XVI

726 60 3
                                    

Następnego dnia rano obudziłam się zła i smutna. Naprawdę to zrobiła? Zepsuła wszystko, co było między mną a chłopakiem? A on naprawdę jej uwierzył?

Szczerze mówiąc, nie wiedziałam, kto postąpił bardziej niezrozumiale i bezsensowanie. Ashley, która wtrącała się w naszą relację i wszystko psuła, czy Alex, który uwierzył w jakieś bzdury?

Po tym wyzwaniu chłopak powiedział, że idzie już spać. Poszłam za nim i wytłumaczyłam mu, że wcale tak nie było, ale uwierzył wersji Ashley.

Gdy wykrzyknęłam, że może nie powinien jej tak ślepo wierzyć, odparł, że brunetka jest dla niego jak siostra i nie widzi powodu, dla którego miałaby go okłamać. Zignorował mnie i położył się do śpiwora.

Odeszłam. Amy jeszcze długo mnie później pocieszała, gdy wyjaśniłam jej sytuację i płakałam w jej ramiona. Zaczęło mi zależeć!

A teraz co?

No właśnie, nic.

Byłam rozżalona i wściekła, ale mimo to, nie budząc pozostałych (tylko kopiąc mocno leżącą Ashley) pojechałam do domu. Gdy mama, zdziwiona moim widokiem o siódmej, uniosła brwi, powiedziałam, że wszystko zakończyło się wcześniej niż przypuszczaliśmy. Nic nie powiedziała, tylko pokiwała głową wyrozumiale i poszła spać dalej.

***

Była sobota, więc pojechałam później znowu do stajni.

Nie pomógł mi nawet mój ukochany wałach, z którym zaczęła łączyć mnie silna więź. W wyniku mojego złego samopoczucia na jeździe szło nam fatalnie - zrzuciliśmy nawet najniższe przeszkody, galopowaliśmy wciąż na złą nogę, drążki nam nie wychodziły i cały czas się nie dogadywaliśmy.

Koń wyczuwał mój nastrój, przez co sam był niespokojny i poddenerwowany. Rebecca pytała mnie, co się stało, ale nie byłam w stanie jej odpowiedzieć.

Po treningu byłam zła, że nam nie wychodzi i, niewiele myśląc, spakowałam swoje rzeczy.

Zignorowałam Petera, Lynna i Maxa, którzy próbowali nawiązać przyjazną rozmowę, udając, że ich nie zauważam. Na twarzy Petera odmalowało się zrozumienie - najwyraźniej domyślił się o co, a raczej o kogo chodzi, po czym pokręcił tylko głową i zacisnął pięści.

Agresywnie trzasnęłam bramą do stajni, próbując pozbyć się złych emocji, ale nic to nie dało. Pobiegłam na autobus, próbując jak najszybciej znaleźć się w domu.

Gdy dojechałam, rozpakowałam się i umyłam, na ekranie telefonu wyświetliła się wiadomość z nieznanego numeru.

Hej,
Co ty na to, żebyśmy dzisiaj się spotkali?
Adam

Po krótkim namyśle odpisałam:

Jestem dzisiaj w kiepskim nastroju, może jutro?

Już kilka sekund później nadeszła odpowiedź:

Nieee, dziś. Słuchaj teraz.

Zmarszczyłam brwi. Co?

Chwilę później zrozumiałam.

Rozległ się dzwonek do drzwi.

HunterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz