Niebieskowłosy w skupieniu przysłuchiwał się monologowi Todda. Lubił słuchać swojego przyjaciela, mimo że czasem zupełnie nie był w stanie pojąć, o co rudowłosemu tak właściwie chodzi. Z reguły Todd potem zawsze tłumaczył swoją naukową gadkę na normalny język, więc Sal na razie czerpał przyjemność z samego wsłuchiwania się w miły ton głosu rudzielca, zamiast z rozmowy. Oparł się więc na swojej szafce, leniwie opuszczając głowę w dół.
Niebieskowłosy przeklinał w duchu swoją głupotę, był strasznie śpiący, ponieważ dzisiejszej nocy nie udało mu się zmrużyć oka choćby na niespełna godzinę. Wiedział, że poświęcanie całej nocy na niepotrzebne rozmyślania nie było najlepszym pomysłem, ale coś nie dawało mu tej nocy spać. Jakby jego podświadomość podsuwała mu myśl, że dzieje się coś złego. Długa wypowiedź rudowłosego jedynie potęgowała chęć odpłynięcia do krainy snów, ale Sal nie chcąc urazić swojego przyjaciela, dzielnie próbował wyłapywać każde słowo padające z jego lekko spierzchniętych ust.
Sal podniósł głowę, a rudowłosy wstrzymał się ze swoim wywodem, gdy oboje usłyszeli jak zza zakrętu wydobywa się gwałtowny trzask przypominający uderzenie czymś o szkolną szafkę. Zainteresowany Sally wychylił się lekko, by zobaczyć co właściwie się dzieje, ale praktycznie od razu tego pożałował gdy poczuł jak coś uderza w jego ramię, a on mimowolnie traci równowagę. Zdezorientowany niebieskowłosy chwycił się za tył głowy, który miał nieprzyjemną styczność z brudną podłogą, obserwując jak brązowe włosy należące do jego najlepszego przyjaciela coraz bardziej się od niego oddalają.
Zdenerwowany Larry nawet nie spostrzegł, że zrobił coś nie tak. Był zbyt zajęty trudną walką ze swoim własnym umysłem. Targały nim różne, sprzeczne emocje. Poczucie winy, obrzydzenie do samego siebie mieszały się z chorą satysfakcją i zadowoleniem, w wyniku czego sam Larry nie kontrolował do końca tego co robi.
- Larry? - Z ust rudowłosego, w dalszym ciągu stojącego przy szafkach chłopaka, wymsknęło się ciche pytanie. Nie miał pojęcia co zaszło między tą dwójką, ale z jego perspektywy ta sytuacja zaczynała przybierać coraz bardziej niebezpieczny obrót spraw. Jeszcze nigdy nie wiedział, żeby Johnson, nawet nieumyślnie zrobiłby krzywdę Sally Face.
Szatyn nie przerywając szybkiego kroku jedynie posłał w jego stronę szybkie, zamyślone spojrzenie, po czym odwrócił głowę w stronę Sala, który właśnie podnosił się z ziemi i rzucił krótkie "sorry", praktycznie od razu znikając w tłumie innych uczniów.
Rudowłosy, chcąc zapytać się Sally, czemu właściwie tak się zachowują, mógł jedynie westchnąć, gdyż po Salu też już nie było ani śladu w tej części korytarza.
Sam niebieskowłosy, też nie znając odpowiedzi na to pytanie, spokojnym krokiem przesuwał się w stronę toalety, chcąc chwilę ochłonąć w samotności. Musiał poukładać sobie w głowie niektóre rzeczy. Sam też był już nieźle poddenerwowany zachowaniem Larrego, ale mimo wszystko był jego przyjacielem i chciał mu pomóc.
Wkroczył do pomieszczenia z którym zdążył się już o dziwo trochę zżyć i z zamiarem podejścia do umywalki, zrobił kilka kroków do przodu. Jego źrenica nienaturalnie się powiększyła, a serce zaczęło bić mocniej, gdy pod swoimi butami zobaczył cienką rzeczkę krwi, mającą swój początek u jego boku. Z przerażeniem odwrócił głowę, by po chwili przełknąć nazbieraną ślinę, która wytworzyła się w jego jamie ustnej.
Blondyn, który próbował podpierać się na dłoniach, skierował swój zamglony wzrok w stronę niebieskowłosego. Dostrzegając znajomy odcień, uśmiechnął się lekko, mimowolnie przekrzywiając przy tym głowę.
Czuł się źle.
Chyba w każdym możliwym sensie.
Przerażony Sal, z niemożliwie drżącymi rękoma podbiegł do Travisa, w panicznie szybkim tempie wyrzucając z siebie liczne, teraz niezrozumiałe dla posiadacza złotych kosmyków słowa. Ledwo kontaktujący blondyn, tylko delikatnie się uśmiechał, nie do końca będąc pewnym co właściwie się dzieje. Zdawał sobie sprawę tylko z tego, że był tu Sal, a to oznaczało mniej bólu.
Czemu słowo wywód poprawia mi na wzwód.
CZYTASZ
Understand Your Pain | Sally Face x Travis
LosoweJasne tęczówki, skrawek twarzy przyciągający na siebie uwagę przez niechlujnie nałożoną protezę, cierpka skóra na strudzonych dłoniach próbujących odwinąć kawałek jego bluzki, dźwięk przesuwanej jeszcze bardziej na bok protezy, duszący truskawkowy...