AKT I cz. 7 Nowy Świt 1/2

10 2 2
                                    

dwa dni po równonocy; poranek

Chelsea, ubrana w zieloną sukienkę i biały fartuch, krzątała się w kuchni, radośnie pogwizdując. Na korytarzu rozległo się przeciągłe ziewnięcie, a po chwili do pomieszczenia wszedł Eren. Był w samych spodniach od dresu i skarpetkach. Przez jego nagi tors biegły trzy długie, lekko różowe blizny, a na lewej łopatce miał bliznę w kształcie gwiazdy - pamiątki z młodości. Jego czarne włosy były rozczochrane jeszcze bardziej niż zwykle.

- Dobry - powiedział zaspany, pocierając policzek ręką.

- Doberek książę! Jak nasza ruda śpiąca królewna? Bo mam nadzieję, że to ją przyprowadziłeś wczoraj w nocy, co? - oskarżycielsko wymierzyła w jego twarz chochelką, ubrudzoną ciastem na naleśniki.

- Nie, przygarnąłem sobie sukkuba. Będzie mieszkała obok mnie żebym miał blisko w nocy. W prawdzie ma tylko czternaście lat, ale dla nich to akurat próg legalności. - otworzył lodówkę.

- Oż ty! - tym razem dostał chochelką po głowie.

- Ała! Dobra, już dobra. Ruda księżniczka pewnie smacznie śpi.

- Co ja? - zapytała Ana, wchodząc do kuchni i pocierając oczy. Ubrana była w szare dresy i luźną bluzkę. Zamrugała, widząc półnagiego Erena i stojącą obok niego dziewczynę. Była ponad głowę niższa niż Eren, miała różowe włosy i duże oczy koloru zboża, a do tego była niezwykle szczupła. "I płaska" ze złośliwą satysfakcją zauważyła cząstka Any. Bladą skórę nieznajomej zdobiły piegi.

- O, wstałaś już. Super się cieszę, że mogę cię poznać! - Chelsea podbiegła do Any. Falujące w biegu włosy odsłaniały spiczaste uszy. - Jestem Chelsea! Wiem że dla Ciebie to może być jeszcze dziwne, ale jestem elfką. - wyciągnęła rękę.

- Ana, mi również miło. - Nie zauważyła, kiedy sama zaczęła się uśmiechać.

- Fajowo! Lubisz naleśniki? Mam nadzieję, że lubisz naleśniki bo na śniadanie będą, nie zgadniesz... naleśniki! - Chelsea zrobiła piruet i wskazała na stos naleśników piętrzący się na blacie.

Brzuch Any zaburczał donośnie, a ślina zaczęła jej płynąć do ust strumieniami. Zdała sobie sprawę, że jej ostatnim posiłkiem były lody i wino z Nataszą, a to zdecydowanie nie zaspokajało jej potrzeb.

- Oczywiście, że lubię naleśniki!

- Yay! - Chelsea podskoczyła. - Powinniśmy poczekać, aż przyjdą wszyscy, ale jeśli szef nie będzie patrzył... - spojrzała wymownie na Erena. Ten przewrócił oczami i obrócił się w stronę okna. Ana musiała przyznać, że z nagim torsem, oświetlany pierwszymi promieniami wschodzącego słońca, wyglądał... całkiem dobrze.

- Masz, tylko szybko! - elfka rzuciła jej naleśnika jak frisbee.

- Mmm, pyszne, dzięki. - wymruczała ana, pakując go do ust. Boże, nie zdawała sobie nawet sprawy, jak bardzo jest głodna.

- Dobra, lepiej zawołam resztę, zanim zjecie wszystko same. - powiedział Eren, wychodząc. Kiedy był już w drzwiach, machnął ręką. Naleśnik leżący na wierzchu stosu uniósł się i poleciał za nim.

* * *

Kilka minut później cała drużyna zebrała się przy stole w jadalni. Przed każdym stał talerz z naleśnikami.

- Skoro jesteśmy już wszyscy, chciałbym oficjalnie powitać nowego członka rodziny. - Powiedział Eren i spojrzał na Anę. - Proszę, przedstaw się.

- Proszę, przedstaw się.

Ana stała przy tablicy, mierząc wzrokiem nową klasę. Jej twarz, okalana krótkimi, rudymi włosami, nie wyrażała absolutnie żadnych emocji.

Night Hunters [stara wersja; porzucona]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz