1.♠️Śmierć Nie Brała Mnie W Objęcia♠️

1.1K 28 3
                                    

PERFEKCJA
akt 1

♦️Kochałam zachody słońca, bo wtedy stawaliśmy się sobą.
Wtedy zdejmowaliśmy wszytskie maski, które ukrywały nasze skazy...


Byłam perfekcją, która patrzyła w lustro ze łzami w oczach jak beznadziejna jest. Byłam tą, która mimo czerwonych oczu nakłada podkład i uśmiech na twarz, a później szła do ludzi. Czułam się jak zwierzę w klatce nie mogłam ruszyć się nigdzie poza jej obręb. Kiedy kazali płakać, robiłam to, kiedy kazali biegać robiłam to, jadłam kiedy mówili i spałam kiedy rozkazali. Byłam ofiarą nie umiejącą postawić na swoim.

Codzennie łamali mi skrzydła i oczekiwali, że nauczę się na nich latać...

Dawali mi poczucie zwycięstwa, a ja wiedziałam, że i tak przegram, bo oni decydowali o wszytskim co robiłam. Nie walczyłam i nie błagałam o wolność, nie byłam gotowa skakać w przepaść.

♠️♠️♠️

W mojej głowie słyszałam denerwujące pykanie budzika. Powoli otworzyłam oczy, a światło wpadające przez duże okno lekko mnie raziło. Kiedy już wyłączyłam budzik, ruszyłam szybkim krokiem do łazienki, gdzie wzięłam gorący prysznic. Parząca woda spływa strumieniami po mojej nagej skórze zostawiać na niej czerwone ślady, jednak nie przejmowałam się tym. Czułam jak moja głowa robi się lżejsza od problemów, jakby wszytskie wyparowały jednak to był złudny spokój, który zaraz zastępywała fala myśli. Zakręciłam wodę i otworzyłam drzwi od przysznica, para zaczęła unosić się po małej łazience. Moje ciało przeszedł lekki dreszcz, przy spotkaniu z zimnym powietrzem w pomieszczeniu. Ustałam na przeciwko lustra, które musiałam przestrzec żeby cokolwiek dostrzec.

Wpatrywałam się w swoje odbicie jakby miało to coś zmienić. Jakbym miało mi to pomóc stać się lepsza, albo odjąć mi ran. Mimowolnie na tą myśl spojrzałam na lewą rękę, gdzie od nadgarstka do łokcia widniały blade ślady. Skierowałam wzrok spowrotem na moje odbicie. Widziałam dziewczynę, która była zmęczona, ale piękna. Średniej długości włosy o kolorze brązu, cerę bez oznak niedoskonałości. Patrzyłam na siebie i dostrzegałam te skazy, których nikt inny nie widział. Cudowne brązowe oczy, a pod nimi ogromne wory ze zmęczenia. Tam gdzie widać nie mam żadnych skaz, jednak tam gdzie ludzki wzrok już mnie nie dosięgał byłam jak jednak wielka niedoskonałość.

Nałożyłam delikatny makijaż na twarz i wyszłam z łazienki w czerwonej bieliźnie. Spojrzałam na swoje łóżko gdzie leżał mój telefon, który dość mocno wibrował, czyli ktoś dzwonił. Poszłam w kierunku garderoby, weszłam przez otwarte drzwi i zaczęłam się rozglądać z myślą co dzisaj założę. Chwyciłam bluzę top w kolorze czerowonym z górnej półki, a z dolnej czarne dopasowane jeansy, z szuflady wzięłam czarne stopki. Wszytsko na siebie założyłam, a na nadgarstek wsunęłam kilka bransoletek.

Wyszłam z garderoby uwcześnie biorąc z niej spakowaną torbę z książkami, po drodze wzięłam jeszcze telefon z łóżka wsadzając go do tylniej kieszeni. Dobrze wiedziałam kto dzwonił i nie musiałam nawet tego sprawdzać żeby nie potrzebnie się stresować.

W całym domu była cisza, żadnej rozmowy albo chociaż najmniejszego szelestu. Schodziłam powoli ze schodów, a moją głowę zalewała fala myśli co mam zrobić i jak to wszytsko skończyć. W kuchni dostrzegłam Allison, która czekała na mnie już ze spakowanym śniadaniem i kubkiem parującej kawy.

-Dzień dobry, Madeleine - jej melodyjny głos i promieny uśmiech poprawiły mi trochę humor. Wzięłam z blatu kubek i upiłam trochę jego zawartości.

Gangsterka(Pisana Od Nowa) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz