AKT I cz. 7 Równonoc 4/4

3 1 0
                                    


- Co to, kurwa, jest!? - krzyknęła Ana, pochylając się gwałtownie do przodu. Czujnej uwadze Erena nie umknął widok pasa bezpieczeństwa wpijającego się przy tym pomiędzy jędrne piersi jego pasażerki.

- To? Ghul. Choć faktycznie, całkiem wyrośnięty. Rozpasało się tałatajstwo ostatnio, przez szukanie tego maga-zabójcy nie mieliśmy czasu sprzątać. - odparł ze spokojem.

Na drodze, kilkaset metrów przed nimi stała istota, przypominająca trochę zwłoki dorosłego człowieka. To znaczy, gdyby dorosły człowiek miał prawie trzy metry wzrostu i chodził na czterech łapach zakończonych pazurami, a do tego spowijał go czarny dym.

- Okej, a więc ghul. - Ana skinęła głową. - Ponawiam pytanie: co to, kurwa, jest?!

- Byt bionekrotyczny. Żywi się głównie resztkami energii duchowej pozostającymi po śmierci w zwłokach, dlatego rzadko występuje poza cmentarzami. Jeden jest tu blisko. - Eren wskazał ręką kierunek. - Najwyraźniej tam wyjadł już wszystko, co znalazł i poszedł szukać dalej.

- Jak to możliwe, że nikt nigdy czegoś takiego nie spotkał? Przecież on łazi sobie spokojnie w środku miasta?! Jakiś nie-magiczny człowiek musiał kiedyś wpaść na jakiegoś!

- No właśnie nie do końca. Abstrahując od tego, że ghule prowadzą nocny tryb życia i unikają kontaktów z ludźmi, dla zwykłego człowieka są niewidzialne.

- Co? Jak to niewidzialne?! - Ana nie za bardzo wierzyła w to, co słyszy. Jak takie bydle mogło być niewidzialne?

- Normalnie. Byty bionekrotyczne, takie jak między innymi ghule i duchy, nie składają się z "normalnej" materii, tak jak krzesło czy, nie wiem, pies. - tłumaczył cierpliwie Eren. - Dla człowieka pozbawionego magicznych zdolności są niewidzialne.

- Okej, ale mówiłeś, że ja jestem magiczna, dzięki temu mogłeś zmienić mnie w wampira. Czemu w takim razie nigdy żadnego nie widziałam?

- Cóż, zdolności magiczne u ludzi są w zasadzie abominacją. - wzruszył ramionami. - Jeśli będziesz chciała to wyjaśnię ci to dokładnie innym razem, ale zasadniczo w wieku kilku miesięcy mózg tłumi wszystkie magiczne zdolności i trzeba je potem specjalnie aktywować odpowiednim rytuałem. U ciebie tę rolę odegrała przemiana w wampira.

- Aha. - Ana uznała, że to wyczerpuje limit nowości na tę rozmowę. - Tooo... co teraz? Co z nim zrobimy?

- "Go get them, Tiger" - powiedział Eren uśmiechając się i podając Anie obrzyna, wyciągniętego z uchwytu wbudowanego w drzwi.

- Co? Mam to zastrzelić? Jaja sobie robisz? - spojrzała na niego, jakby widziała go pierwszy raz w życiu.

- Mhm! Tylko uważaj, żeby cię nie dotknął. Zakażenia ektoplazmą strasznie lubią się babrać. Oj już nie patrz tak na mnie, będę cię ubezpieczał. - powiedział, wysiadając z samochodu.

- A to w ogóle zadziała? Mówiłeś, że on nie jest z normalnej materii. - Ana nadal miała wątpliwości. - Jak mam go zabić strzelbą? - zapytała wysiadając i postępując ostrożnie kilka kroków w stronę potwora.

- Kule są zaklęte, poza tym oddziałuje normalnie z materią. Celuj w głowę albo środek brzucha, inaczej ucieknie i się zregeneruje! - krzyknął za nią, opierając się o samochód.

Ghul powoli zbliżał się do nich, węsząc na poboczu. Kiedy Ana była jakieś dziesięć metrów od niego podniósł łeb i spojrzał na nią. Wyglądał tak, jak można by się spodziewać - gnijąca skóra, martwe, pożółkłe oczy i wielka szczęka. Nie miał za to zębów. Ana poderwała broń do strzału, kiedy ghul skoczył na nią z oszałamiającą prędkością, wystawiając pazury.

Night Hunters [stara wersja; porzucona]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz