Stój! - krzyknął za mną Bruce wicąc jak wchodze do windy.

Drzwi się zamknęły zostawiając Bannera za nimi. Pojechałam na piętro gdzie znajdował się. Niech mi ktoś powie, że to kłamstwo. Drzwi windy się otworzyły, a ja wpadłam do niego. Zastałam w nimt Fury'ego stojącego z powarzną miną przed Tony'm. Stark patrzył, znanym mi już sposób, pustym z zaskoczenia wzrokiem gdzieś przed siebie, a do niego przytulała się rozpłakana Renne. Stanęłam jak wryta. Czyli to prawda.

-Raychel spokojnie - spojrzał na mnie Fury.

Ja odwróciłam się i pobiegłam do sali treningowej, na której nikogo nie było. Zdjęłam i odrzyciłam bluzę na bok i podeszłam do worka treningowego. Zaczęłam uderzać w niego z całej siły. Czułam, że ktoś mnie obserwóje, ale nie zrwracałam na to uwagi, tylko poprostu uderzałam coraz mocniej i szybciej.

W chwili gdy worek się zerwał, a ja poczułam jak jakaś ciecz spływa mi po rękach. Jeszcze bardziej poraniłam sobie ręce i rozwaliłam stare zadrapania. Moje ręce pokrył niebieski płyn. Opuściłam je i się odwróciłam. Napotkałam Tony'ego, który wyciągnął ręce i mnie objął. Nie odezwałam i odwzajemniłam uścisk. Z moich oczu zaczęły lecieć niekontrolowane łyzy.

-P...przez tyle cza...su, myślałam...że jestem sama- wydałam z siebie szloch.

Renne nic nie mówiła. Tony popatrzył na nas z góry, a jego ręce nas objęły. To było takie...przyjemne. Nie pamiętam ile czasu tak staliśmy, ale kiedy tylko emocje opadły Tony poszedł z nami do mojego pokoju.

-Czyli...jesteśmy rodziną. - powiedział dalej niedowierzając, że to sie dzieje.

-Najwyraźniej- powiedziałam przytulając się do niego.

-Wujku? Powiemy reszcie?- zapytałam niepewnym głosem Ranne

-Jak was sie zapytają to potwierdzcie, ale nie mówcie same. A i nie mówcie do mnie wujku. Brzmi tak staro, a chyba taki stary to nie jestem.

-To jak mamy do ciebie mówć? - zapyatłam rozbawiona jego podoejściem do bycia wujkiem.

-Tony. Poprostu Tony.

-Ok. - Odparła Renne

- Jak będziecie czegoś poyrzebować to mówcie odrazu. Jak chcecie możemy pojechać na zakupy.

-Naprawdę?- zapytałam niedowierzając.

-Jasne nawet teraz

- Dobra to sie szykuj. Będziemy czekać w garażu. - odparłyśmy z entuzjazmem.

AVENGERS - BLIŹNIACZA WIĘŹOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz