8.

2.3K 160 55
                                    

media: Powerwolf - In The Name Of God


"Męczennicy w imię Boże

Gdzie noc przepełniona wojną i krwią

Wznieś swój miecz dla świętej krwi

Spalimy ich na stosie"

~ fragment piosenki z mediów 


 – Źle! Źle! Jeszcze raz! – krzyczy zdenerwowana Edus kiedy po raz kolejny mylę kroki walca. Cassius tylko prycha zniecierpliwiony i posyła mi pełne wyższości spojrzenie. No tak, on przecież umie tańczyć, czego ja nie umiem. Moja jest to wina?

– Zróbmy krótką przerwę – mówi, a raczej rozkazuje Edus i delikatnie wskazuje ruchem głowy na mnie. Dowiedziałem się, że Edus i Cassius to przyjaciele z dzieciństwa, dość bliscy. Naprawdę dziwnie jest spoglądać na roześmianego księcia. Uderzyło mnie ukłucie w sercu, gdyby nie ja, czy Cassius zdecydowałaby się na ożenek z czarnowłosą wampirzycą? Zdają się rozumieć bez słów, a ona jest hrabiną, więc nawet byłaby brana pod uwagę jako przyszła małżonka dla księcia.

Najbardziej obawiam się dnia kiedy ktoś da radę oswoić bestię, co wtedy się ze mną stanie? Czy Cassius do końca życia będzie musiał trwać przy moim boku?

CO?

O CZYM JA MYŚLĘ!

Nic nie powinno mnie to interesować!

Przecież do końca życia będę mu podlegać, nie mam innej opcji. Nigdy nie uwolnię się ze szponów księcia. Czy będę chciał czy nie, zawsze będę jego własnością.

Mrugam kilkakrotnie kiedy czuję dłoń księcia na swoim ramieniu.

– Teraz wyjdziemy – mówi cicho. Zrzucam jego dłoń ze swojego ramienia. Marszczy brwi w geście niezadowolenia, ale nic nie mówi tylko wymija mnie i podchodzi do drzwi, gdzie zatrzymuje się. Idę za nim, a Cornelius rusza w mój ślad.

– Corneliusie proszę pozostań z Edus – rozkazuje książę – Chcę spędzić ten czas z moim drogim Camio – jego głos jest przepełniony jadem, uśmiecha się z wyższością kiedy staję naprzeciw niego.

Jestem wręcz przestraszony tym, że muszę spędzić z nim trochę czasu sam na sam. Bo zawsze towarzyszył nam Cornelius, nawet przy śniadaniu i kolacji, którą powinniśmy jeść tylko w swoim towarzystwie.

Scabbia ujmuję moją dłoń i wyprowadza mnie z sali bankietowej. Odsyła służbę stojącą pod drzwiami. Udawanie zakochanego przychodzi mi znacznie lepiej niż przed trzema miesiącami, jednakże wciąż obawiam się księcia i tego co może mi zrobić.

Wymuszam szeroki uśmiech na twarzy, pokazując, że jestem zachwycony towarzystwem księcia i, że kocham go do szaleństwa. Co za absurd!

– Dokąd mnie prowadzisz? – silę się na uprzejmy ton, ale zarazem tak bym brzmiał ciekawy tego, gdzie mnie prowadzi. Wszystko mi jedno gdzie idziemy. Ale rola to jednak rola, muszę grać.

– Spokojnie – uśmiecha się w moją stronę i całuje mnie krótko. Zdaje sobie sprawę, że jesteśmy obserwowani na każdym kroku i niektórzy czekają, aż powinie nam się noga.

Prawie brutalnie jestem wepchnięty do wielkiego pokoju. Nie mam nawet chwili by się rozejrzeć bo pada polecenie:

– Siadaj – wskazuje na obszerną kanapę. Posłusznie siadam na meblu i czekam.

What's Left Of MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz