Ze zdziwienia odebrało mi mowę, a Rebbeca kontynuowała, jak gdyby nigdy nic.
Hunter, mój?!
- Widzisz, damy mu boks, a sprzęt już masz. Ogłowie będzie dla ciebie. Będę go trzymać za darmo, jeśli będziecie jeździli na zawody krajowe i inne z nagrodami pieniężnymi. Masz codziennie bywać w stajni, lub przynajmniej się starać. Pamiętam, że jesteś tu od prawie ośmiu lat i zawsze pomagałaś, choć nie było przymusu czy za to jakiejś nagrody. To... w pewnym stopniu jest moje wynagrodzenie. Jedyna moja prośba jest taka, żebyś nie ogłaszała wszystkim, że dostałaś i masz u mnie konia za darmo... proszę. - chwila ciszy.
- Rozmawiałam z twoją mamą, chętnie się zgodziła. Dziś jest czwarty czerwca, za dokładnie trzy tygodnie koniec szkoły. Skup się na nauce - to jedyny warunek twojej mamy. Będę ci na bieżąco dawała znać o zawodach - pauza, a po chwili kontynuowała, lekko z wahaniem: - Co ty na to?
- Ja... e-e... - zacięłam się. - Tto... to dla mnie wielka szansa - rozpromieniłam się, ciągle zdumiona. Nie docierał do mnie fakt, że właśnie dostałam konia. Moja reakcja była nieco przytłumiona, ale... czy ktoś mi się dziwi? Byłam w stanie najgłębszego szoku i niedowierzania.
- Ja... nawet nie wiem, co powiedzieć - wymamrotałam wreszcie. - Dziękuję, Rebecca.
Uśmiechnęła się i kiwnęła głową na znak zrozumienia mojego zadziwienia. Wciąż lekko otumaniona tą nowiną, podziękowałam jej jeszcze raz i wyszłam.
***
A więc tak! Hunter jest mój! Mój i tylko wyłącznie mój!
Nie dociera to do mnie.
Stanowczo nie.
Minie trochę czasu, zanim przyzwyczaję się do tej nowiny...
Gdy odprowadziłam go na pastwisko, chyba wyczuł ogarniającą mnie radość, bo zarżał radośnie i nie odbiegł, jak ostatnio. Weszłam za nim na padok. Wałach położył się, a ja usiadłam obok niego. Oparłam głowę o jego ciepły grzbiet i zaczęłam go głaskać. Trawa pod nami była soczyście zielona i miękka, a tą scenkę oświetlały promienie zniżającego się już ku zachodowi słońca. Uśmiechnęłam się i wtuliłam jeszcze bardziej w bok zwierzęcia.
To była magiczna chwila, a przez podekscytowanie i niedowierzanie dopiero następnego dnia zorientowałam się, że był to swego rodzaju dowód kiełkującego zaufania.
Po chwili poklepałam konia i wstałam. Podpierając się przednimi kończynami, chwilę później wałach zrobił to samo. Cmoknęłam go w chrapy i pożegnałam, po czym ruszyłam z powrotem do stajni. Hunter odgalopował, brykając przy okazji na pożegnanie.
***
Wzięłam od Rebecki dokumenty i czarną tabliczkę. Chwyciłam kredę i napisałam "Hunter" pięknymi, zdobionymi literami. Dorysowałam niebieskie serduszko w kącie i powiesiłam ją przy boksie w rogu - ciepło i przytulnie. Następnie wysypałam tam świeżą słomę, a w rogu powiesiłam w siatce kostkę siana. Obok do wiaderka nalałam wody. Już miałam wychodzić, gdy usłyszałam głos:
- Jesteś tu nowa?
Obróciłam się. Nad dolną częścią drzwiczek wychylał się w moją stronę przystojny, nie przeczę, szatyn.
Z tego co pamiętam, ma na imię Alex. Ma tego śliczmego trakena,.. Ametysta? Tak, chyba tak.
- A wyglądam?- Uniosłam brew żartobliwie.
- No... w sumie to... nie - przyznał, nieco zakłopotany.
- Widać za to, że ty tutaj jesteś nowy. - odparłam żartobliwie, wybawiając go z opresji. Chłopak parsknął.
Wyszłam z boksu. Teraz mogłam lepiej mu się przyjrzeć. Miał krótko ścięte na bokach włosy i dosyć długie - tak około na pięć centymetrów - włosy na środku. Cały czas opadały mu na oczy, a on, nawet nieświadomie, je odgarniał. Był to dosyć hipnotyzujący ruch, bo za każdym razem widać było grające mięśnie na jego ręce i pełne tajemnic oczy.
Miał błękitne niczym niebo tęczówki, pełne usta z małą blizną na dolnej wardze i gładko ogolone policzki.
- Jestem tu od dwóch dni, więc zapewne rozumiesz, jak to jest - zaśmiał się. - Ten... Hunter... to twój koń?
- Od dzisiaj - skrzywiłam się, ale nie mogłam powstrzymać szerokiego uśmiechu.
- Wow... - uniósł brwi. - W czym się będziecie specjalizować?
- Cross, ale nie tylko, jak podejrzewam - uśmiechnęłam się.
- Nieźle... - mruknął. - Nie no, ja z Ametystem to trenujemy raczej po prostu skoki... najwyżej ujeżdżenie...
- Ja tam nie do końca dobrze się czuję w tej dyscyplinie. Jakoś nigdy nie mogę spamiętać tych wszystkich zawiłości - zaśmiałam się, a Alex mi zawtórował.
- Tak poza tym, jestem Samantha, dla przyjaciół Sam - podałam mu rękę.
- A ja Alex - ukłonił się żartobliwie i uścisnął moją dłoń.
Dosyć długo rozmawialiśmy, opowiedział mi trochę o sobie - swojej starszej siostrze, mamie, tacie, Ametyście... dowiedziałam się, że ma osiemnaście lat, a jego siostra dwadzieścia. On ma, łagodnie mówiąc, wywalone w swoje oceny, a Laura - nie.
Nie ma dziewczyny, jego klasa jest nienormalna, a on jedyny tam nie pije codziennie alkoholu. Wydawał się całkiem sympatyczny, a moje oczy co chwila - co mnie bardzo denerwowało - wędrowały w stronę jego ust, oczu, kształtu nosa i łagodnych kości policzkowych.
Był... przystojny. I to bardzo.
Miałam mu właśnie opowiedzieć o mojej szkole, gdy nadeszła Ashley.
CZYTASZ
Hunter
AdventureSamantha Hoops to drugolicealistka, która ma tylko jedno ukochane miejsce, gdzie czuje się dobrze - stajnia. Tam poznaje Huntera, pięknego wałacha specjalizującego się w crossie. Jednak dziewczynę nie stać na konia, a do odkrycia jest jeszcze tajem...