XI

855 66 0
                                    

- Gdy miałem trzy lata, ojciec był alkoholikiem. Pił butelkę za butelką i nie przestawał. Dla mamy był to bardzo trudny i nieszczęśliwy okres. Pewnego dnia ojciec mnie uderzył. Ach, nie uderzył, tylko pobił. Pobił bardzo dotkliwie. Mama była załamana i zdecydowała się oddać mnie dziadkowi. Tam się wychowałem, a gdy mama była w ciąży z tobą, tata się ustatkował. Ale... nie chciałem wracać. Miałem cztery latka, ale zaparłem się rękami i nogami i nie dałem się wyciągnąć.

Przerwał na chwilę, oczy mu się zaszkliły. Słuchałam z napięciem, wpatrując się w jego twarz jak w wyrocznię.

- Do dziś pamiętam smutny wyraz twarzy mamy i jej żal. Ale uzgodniła, że tak będzie lepiej. Zostałem u dziadków, a oni wkrótce później się przeprowadzili czterdziesci kilometrów dalej, do pewnego miasteczka. To tam spędziłem dzieciństwo i nastoletni wiek. Tam przeżyłem pierwszą miłość, pierwszego peta i pierwszą imprezę. Dziadkowie o mnie dbali, ale teraz... postanowiłem wrócić, spotkać się z tobą, mamą. Ja...

- A... z tatą? - przerwałam nieśmiało. Zacisnął pięści i zmrużył oczy. Złapałam go za rękę.

- Adam, posłuchaj. To... to... niesamowite, że wreszcie możemy się spotkać, że możemy się poznać. To początek czegoś nowego, ale jeśli mu nie wybaczysz, nigdy nie odzyskasz spokoju, nigdy nie odnajdziesz spełnienia. Nie musisz mieć z nim super wspaniałej relacji i tych samych pasji, ale musisz mu wybaczyć w głębi siebie, tak, żebyś nie miał mu tego za złe. Popełnił błąd, straszny błąd, ale także jest człowiekiem, to...

Spojrzał na mnie smutno.

- Wiem, staram się, naprawdę,.. ale... - przerwał na chwilę, zbierając myśli. Widziałam, jak w jego szczęce napinają się mięśnie. Opanowywał emocje.

- Wiesz, dlaczego o mnie nie słyszałaś? Wiesz? - zapytał, nieco agresywnie. Widać było jak na dłoni walkę emocji, którą miał w sobie. Po chwili wciągnął gwałtownie powietrze i kontynuował: - Bo nie chcieli, byś patrzyła na niego inaczej. Czy to było fair wobec mnie? Czy było?

- No... nie... - zająknęłam się. Mój brat odetchnął.

- Ważne, że w końcu cię poznałem - uśmiechnął się z wyczuwalnyn trudem, zmieniając temat.

Ten temat był dla niego trudny, a ja się mu nie dziwię. Mi samej te informacje bardzo zmieniały postrzeganie rodziców, a jemu... nie potrafiłam sobie tego wyobrazić.

- Dokładnie, w końcu nie każdy ma taką cudowną i piękną siostrę jak ja - parsknęłam, ale on przytaknął.

- No widzisz?

Kelner podał nam jedzenie, a reszta posiłku upłynęła nam w radosnej i szczęśliwej atmosferze. Poznawaliśmy się nawzajem, odkrywaliśmy coraz więcej podobieństw i powoli zaczynaliśmy widzieć, że przyszłość może być zupełnie inna i piękniejsza niż wcześniej.

A poo głowie chodziła mi jedna jedyna, ale nieprawdopodobna myśl...

Mam starszego brata!

***

- Naprawdę musisz już jechać? - zapytałam z zawodem.

- Taa, obiecałem babci, że będę za godzinę z powrotem. Chodź, odwiozę cię.

- W takim razie - powiedziałam, uprzednio upewniwszy się, że to nie kłopot - Nie podwóź mnie do domu, ale do stajni. Miałam tam pojechać po lekcjach...

- Okej, tylko mnie nawiguj - mruknął i wsiadł. Odpalił samochód i gdy upewnił się, że zapięłam pasy, wyjechał z zatłoczonego parkingu.

- Nie chciałeś spotkać się z mamą?

- Chyba... chyba nie jestem jeszcze gotowy - mruknął, a z jego postawy i tonu wywnioskowałam, że lepiej nie kontynuować tematu.

Chwilę później, po krótkiej nawigacji - w roli mnie jako GPS - w polu widzenia pojawiła się stajnia.

- Dziękuję za podwózkę i za dzisiaj - dałam mu całusa w policzek i wysiadłam z samochodu. Gdy zamknęłam drzwi, mój brat otworzył okno i pomachał mi na pożegnanie.

- Tylko nie mów rodzicom - wyszczerzył się łobuzersko i odjechał z piskiem opon.

A ja...

...a ja mam brata.

HunterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz