Dziś wychodzę w szpitala. Nareszcie. Luck niestety jest w pracy ale Shayn po mnie przyjedzie.
- hej - powiedziałam do chłopaka i żuciłam mu się na szyję.
- No hej, hej - chłopak odwzajemnił pocałunek.
- nareszcie z tąd wychodzę.
- widzę że się cieszysz
- i to w cholere
- ja z resztą też - kiedy tak gadaliśmy podszedł do nas lekarz.
- tu jest wypis
- dziękuję - powiedziałam.
- to chodź, pójdziemy
- dowidzenia
- dowidzenia - kiedy wyszliśmy z szpitala wsiedliśmy do auta a ja zaczęłam temat o Kylie.
- i jak tam z Kylie?
- No wież, zerwałem z nią!
- co? Czemu?!
- nie chcesz wiedzieć!
- chce, mów!
- No bo mówiła że jesteś głupią suką i że jeżeli z tobą nie przestanę gadać i jak się nie wyprowadzę od ciebie to że ze mną zerwie to ja powiedziałem że to ona jest głupią suką i ma cię nie obrażać i że się od ciebie nie wyprowadzę a ona mnie walła i
wyszła.- przykro mi, przynajmniej będziemy dzisiaj pić!
- przynajmniej tyle dobrego
- no właśnie przykro mi z tego powodu se nie jesteście już razem
- a chuj z nią - dojechaliśmy do domu. Kiedy byliśmy przy domu Shayn wpuścił mnie pierwszy do domu otwarłam drzwi i zauważyłam jak wszyscy wyskakują. Niektórzy rzucili konfetti. Przytuliłam Shayn'a.
- dziękuję, ale przecież nie mam urodzin!
- ale wróciłaś z szpitala i nic ci nie jest! A to najważniejsze!
- jeszcze raz dziękuję! - kiedy Shayn odszedł podszedł do mnie Luck i mnie przytulił.
- cieszę się że nic ci nie jest - chłopak mnie pocałował. Potem doszła Sara i także mnie przytuliła.
- Cieszę się że nic ci nie jest! I przepraszam że nie odwiedzałam cię ale te dwa debile powiedzieli mi wczoraj ze coś ci się stało.
- nic się nie stało
- zdrówka kochana
- dzięki - później wszyscy pod chodzili do mnie i mówili mi coś miłego. Na końcu wyszło tyle że zaczęłam płakać. Luck podszedł i mnie mocno przytulił. Ktoś puścił muzykę i wszyscy zaczęli tańczyć a niektórzy pili. Ja cały czas z każdym tańczyłam.
- kocham cię Leila - powiedział Luck kiedy pociągnął mnie na "parkiet"
- ja ciebie też Luck - pocałowałam chłopaka. Tańczyliśmy do trzeciej w nocy. Niektórzy pojechali do domu a większość gdzieś leżała. Sara spała z Shayn'em, a ja z Luck'iem. Jutro będzie kac i to duży. Wszyscy wstaliśmy około 14:00. Kiedy wstałam od razu zaczął mnie łeb boleć. Nagle Luck znalazł się nade mną.
- i jak tam? - mówił między pocałunkami.
- kacyk męczy
- kac morderca nie ma serca - razem się zaśmialiśmy. Kiedy Luck miał ze mnie zejść popchnelam go tak że teraz ja na nim leżałam i połączyłam nasze usta w długim pocałunku. Wstałam z chłopaka i poszłam zobaczyć jak Shayn i Sara. Luck poszedł za mną.
- boli łeb? - powiedziałam wchodząc do pokoju Shayn'a.
- w cholere - odpowiedział Shayn który wpatrywał się w telefon a Sara spala - kurwa już nigdy nie będę z nią spać.
- pcha się?
- nie tylko!
- kopie, pcha się, zwala mnie z wyra, mówi przez sen i mnie bije - ja z Luke'iem zaczęliśmy się śmiać a Shayn zrobił minę obrażonej dziewczynki
- haha bardzo śmieszne - powiedział Shayn
- o to bardzo - odezwał się Luck
CZYTASZ
mój przyjaciel
Short StoryLeila dziewczyna która jest niską brunetką z zielonymi oczami ma przyjaciela. Shayn'a, który jest wysokim blondynem z niebieskimi oczami Wiedzą o sobie wszystko. Przyjaźnią się od zawsze... Kiedy przyjaciele oddalają się od siebie a w szczególności...