11~ maybe I lost in myself

176 4 7
                                    

^^Mike

- no to? Idziemy do starcount?- spytała przerywając trwającą już 10 minut ciszę Max
- może, nie wiem...- powiedziałem obojętnie, minęły dwa miesiące od kiedy nie ma Eleven. Wydaje się po mnie że już zapomniałem, że nie wiem kto to. Ale czy naprawdę da się o kimś takim tak łatwo zapomnieć? Jeśli tak, to niech ktoś mnie tego nauczy bo od tych nieprzespanych przez jakże natrętne myśli nocy zaczyna boleć mnie głowa. Jest lekarstwo na stratę kogoś bliskiego? Chętnie bym je przedawkował... Zauważyłem że nie ma Jim'a Hopper'a,tutejszego szeryfa. Zniknął niedługo po Nastce, może i to podejrzane, ale mi wydaje się że nie ma to z nią związku, w końcu Hopper nie jest taki by ją ukrywać.
- no dajesz! Będzie fajnie- namawiał mnie Will
- pójdziemy na lody!- dodał po chwili Lucas
- czy to zdrowe jeść lody czwarty dzień z rzędu?- odpowiedziałem z uśmieszkiem. Okej, może panicznie martwię się o Jedenastkę ale moi przyjaciele to osoby przy których nie da się nie zażartować lub przynajmniej uśmiechnąć. Nie wiem jak oni to robią, ale kocham i za to.
- Michael! Jak ty śmiesz tak myśleć?!- wskazała na mnie krzycząc Max
- oh Maxine, taki już jestem. Co poradzić?- odgryzłem się
- hej! Jeszcze raz powiesz na mnie Maxine to Cię...
- możecie przerwać w końcu tą kłótnię zakochanych?- przerwał jej Will, na co wszyscy odwróciliśmy się do niego piorunując go wzrokiem
- dobra! Już nic nie mówię!- podniósł obie ręce w geście obronnym
- dobra, idziemy?- powiedziałem zniecierpliwiony
- to na Ciebie czekaliśmy...- powiedział pod nosem Lucas, ale stał wyraźnie za blisko mnie więc go słyszałem.

Gdy wyszliśmy że starcount pożegnaliśmy się i rozeszliśmy w swoje strony.
Było już ciemno, więc wróciłem jak najszybciej się da. Stałem chwilę przed domem, zastanawiając się czy na pewno chcę tam wejść. Wolałbym odpocząć na cichej łące czy wejść do płonącego domu? Wybieram łąkę. Czyli nie wchodzę! Cóż...

   Uznałem że pójdę nad miejsce w które chciałem zabrać Nastkę w dzień jej zniknęcia, czyli muszę iść lasem.

Byłem już w lesie, prawdę mówiąc nie wiem czy byłem blisko tego miejsca, było za ciemno bym to ocenił. Hmm, Teraz na prawo... Tak myślę...
Chwila, to drzewo o które się rozbiliśmy! Mijam je już trzeci raz! Nie dam rady, jak na nie patrzę nawracają wspomnienia i ból jaki zadał mi brak El, oparłem się o korę zjeżdżając na dół co sprawiło że teraz siedziałem na ziemi, schowałem twarz w dłonie i pozwoliłem by myśli powoli mnie niszczyły, może i jestem słaby, ale to już za dużo, nie umiem sobie poradzić.
Może powinienem to skończyć? I tak tylko obciąłrzałem rodziców i Nancy,która zamiast się uczyć musiała mnie pilnować żebym zjadł to co mi przygotowała, dla mnie też będzie lepiej. Ale czy na pewno? Tak, chcę to zrobić. Wstałem otrzepując się, chociaż po co? Jakiego samobójcę obchodzi czy się ubrudził? Hm, najwidoczniej mnie.

Stałem nad klifem patrząc pusto w przepaść, tak jak wtedy kiedy stchórzyłem zobaczywszy że nigdzie nie ma Eleven. Ale teraz, jestem pewny. Trząsłem się jak galareta, lecz mimo to wciąż patrzyłem w dół stawiając kolejny krok. Byłem tak blisko przepaści że wystarczyłby jeden chwiejny i niezgrabny ruch wylądowałbym na dole. Nuciłem sobie piosenkę The Clash- should I stay or should I go. Will I jego starszy brat- Jonathan lubili tą piosenkę, pomagała Will'owi się uspokoić, mi pomogła tylko wynioskować tylko to że na stówę tu nie zostanę.
- ej! przepraszam że zniszczę Ci twoje marzenie, ale szczerze mówiąc nie sądzę abyś poleciał- odwróciłem się, stała tam wysoka, prawie mojego wzrostu dziewczyna o ciemnych długich włosach ubrana w  za duży t-shirt z nadrukiem The Beatles i zwykłe jeansowe spodnie, miała jasne oczy których koloru nie widzę przez to że jest już po dwudziestej pierwszej, ale mimo że miała sarkastyczny uśmieszek jej wzrok wyrażał współczucie, tak jakby znała mnie na wylot i wiedziała co mnie spotkało
- nawet nie wiesz jak bardzo chciałbym nie polecieć.
- widzę że myślimy o tym samym
- też chcesz żebym spadł?- zachichotała
- nie, tez chcę nie polecieć
- może się zaprzyjaźnimy przez te ostatnie pięć minut naszego życia?- mimo że sytuacja była niekomfortowa to my się śmialiśmy
- a może po prostu nie skoczymy?
- wolałbym nie
- dlaczego?
- może zgubiłem się w sobie
- może ja też
- skaczemy?
- wolę najpierw Cię poznać, panie smutasie
- skąd wiesz że jestem smutny? Panno tajemnicza
- łatwo to wyczuć kiedy stoisz ze szklanymi oczami nad przepaścią - bajek uwagę otarłem oczy i podeszłem do niej.
- może panna tajemnicza nie będzie już taka tajemnicza i się przedstawi?
- Juliet, a ty?
- Michael, ale mów mi Mike
- czyli Mike smutas?
- może być i tak
- jesteś tu długo? Jeszcze nigdy Cię nie widziałem
- oh, czyli znasz całe miasto?
- a jeśli powiem Ci że tak, to uwierzysz?
- nie
- no to tak, znam- znów się zaśmiała, lubię jej śmiech
- jestem tu dwa dni, przyjechałam na przymus ale chyba będzie fajnie
- ze mną zawsze jest fajnie
- właśnie widzę
- masz rodzeństwo?
- nie, nie mam. Znaczy... Miałam
- hmm?
- zabiła się, skoczyła z mostu zaraz po kłótni rodziców
- ohh.. ja...
- nie, spoko! Sama chce zrobić to samo, nienawidzę starego
- to przez nich?
- przez niego, ta kłótnia... Tata przywalił mamie rozbitą butelką w głowę na naszych oczach
- ...
- Żartuje! Nigdy nie miałam siostry
- Jezu, ale mnie wystraszyłaś
- hah, a Ty masz rodzeństwo?
- tak, dwie siostry. Jedna starsza- Nancy, a druga młodsza- Holly. Nancy, strasznie się mną przejmuje i pilnuje żebym jadł, bo od kiedy jej nie ma to trochę spadłem na wadze
- kogo nie ma?
- co?
- powiedziałeś "od kiedy jej nie ma to trochę spadłem na wadze", kogo nie ma?
- Jedenastki
- Jedenastki? Co to za imię? Uciekła z jakiegoś laboratorium czy co?- zaśmiała się, jeszcze nie świadoma że Eleven rzeczywiście  uciekła z laboratorium
- no właśnie tak, uciekła z laboratorium
- cococo
- ughh- zastanowiłem się czy na pewno chcę jej to powiedzieć, ale prawdopodobnie niedługo umrzemy więc bez różnicy- miała moce, no wiesz... Telekineza i telepatia
- Myślisz że Ci wierzę?
- myślę że nie
- aleś ty mądry
- nie musisz, ale taka jest prawda. Eleven uciekła od "złych ludzi" którzy ścigają ją by powrócić do robienia na niej testów, ogolili jej głowę, w sumie nie wiem jaki to miało sens ale ogolili, teraz ma włosy do ramion, znalazłem ją z moimi przyjaciółmi, Dustin'em i Lucas'em, przyjaźnię się jeszcze z Max i Will'em ale Will, był wtedy po drugiej stronie
- co do kuźwa jest druga strona
- to świat potworów, wygląda jak ten ale... Jest tam ciemno i ochydnie, wszystko jest w jakiejś mazi... A te potwory, to demogorgony, są jeszcze demo-psy, są jak demogorgony tylko mają kształt psa. Nadążasz?
- chyba tak... I nawet Ci wierzę, może i brzmisz jak wariat, ale mówisz to takimi szczegółami że Ci wierzę.
- dzięki
- spoko, a więc kochasz ją?
- nie, chyba naradzie nie mam nikogo na oku
- chyba?
- no, zależy czy jeszcze mi coś o sobie opowiesz.
- oh..


°I will find You, promise°Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz