12. Rozmowa

675 39 3
                                    

Gdy się budzę, leżę w swoim łóżku w ubraniach z wczoraj. Na nodze mam gips, który założyli mi w nocy na pogotowiu. Pamiętam moment, gdy Paweł pomagał mi wsiąść do samochodu, ale poza tym nic.

Dziewczyn już nie ma w pokoju, więc odruchowo zerkam na zegarek. Jest już po jedenastej, a na dodatek jest to dzień wolny, więc pewnie już siedzą nad wodą. Przecieram zaspana oczy, gdy słyszę pukanie do drzwi. Przez szybę widzę, że to Miki, więc uśmiecham się i macham, żeby wszedł do środka.

- Cześć, sierotko - mówi - Przyniosłem ci śniadanie, żebyś głodna nie chodziła. Wszyscy siedzą nad wodą.

- No to daj mi amu i idź do nich - odpowiadam.

- Nie zostawię cię tutaj samej - odmawia od razu - Ależ ty masz pecha, Boziu.

- Mikołaj, daj mi jedzenie i idź do reszty obozowiczów - mówię twardo - I tak chciałabym posiedzieć trochę sama.

- Na pewno? - pyta.

- Tak, na pewno! - odpowiadam - Baw się dobrze.

- A ty zdrowiej szybko, bo najlepsza zabawa na obozie cię ominie - mruga do mnie i z uśmiechem wychodzi z domku. Zabieram się za jedzenie, ale chwilę później znów słyszę pukanie do drzwi. Spoglądam przez szybę i widzę Pawła, więc silę się na lekki uśmiech i pokazuję, żeby wszedł do środka.

- Dzień dobry, jak się czujesz? - pyta, podchodząc do łóżka.

- Dzień dobry, trochę lepiej - znów uśmiecham się lekko - Siadaj.

Siada na brzegu mojego łóżka i rozgląda się dookoła. Spogląda na gitarę, przez co widzę błysk w jego oku, a później jego wzrok wraca na mnie.

- Mieliśmy dzisiaj porozmawiać - mówi cicho - Po to tu przyszedłem.

Po tych słowach zapada między nami cisza. On czeka aż coś powiem, ja próbuję zebrać myśli i dobrać słowa, żeby dobrze to ująć.

- Od dziecka wychowywała mnie babcia - odzywam się w końcu równie cicho, co on wcześniej - Zmarła, gdy miałam czternaście lat. Trafiłam pod opiekę ojca i mieszkam z nim do teraz.

- Karola... - mruczy.

- Miki nie wie wielu rzeczy, ale... - wzdycham - Najpierw wmawiał mi, że jestem za gruba, więc nie mogłam nic jeść. Depresja po śmierci babci tylko bardziej mnie w to wpędziła. Z rówieśnikami też nigdy nie miałam najlepszego kontaktu, bo jestem... Nieśmiała i dość specyficzna. Nie rozumieją mojego poczucia humoru.

- Przecież świetnie się dogadujesz z grupą - marszczy brwi.

- Bo mam przy sobie Mikiego i wiem, że nawet jeśli inni mnie nie polubią, mam jego - wzruszam ramionami - W gimnazjum się okaleczałam. Trwało to aż nie poszłam do technikum. Potem... Do mnie i do taty wprowadził się wujek.

Ballada | ZeamsoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz