23. Wzruszenie

657 38 14
                                    

Gdy kończę grać, Zui z szerokim uśmiechem podrywa się ze swojego miejsca i bije brawo, co reszta obecnych na sali ludzi od razu powtarza. Uśmiecham się szeroko, mimo że na policzkach mam świeże ślady łez.

Siadam na swoim miejscu i posyłam Pawłowi uśmiech, chowając gitarę do futerału. Siedzimy w budynku głównym do północy, a później udajemy się do swoich domków, żeby iść spać. Przychodzę pierwsza, więc biorę szybki prysznic i kładę się do łóżka, prawie od razu zasypiając.

Gdy wstaję rano, dziewczyny jeszcze śpią, więc najciszej jak potrafię wybieram sobie ubrania i zamykam się w łazience, gdzie myję twarz oraz zęby, a następnie przebieram się w dżinsowe spodenki z wysokim stanem i czarną koszulkę na ramiączkach, przez którą pionowo przebiega kilka cieniutkich białych linii. Włosy spinam w koka i wychodzę z łazienki. Okazuje się, że dziewczyny już nie śpią, więc ścielę łóżko, biorę telefon i wychodzę z domku.

Wchodzę do stołówki i siadam przy jeszcze pustym stoliku, ale widzę Mikołaja i Pawła rozmawiających przy drugim wejściu. Posyłam im lekki uśmiech, po czym zabieram się za jedzenie. Niedługo później przychodzi Majka z Damianem, a po nich Zuza. Jemy w ciszy, którą przerywają dopiero Paweł z Mikołajem.

- Sto lat, sto lat, niech żyje, żyje nam! - śpiewają, a mi momentalnie oczy zachodzą łzami, gdy wstaję, żeby ich przytulić. Paweł trzyma mały torcik z wbitą w niego świeczką.

- No już, pomyśl życzenie - uśmiecha się, a ja zamykam na chwilę oczy, wymyślam życzenie i zdmuchuję świeczkę. Dokładnie w tym samym momencie dookoła wybrzmiewają brawa, przez co się rumienię, więc przykładam dłonie do policzków - Wszystkiego najlepszego, Karola. Spełnienia najskrytszych marzeń, uporania się z przeciwnościami losu, dużo radości, uśmiechu na twojej uroczej buźce i szczerych przyjaciół, bo to chyba najważniejsze.

- A moje życzenia ze zdjęciami masz już na Facebooku - mówi Mikołaj, a ja od razu wzdycham, ale i tak się uśmiecham.

- Dziękuję wam bardzo - gdy to mówię, moje oczy znów robią się wilgotne - Nie sądziłam, że...

- Że ktoś oprócz mnie pomyśli o tobie? - kończy Miki, przez co wywracam oczami, a on mnie przytula - No mówiłem, że pajac z ciebie. Przecież jesteś takim słoneczkiem, że o tobie zapomnieć się nie da!

- Przestań! - odsuwam się i marszczę brwi.

- Jako że to twój dzień to możesz wybrać zajęcie dla całej grupy - mówi Paweł zajmując swoje miejsce, więc robię to samo siadając na swoim.

- Wieczór Igrzysk Śmierci! - wołam klaszcząc radośnie w dłonie.

- Da się załatwić - śmieje się szatyn - A w czasie pomiędzy śniadaniem a wieczorem?

- Hmm, ciężki wybór - mruczę.

- A może chodźmy na spacer po lesie? Jest dookoła nas, a byliśmy w nim tylko raz... - proponuje Majka.

- Dobry pomysł - stwierdza Paweł - no to załóżcie wygodne buty, moi drodzy.

Ballada | ZeamsoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz