*Camila*
-Dzień dobry babciu.
-Dzień dobry kochanie,głodna?-zapytała.
-Troszeczkę.
-To siadaj,zaraz coś Ci zrobię.
-Nie trzeba naprawdę.
-Oj kochaniutka,musisz zjeść śniadanie,to najważniejszy posiłek każdego dnia.
-No dobrze.
*
Zjadłam śniadanie i poszłam do pokoju.Od rana nie widziałam Lauren.
-Babciu,widziałaś może Lauren?-zapytałam.
-Chyba jest w garażu.
-Ok,dziękuję.
*
Wchodząc do garażu,zauważyłam jak zielonooka majstruje przy motorze,słuchając muzyki na słuchawkach. Podeszłam do niej cicho,obejmując ją w talii.
-Hej Lo.
-Boże Camz...wystraszyłaś mnie.
-Przepraszam,nie chciałam.
-Nic się nie stało.-Co tam?
-Nic,po prostu stęskniłam się za swoją dziewczyną.
-Oj chodź tu.-powiedziała,ciągnąc mnie na swoje kolana.-Może pójdziemy później na spacer,co Ty na to?
-No pewnie.
*
Pomagałam babci Lauren.Gdy skończyłam,postanowiłam poszukać zielonookiej.Wchodząc do pokoju,usłyszałam jak rozmawia z kimś przez telefon.
*Lauren*
-Czego ode mnie chcesz?!-Powiedziałam daj mi spokój!
-Lauren?
-Camz...
-Kto to był?-brunetka podeszła do mnie i przytuliła mnie do siebie.
-Mój ojciec.
-Co chciał?
-Chciał żebym dała mu trochę kasy ze spadku po mamie.-Stwierdził,że mu się należy bo to w końcu nie on ją zabił tylko ja.-pociągnęłam nosem.
-Hej shh..-przytuliła mnie mocniej.-Twój ojciec jest idiotą,że mówi takie rzeczy wiesz?
-Wiem.
-Co chcesz z tym zrobić?
-Nic,nie dam mu tych pieniędzy bo wiem,że to przepije.-Nie żebym się nim martwiła czy coś ale bardziej chodzi o moje rodzeństwo które aktualnie jest u niego.
-Rozumiem.
-Idziemy na ten spacer?
-A może zostańmy w domu?
-Niee..potrzebuję się przejść Camz.
-No dobrze,więc chodź.
Uff...dobrze,że się zgodziła inaczej nici z mojego planu.
*
-Lauren gdzie Ty mnie ciągniesz?!-spytała brunetka.
-Chodź pokażę Ci coś.
Weszłyśmy pod dość wysoką górkę.
-Lo...tu jest pieknie.
-Wiem i dlatego.-odwróciłam ją do siebie.-Camz...chcę,żebyś już zawsze była przy mnie,chcę żebyś zawsze o mnie pamiętała,wiedz że jestem i będę zawsze przy Tobie bo Cię kocham dlatego...
Wzięłam głęboki oddech i klękając wyciągnęłam pudełeczko z pierścionkiem.
-Camila wyjdziesz za mnie?-zapytałam drżącym głosem.
-Boże Lo...-zauważyłam łzy w jej oczach.-No pewnie,że wyjdę!-krzyknęła i rzuciła mi się na szyję.
Podniosłam się wraz z nią i pocałowałam ją namiętnie.Włożyłam pierścionek na jej palec i popatrzyłam jej w oczy.
-Kocham Cię Camila.
-Ja Ciebie też kocham Lauren.
-Zrobimy sobie zdjęcie?
-No pewnie.
Wyciągnęłam telefon i zrobiłam nam zdjęcie,ukazując pierścionek.Wrzuciłam je od razu na instagrama.
Poczułam wibracje w kieszeni.
Podwładni Dj
Deyonce: Suki zaręczyłyście się!
Cameela: Tak,dosłownie przed chwilą.
ManiBear : Jejku,szczęścia!
Allysus : Niech Bóg was błogosławi moje kochane!
Lampa : Dziękujemy.
Deyonce : No Ralph nie spodziewałam się tego po Tobie.
Lampa : Oh zamknij już się.
Cameela : Gdzie nasza Shariana?
ShawnyBoy :
ShawnyBoy : Zrobiliśmy sobie małe wakacje, gratulacje dziewczyny!
Lampa : Dzięki Shawny
Allysus : Co tam u was dziewczyny?
Cameela : Dobrze,wracamy jutro,a jak u was?
Deyonce : Po staremu,Ally goni mnie co chwilę z biblią i wodą święconą,a Mani ma na mnie totalnie wyjebane.
ShawnyBoy : My też jutro wracamy,to może spotkamy się? Musimy wam coś powiedzieć.
Deyonce : Wyczuwam małe Shawny.
Ari : Dj...To nie to co myślisz.
Deyonce : Dowiem się wszystkiego.
ManiBear : To obgadamy jeszcze wszystko jutro?
Lampa : Pewnie.
ManiBear : To do zobaczenia jutro!
Lampa : Narka!
*
-Camz,wracamy?
-Tak,chłodno się zrobiło.
-Masz,podałam jej bluzę.-Załóż.
-Dziękuję kochanie.-powiedziała po czym pocałowała mnie w usta,szeptając,że mnie kocha.
Kocham tą dziewczynę.
***
CZYTASZ
Military//Camren
FanfictionCamila zaczyna nową szkołę. Tam poznaje Lauren. Jak potoczy się ich historia?