Bennoda- trochę zimy cz.3

56 9 2
                                    

⛔Zanim przeczytasz! Komunikat. Skomentuj to zaraz po przeczytaniu. To co ci się podoba, to co ci się nie podoba, w tej serii rozdziałów. ⛔

*skip time*

Pov. Mike.

Już dawno wyszedłem ze szpitala. Przez cały ten czas Dave spał na moim łóżku. Oczywiście. Chester dawno się nie odzywał... Bo odezwał się w sumie tylko raz po moim wyjściu ze szpitala. Może po prostu jest zajęty? Eh.. Nie wiem.. Ale mam nadzieje, że mnie nie ignoruje i po prostu nie ma czasu... Lepsze to niż sam fakt, że nie chce ze mną utrzymywać kontaktu... 

Mimo wszystko musiałem wrócić do normalnego życia, ale przez bardzo długi okres czasu nie chciałem wychodzić z domu. Nadal było strasznie zimno, a ja szczerze nie byłem tego fanem. Skoro i tak nie wychodziłem, to zazwyczaj po prostu sprzątałem, ale prawdę mówiąc, cały dom i wszystkie pokoje do posprzątania plus zrobienie prania czy jedzenia, zajmowało mi chwile. Resztę czasu się nudziłem. W końcu pomyślałem, że wykorzystam czas bardziej twórczo...  Jednak to przyniosło marne skutki. Za każdym razem jak tylko miałem wene na namalowanie czegoś obraz mi się rozmywał...  Kiedy chciałem coś napisać, rymy albo sens utworu przestawały się kleić.  Już nie wiem co mam robić...  Co sprawia, że czuje się tak do niczego? Nawet zanim trafiłem do tego szpitala...  Tylko...  Czemu tak jest?

Pov. Chester

Nie kontaktowałem się z Mike'm. Nie chce mu truć życia kimś takim jak ja... On ma wielu kolegów, zajmuje się czymś..  A ja? Byłbym dla niego czymś najgorszym, co mogłoby go spotkać. Nie życzę nikomu takiego kogoś jak ja...  Szczególnie jemu...  Ignorowałem wszystkie możliwe próby kontaktu Mike'a ze mną.  Tak będzie dla niego lepiej... Czemu ja łudziłem się, że mogę być szczęśliwy? Nie zasługuje na szczęście..  Jakim byłby dla mnie Mike.

Pov. Mike.

Musiałem wszystko sobie poukładać... Wszystko było pogmatwane. Nie lubię nie ładu.  Szczególnie kiedy czuję się tak jak teraz.. Brad wrócił do domu jako pierwszy.  Siedziałem w kuchni przez którą szło przejście do salonu i innych pokoi. Kiedy chłopak zdjął kurtkę, czy tam płaszcz, nie wiem i buty, przeszedł z korytarza do kuchni i usiadł przy stoliku, przy którym ja siedziałem.

- hej Mike co taki jakiś niemrawy jesteś?

- jaki?

- no taki jakiś... Dziwny jesteś...  Wszystko okey?

- myślałem, że nie lubisz takich tematów.

- stary, jesteś moim ziomem.. To jasne że chce wiedzieć co się dzieje kiedy mój przyjaciel jest nie w sosie.

" jakoś przez resztę czasu cie to nie interesowało" mruknąłem cicho. Spojrzałem w okno, które było po mojej lewej stronie.

- słuchaj Mike...  Widziałem to zachowanie u ciebie wcześniej... Nie wiedziałem o co chodzi i myślałem, że ci przejdzie...  W szpitalu byłeś bardziej..  Pogodny? Nie wiem..  Coś około...  Ale Mike proszę..  Jeśli coś naprawdę cię krzywdzi to mi mów.. 

Nigdy nie widziałem jakby tak się mną przejmował..  Myślę, że chciał coś jeszcze powiedzieć, ale nie chciałem tego po prostu ciągnąć.

- jasne.. Okey.. 

Uśmiechnąłem się w jego stronę, po czym wstałem i skierowałem się do korytarza..  Ubrałem się i wyszedłem z domu mówiąc Bradowi, że niedługo wrócę.

Poszedłem się przejść do najbliższej kawiarni.. Jedyne co się różniło w moich odczuciach, które nie mijały od dłuższego czasu,to to że czuje dziwną pustkę. Kiedy szedłem ulicami miałem wrażenie, że zamierzam do nikąd, że to kim jesteśmy i to co się dzieje jest przypadkowe... Idąc i tak myśląc  dotarłem na miejsce.

Wszedłem do środka budynku nie rozglądając się, mimo, że miałem to w zwyczaju. Usiadłem przy pierwszym lepszym stoliku i czekałem aż ktoś przyjdzie mnie obsłużyć. Wyciągnąłem telefon i spróbowałem ostatni raz napisać do Chestera... Napisałem tylko "hej" i schowałem telefon...

Szczerze..  To brakowało mi go chyba... Bardzo ceniłem sobie jego towarzystwo... Był mi naprawdę bliski..  Przez pozostałe dni w szpitalu odwiedzał mnie tak często jak tylko to było możliwe... A teraz nie odzywa się w ogóle.. Może on siedział tam ze mną z poczucia winy?

No jasne... Przecież... Tyle razy mnie przepraszał i tyle razy mówił, że mu glupio z tego powodu, że niby przez niego byłem w szpitalu.. A teraz jak już jest okey nie ma wyrzutów sumienia... 

Temu się nie odzywa.. myślałem, że mnie polubił...  Westchnąłem po czym przyszła do mnie kelnerka i poprosiła o zamówienie (ojć nie napisałam, że dostał kartę..  No cóż.. To chyba oczywiste)   kiedy już poszła znowu zobaczyłem w telefon. Chester był aktywny..  Nie wiem czemu mi tak na nim zależało..  Może to jedyny z moich znajomych.. Który ma podobne zainteresowania...  Który potrafi mnie wysłuchać... Który potrafi mnie rozśmieszyć... Który mnie... Rozumie? Czuje tak jak ja? Nie wiem... Wiem tyle, że rozmawiało mi się z nim lepiej, niż z niektórymi osobami, które znam od lat..  Był mi bardzo bliski...  Eh... Ja za nim tęsknie... ?

Niespodziewanie dostałem powiadomienie. Szybko odblokowałem telefon. Wiadomość z Messengera. 

BBB: ej idziemy na pizzę wszyscy.. Jak wrócisz to chodź do nas. Tam gdzie zwykle. O i napisz jak będziesz szedł ok?

Odpisałem tylko "ok" i odstawiłem telefon..  Byłem zawiedziony, że to Brad do mnie napisał.   Brad.. A nie Chester


☕☕☕☕☕☕☕

Hello! Witam was w kolejnej części Bennody.  Mam nadzieje, że się podoba i że nie ma błędów 😅

one shoty  & readeryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz