12~ Mike warrior

241 12 7
                                    

^^Eleven

Minęły dwa miesiące, dwa miesiące które spędziłam chodząc po centrach handlowych i studiując nowe słowa, dużo czasu spędziłam z Zoey i Haethenem, jestem do nich bardzo przywiązana bo gdyby nie oni pewnie nie poradziłabym sobie w Nowym Jorku. Mimo wszystko, mimo że chyba coś czuję do Heathena, mimo że całowaliśmy się na pierwszym spotkaniu ( no i na paru kolejnych) chyba nie jestem gotowa by z nim być. Sama nie wiem, to dziwne uczucie kochać dwie osoby naraz, chociaż co do miłości do Heatha mam wątpliwości...
- Hej! Ziemia do Jane, jesteś tam?- zamachała mi ręką przed twarzą
- tak tak, jestem
- nie wyglądasz...- wtrącił się Heath
- a Ty nie wyglądasz na kogoś kto w ogóle wstał- odpowiedziała mu Zoey
- dobra, spokój bo zaraz się zjecie nawzajem
- Fuu! On śmierdzi!
- Ty głupi krasnalu!- Heath rzucił się na Zoey, próbowałam go odsunąć lecz zaczął mnie łaskotać, Zoey stała za nim wystawiając rękę do przodu naśladując mnie kiedy używam mocy, pokazując bym użyła ich na Heathenie. Posłuchałam się przyjaciółki i rzuciłam nim lekko na podłogę po czym szybko wstałam
- Ej! To niedozwolone!
- jesteś pewny?- Heath właśnie wstał, gdy znów go przewróciłam
- hahahahha- śmiała się Zoey
- pff- Heathen udawał obrażonego, ale wyglądał jak chomik
- kiedy wracają wasi rodzice?- siedzieliśmy u Heathena i Zoey już bardzo długo, a na dworze zaczęło robić się ciemno
- RODZICE!- krzyknęło w tym samym momencie rodzeństwo
- ?
- zaraz wracają, a dom wygląda jak po wojnie!- powiedziała Zoey pokazując ręką dom
- o kur... Jane, pomożesz?
- jasne!

  Zaczęliśmy sprzątać dom, udało nam się to zrobić przed przyjściem rodziców moich przyjaciół, co zaskutkowało tym że zdążyłam nawet wrócić do domu.

- Hej!- zawołałam zamykając drzwi, odpowiedziała mi tylko cisza. Zapaliłam światło ale nikogo nie było- Tato?- poszłam do jego sypialni, było tam ciemno ale przez otwarte okno wpadało światło księżyca więc widziałam sylwetkę. Sylwetkę, która na pewno nie należała do taty...
-ttato?- zapaliłam światło, ujrzałam osobę przez którą przeszły mnie dreszcze. To Nine, chłopak który porwał mnie w drodze do Nowego Jorku
-Nine?! Co ty tu robisz?
-Nine? A co z naszym dobrym kolegą? Nie wykluczaj go!- spojrzał na drzwi które były za mną, odwróciłam się za siebie i rzuciłam się na szyję chłopaka, to był Heath.
- Heath, proszę pomóż! On jest nienormalny! Porwał mnie!- Heathen odepchnął mnie śmiejąc się przy tym i popychając w stronę Nine'a który wstrzyknął mi w szyję coś co chciał wstrzyknąć tamtego dnia gdy uwięził mnie w wojennym schronie, spojrzałam zaskoczona i przestraszona na Heatha i zamknęłam oczy.

  Obudziłam się w bardzo znanym mi pomieszczeniu, to był drewniany domek taty w Hawkins, Miałam nadzieję że to był sen, ale niestety czułam ból w nadgarstkach i kostkach przez sznur jakim byłam związana. Co ja robię w Hawkins? Nie mogli ze mną polecieć samolotem, co oznacza że przyjechaliśmy tu samochodem czyli zajęło to z jakieś dwa dni, sama nie wiem nie znam się. Jak na razie obchodzi mnie tylko jedno, po co? Co chcieli osiągnąć przywożąc mnie tu?
- Eleven, jak tam głowa?- odezwał się u uśmieszkiem Nine, zaraz za nim stał Heath
- boli, co ja tu robię?
- oh... Chcieliśmy byś ostatni raz zobaczyła swoje kochane miasteczko
- ostatni? Jak to?! Chcecie mnie zabić?!
- zależy od Ciebie- odezwał się w końcu Heath
- jak to ode mnie?
- musisz nam pomóc
-w czym?
- mówiłem Ci!- powiedział Nine- musisz pomóc zabić tych którzy nas skrzywdzili!
- ale co tu robi Heath?
- on? Pomógł mi
- skąd wiesz że tu mieszkałam
- oh skarbie... Ja wiem o tobie wszystko- zbliżył swoją twarz do mojej, zdecydowanie za blisko. Chyba chciał mnie pocałować ale nagle otworzyły się drzwi.

^^Mike

Śmiałem się z Juliet w niebo głosy, chodziliśmy po lesie lecz nasz spacer przerwał nam nagły deszcz. Deszcz, a raczej ulewa.
Pomyślałem że skoro jesteśmy w lesie to możemy schować się w domku Eleven, dalej mi na niej zależało, nadal ją kochałem i nigdy nie zapomniałem, okłamałem Jul w tym że nie kocham już Eleven, złamałem nasze "zasady" ale one nie miały już znaczenia, w sumie to nic nie miało już znaczenia. Bez Nastki jestem depresyjnym, ponurym palantem który mało co jej nie zdradził... Ale ze mnie ciota... Ughh, z tego co pamiętam klucz zawsze był pod wycieraczką, lecz tym razem był w drzwiach, czyżby ktoś tam był? Czas poddać się natarczywym wspomnieniom na siłę wplątującym się w moje życie i chwycić za klamkę.
Otworzyłem drzwi i zobaczyłem związaną Eleven a obok niej dwóch wyższych typów, zacisnąłem pięści gdy zobaczyłem że jeden z nich zbliża się do El z zamiarem pocałowania jej, no, przynajmniej tak to wyglądało. Wbiegłem do środka i zacząłem okładać pięściami tego całuśniego, nie dawałem sobie z nim rady bo był wyższy i silniejszy, ale gdy spojrzałem na drugiego, który właśnie podchodził do Nastki z nożem nabrałem siły i jeszcze mocniej biłem blondyna, uznałem że i tak już się nie kontaktuje więc podeszłem do czarnowłosego, który na moje nieszczęście był już przygotowany i silniejszy od poprzedniego, na początku byłem nad nim i biłem go po twarzy, ale zaraz to on górował, Juliet pomogła mi go bić,co bardzo mnie zaskoczyło- umiała się bić, i to bardzo dobrze. Mimo że było ciężko udało nam się ich pokonać więc podbiegłem do El odwiązując ją.

^^Eleven

Razem z Mike'em była jakaś dziewczyna która pomogła mu bić Heathena. Gdy skończyli, Mike podbiegł do mnie i odwiązał sznury które opadły z na ziemię, razem z moimi uczuciami do Heatha, została tylko nienawiść. Mike rzucił się na mnie zamykając w szczelnym uścisku, schował głowę w moich włosach i... Płakał. Ja również płakałam, wplątałam palce w jego włosy. Mike szepnął mi do ucha
- obiecałem sobie że Cię znajdę...
- wiem.
- byłaś tam wtedy?
- swój sposób...- uśmiechnęłam się do niego i złapałam za nadgarstki które były całe we krwi chłopaków.
- Mike... Czy to Eleven?
- Tak- wstał- El, poznaj Juliet. To moja przyjaciółka- pokazał na ciemnowłosą, pomachała mi lekko się uśmiechając, była bardzo ładna. Miała niebieskie oczy i długie czarne włosy, ubrana była w t-shirt z zespołu The Beatles i czarne rurki. Podała mi rękę, popatrzyłam jej w oczy i chwyciłam dłoń.
Wróciłam do Mike'a który splótł nasze palce razem, Juliet też do niego podeszła
- jesteś pewny że jej nie kochasz?- powiedziała Juliet, naprawdę to powiedział? Naprawdę już mnie nie kocha?
- jja... To nie tak...- wyrwałam swoją rękę, i popatrzyłam mu oczy
- Mike... Czekałam na Ciebie, przepraszam, przepraszam że byłam tak głupia i myślałam że będziesz o mnie pamiętał. Moja wina.
- El... Proszę posłuchaj mnie..
- Nie jestem El, tylko Jane
- Jane?
- głuchy jesteś?
- nie, ja... Przepraszam ale to naprawdę nie tak
- to jak? Bo jak na razie wygląda to na to że zupełnie o mnie zapomniałeś i znalazłeś sobie kogoś na moje miejsce! Ja nigdy o Tobie nie zapomniałam, nie pomyślałam nawet o tym że Cię nie kocham!- kłamałam... Ale teraz to nic nie znaczy, naszych zasad nie ma, miłości piomiędzy nami też nie, już nic nie ma.
- ja też tak nie pomyślałem! Okej może i zaprzyjaźniłem się z Jul ale czy to coś zmienia? Wiesz jak przeżywałem to że Cię nie ma? Wiesz ile o Tobie myślałem? Wiesz jak bardzo te wspomnienia mnie męczyły? Wiedza ze juz nie wrócisz? Że pewnie mnie nie kochasz? Że masz już kogoś?
- jak widać, pomyślałeś o tym że ją nie mogę nikogo mieć, że nie mogę o Tobie zapomnieć, a Ty? A ty o mnie zapomniałeś, znalazłeś sobie kogoś!- wskazałem palcem na Juliet
- nie powiedziałem że nie możesz, tylko że...
- nie ważne, chodź Juliet! Musimy się poznać!
- oh... Okej...

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 04, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

°I will find You, promise°Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz