39. Złość

498 32 0
                                    

Nim dojeżdżamy do skrzyżowania, mój telefon dzwoni chyba z dziesięć razy, podobnie jak telefon Majki.

- Filip prosi żebyśmy pozwoliły Pawłowi to chociaż wytłumaczyć - mówi, ale ja kręcę głową czując napływające do oczu łzy - Hej, słońce, zjedź gdzieś na bok. Spokojnie.

Wypuszczam spomiędzy warg drżący oddech i zjeżdżam na parking, na którym się zatrzymuję i w końcu pozwalam sobie na płacz.

- Nie wiem nawet dlaczego płaczę - szepczę - Majka, ja go tak bardzo kocham.

- Spokojnie - odpowiada i zbliża się, żeby mnie objąć - Paweł też cię kocha, jestem tego pewna.

- Czemu ona powiedziała do niego, do cholery, "kochanie"? - spoglądam na nią zapłakana - Przecież nigdy się z nim nie kłóciłam.

Znów mnie przytula, a ja zamykam oczy, pozwalając łzom swobodnie płynąć po policzkach i wsiąkać w materiał jej kurtki. Chwilę później słyszę otwieranie drzwi od mojej strony. Majka odpina mój pas, a osoba z zewnątrz wyciąga mnie na zewnątrz i obejmuje. Od razu rozpoznaję perfum Pawła i szlocham po raz kolejny.

- Możecie wziąć mój samochód - mówi do kogoś i już po chwili słyszę głos silnika - Chodź do samochodu. Ja poprowadzę.

Kiwam lekko głową i odsuwam się ocierając policzki. Okrążam swój samochód i zajmuję w nim po raz pierwszy miejsce pasażera. Paweł wyjeżdża z parkingu i rusza w znajomym kierunku. Po chwili orientuję się, że jedziemy do opuszczonego budynku w lesie. Zatrzymujemy się niedaleko, ale nie wychodzimy z samochodu. Przez chwilę panuje między nami napięta cisza, którą każde z nas wydaje się bać przerwać.

- Kim jest Wiktoria? - pytam cicho.

- To tylko koleżanka - kręci głową, odwracając się do mnie - Przysięgam ci, że nic nigdy między nami nie było. Przez jakiś czas często się spotykaliśmy, ale nic poza tym. I zawsze był z nami Filip. Karola, kocham cię. Naprawdę, całym sercem. Nie mógłbym cię skrzywdzić.

- Jezu, jestem taka głupia - łamie mi się głos i znów ukrywam twarz w dłoniach - Mogłam od razu to wyjaśnić, ale tak strasznie się bałam...

- Skarbie - wzdycha i przyciąga mnie do siebie - Nie masz czego się bać.

- Kuba zostawił mnie dlatego, że od samego początku działał na dwa fronty z moją dawną przyjaciółką i ze mną. Wybrał ją - szepczę - Mikołaj mi o tym powiedział jakiś czas temu, a kilka dni temu widziałam ich razem. Kasia jest w ciąży... Przepraszam cię tak bardzo, wrzuciłam cię go jednego worka z nim, od razu cię oskarżyłam.

- Nie musisz przepraszać, wiem że ja też bym tak zareagował - odsuwa się lekko - Naprawdę cię kocham. Nie musisz się martwić.

Następnie mnie całuje, co od razu odwzajemniam. Przyciąga mnie trochę bliżej, na co uśmiecham się lekko i łapię jego rękę.

Ballada | ZeamsoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz