rozdział 1.

723 16 0
                                    

- czyli dzisiaj pijemy?

- nie, Shayn! To że za każdym razem kiedy zrywa ze mną chłopak to nie znaczy że musimy od razu pić!

- nie musimy ale możemy!

- nie! - powiedziałam z łzami w oczach. Chłopak mnie przytulił.

- daj klucze otworzę mieszkanie - powiedział chłopak.

- masz - powiedziałam podając mu klucze. Była 22:30. Shayn odebrał mnie od chłopaka. Ogólnie było to tak że miałam u niego spać ale się pokłóciliśmy i zerwaliśmy ze sobą. Mieszkam razem z Shayn'em. On nie ma kluczy bo kiedy mu daje wszystkie gubi.

- daj - chłopak wziął odemnie torebkę.

- dzięki - powiedziałam - idę się myć!

- okej - po 30 minutach byłam umyta. Wyszłam z łazienki i weszłam do salonu. Oczywiście wódka, popita, kieliszki i szklanki na stole.

- mówiłam że nie pije!

- no ze mną się nie napijesz?

- ugh?! No z tobą to zawsze ty kretynie!

- no siadaj! - chłopak poklepał miejsce obok jego. Po 30 minutach połowa flaszki była okręcona.

- już nigdy nie będę miała chłopaka! Żadnego! Każdy jest głupi!

- jesteś ładna, młoda! Znajdziesz sobie kogoś!

- nie, każdy jest głupi! Jak but!!

- ja też?!

- nie! Ty nie! Ty jesteś mój ziomek! - powiedziałam waląc chłopaka w ramię.

- no a jak!

- o kurwa! Już prawie 12:00 w nocy! Idę spać! Muszę jutro do pracy iść!

- weź wolne i tyle!

- nie! Muszę iść! Ja idę spać dobranoc

- dobranoc!  - i nagle zniknęłam zza ściany. Weszłam do pokoju i od razu się położyłam spać. Zasnęłam jakąś godzinę później bo Shayn przyszedł i mówił że my to mamy przyjaźń i wogule a na końcu położył się koło mnie i zasnął. Nie miałam żadnych pretensji no bo przecież jesteśmy przyjaciółmi więc huj z tym. Wiele lasek Shayn'a miało do mnie pretensje i mówili: "alb zerwiesz ten kontakt z tą suką albo z nami koniec" a w tedy Shayn mówił: "nigdy nie zakończę naszej przyjaźni a suką to jesteś ty! Bay!" powiem szczerze że nie raz bałam się że Shayn zakończy naszą przyjaźń dla jakieś dziewczyny.

***

Obudziłam się około 9:30. Kurwa!

- Shayn kurwa! Spóźniłam się!

- no i co?!

- ugh!! - sprawdziłam telefon 10 nieodebranych połączeń od pani Morgan. Czyli pani która ma dzieci a ja się nimi opiekuje. Szybko zadzwoniłam do kobiety.

- halo?  Pani Leila?! Spóźniła się pani! Musieliśmy odwołać nasz wyjazd! Niech pani się pożegna z pracą.

- nie proszę! Ja porostu, korki są!

- dwie godziny?

- no tak! No bo... Am był wypadek.

- niech się pani pośpieszy!

- no dobrze! Dowidzenia postaram się jak najszybciej być!

- dowidzenia!

- a ciebie chyba zajebie! - powiedziałam wstawiając z łóżka i żucając w Shayn'a poduszką.

- za co? - powiedział chłopak zaspanym głosem.

- za to że mnie nie obudziłeś! Bo wyłączyłeś mój budzik!- podeszłam do szafy i założyłam czarne lekko dziurawe spodnie i duży sweter. Uczesałam byle jakiego koka.

- bo jazgotał tym ryjem!

- po to jest budzik! Za karę biorę twoje auto!

- czemu moje?!

- po pierwsze za karę!  A po drugie w moim nie ma paliwa!

- trzeba było kupić!

- dzięki, pa!

- nara! - chłopak nadal mówił zaspany i z zamkniętymi oczami. Szybko wyszłam z domu i weszłam do chłopaka auta. Po 30 minutach dotarłam. Aż się dziwię że nie było korków.

mój przyjaciel Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz