C.B- zanim umrę

118 8 1
                                    

( ja nie wiem czy kogoś ten rozdział interere ale i tak napisze.. Potem Gerard, Oliver, Andy, Tyler, Brendon i Dallon.)
(Ps. Ten rozdział będzie że bohater jest młody)

Pov. Narrator.

Jesteś 20 latką.
Miałaś swoją pierwszą służbę. Pracowałaś na oddziale onkologicznym. Byłaś po prostu pielęgniarką. Przynieś, podaj itd.
(Brakuje pozamiataj xdd)
Były dwa oddziały; dziecięcy i dla dorosłych. Pracowałaś na dziecięcym. Obejmował on wiek od najmłodszych lat do 17 roku życia. Najbardziej w pracy nienawidziłaś patrzeć jak te dzieci uświadamiają sobie że niedługo  koniec.. Albo patrzenie na rodziców którzy z każdym dniem tracą nadzieje i wychodząc na korytarz płaczą.  Te rzeczy sprawiały w tobie smutek... Taki którego nie dało się opisać.. Jednak nie po to się uczyłaś się około 6 lat żeby teraz odejść. Jedno z 7 letnich dzieci miało jeszcze tylko miesiąc. Jedena dziewczynka miała dwa lata a sama była 4 latką.
Był 17 latek który kilka razy miał przestawianą datę śmierci.. W sensie już nie wiadomo ile czasu mu zostało.. Za każdym razem gdy lekarze mówili że na niego czas jakoś nie odchodził. Przynosiłaś akurat obiad.. Zanim weszłaś usłyszałaś dźwięk gitary. Lekko otwotrzyłaś drzwi żeby zobaczyć kto tak ładnie gra. To był Bennington który był jedną wielką nie wiadomą. To on nie miał dokładnego dnia śmierci. Do grania dołożył swój śpiew. Miał taki piękny głos. Weszłaś do środka a on odłorzył instrument.

- ładnie grasz.

- eh.. Znowu to samo...

- ale co? Nie lubisz pochwał?

-nie o to chodzi... Zanim miałem raka nikt się mną nie interesował. Sorki zanim "zdiagnozowali u mnie raka"

- bo wtedy ludzie nie wiedzieli że życie nie jest wieczne... I nie wiedzieli że już nie będziesz z nimi.

- a mówią że rak to nie wyrok.

- bo chemioterapie podtrzymują przy życiu...

- no tak.. I temu tu jestem..  Będę warzywkiem do końca swojego życia... Czyli w sumie do niedługa.

- akurat nie..  U ciebie data śmierć jest nie potwierdzona.. 

- czyli mogę zdechnąć za rok albo nawet jutro.

-EJ nie mów tak..

-w ogóle.. Czy wtrącanie się w życie innych jest w pani interesie? Bo raczej w to wątpie.

Zostawiłaś wózek i wyszłaś z sali. Byłaś zawiedziona że tak się zachował.  Był od ciebie tylko trzy lata młodszy, a czułas jakby był 10 letnim dzieckiem które nikomu nie ufa. Obserowałas sale..  Zdziwiłaś się że przychodziła do niego tylko jedna osoba... Przez wiele dni siedział sam a tylko w weekendy przychodziła starsza od niego dziewczyna. Może to nie ładnie z twojej strony ale chciałaś zapytać o co z tym chodzi. Jednak gdybyś zapytała go nie dowiedziała byś się dużo. Zatrzymałaś raz tą dziewczynę.

- dzieńdobry..

-dzień dobry.. Coś nie tak z Chesterem?

- nie, nie wszystko z nim w porządku tylko chciałam zapytać o coś..  Bo... Chester wydaje się taki ... zamknięty na innych..

- tak.. Zawsze taki był.. Teraz jeszcze bardziej... Nie lubi poznawać innych..  Próbowałam go przekonać że to nic złego ale on ciągle swoje.

- to pani przyniosła mu tą gitarę?

- tak.. Od dziecka był bardzo twórczy. Od kąd tylko pamiętał umiał pisać piosenki które miały głębokie znaczenie... Nie to że chwale brata ale jak na dziecko był bardzo mądry.. Gdyby był bardziej otwarty miałby masę przyjaciół.

- no tak..  A jak przełamać tą barierę żeby nie był taki aspołeczny?

-naprawdę nie wiem... Do tego chyba trzeba dużo czasu..  A nie wiadomo ile go ma.. 

- Chester jest naprawdę wyjątkowy.. Żadne dziecko ani nastolatek nie ma takiego organizmu który umie oszukać chorobę.

- szkoda że nie może być w domu.. Zawsze gdy wracałam z pracy miałam go przy sobie.. Rozmawiałam z nim.

- a.. Co z rodzicami?

- nigdy nie mają czasu..  Ciągle pracują.. Aż smutne ze nawet nie mogą odwiedzić chazza w szpitalu...

- a koledzy z klasy?

- chazz ich nie miał..  Od końca podstawówki uczył się w domu.. Rodzice opłacali mu nauki dopuki nie zdiagnozowano u niego tego raka.

- przykro mi...

- nie szkodzi.. Taki już urok chazza. Naprawdę jest wyjątkowy i ma ten swój urok którego trudno nie kochać.. Jeśli w ogóle się ten urok odkryje... Trudno nawiązać z nim jaki kolwiek kontakt.. Ale..taki już Chester jest.

--------
666 words

Dzisiaj krótki ale... Zrobię nexta

(Mam nadzieje że nie ma błędów i że się podobało)

one shoty  & readeryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz