Aktualnie miała dość.
Warkneła gardłowo gdy znów kątem oka zauważyła tego samego samca który postanowił nie dawać jej żyć. Cóż było kilka samców które nie dawały jej spokoju na przykład ten strachliwy nazywający ją "krewną" oraz ten często skrzeczący.
Tęskniła za tamtą istotą i tamtymi mniejszymi istotkami ktire często ją odwiedzały. Gdy tylko się obudziła zdała sobie sprawę że jest w dziwnym metalowym pudełku a potem została wypuszczona w gęstą dżunglę. Jakby gorzej być nie mogło była tutaj jedyną samicą. Prócz Niebieskiej i Czarnej.
- Często warczysz. - Skomentował czarno oraz ciemno niebieski samiec o fioletowych oczach. Sykneła w odpowiedzi. - I syczysz.
- To nie ty jesteś samicą ktora musi chronić swoją.. Samicowość!
- Nie sądzę by było takie słowo. I nie zamierzam zrobić ci krzywdy nie martw się.
- Odczep się.
- Bo? Co mi zrobisz?
- Trzepne Cię to na pewno. - Sykneła i pojedyncze iskierki trysneły jej z pyska.
- Akurat się cieszę że nie pamiętasz jak używać ognia. Może i nie jestem jak ten narcystyczny Szkarłatny ale wolę mieć łuski bez szwanku.
- Samce.. Zostaw mnie.
Zielono oka smoczyca odwróciła się gwałtownie nawet nie patrząc czy walnie ogonem irytującego samca i ruszyła przed siebie. Chciała wrócić tam gdzie było opiekujące się nią stworzonko.
Ale nawet nie wiedziała gdzie iść.
Sfrustrowana podeptała kilka krzaczków.- Co te krzaki ci zrobiły?
- Mówiłam byś sobie poszedł.
- Wolę być z tobą. Może i nie pamiętasz ale jako młode pisklęta byliśmy blisko.
- Nie pamiętam. Albo możliwe jest że wszyscy z kimś innym mnie pomyliliście. Daj mi spokój. - Posłała mu groźne spojrzenie po czym przyśpieszyła. - Wtacam do opiekuńczego i mnie nie zatrzymasz.
Soundwave naprawdę mógłby sobie dać spokój i wrócić do swojej przytulnej ciemnej jaskini ale i tak nie mógłby zapomnieć o tej samicy która w młodości zawróciła mu w głowie. Uśmiechnął się na wspomnienie swojego brata i jego partnerki którzy zostali w Krainie.
- Gdybyś zgodziłabyś się by ćwiczyć latanie to szybciej byś go znalazła.- Powiedział po chwili zmieniając taktyke. Jego mały smok spojrzał na niego jakby rozumiejąc jego plan. - Lot jest bardzo pomocny. Ogień też jeśli chodzi o obronę. Co powiesz?
Seandra zatrzymała się. Biła się z myślami. Po niedługiej chwili westchneła a smok uśmiechnął się zadowolony wiedząc jaka będzie jej odpowiedź. Gdy już miala mu odpowiedziec wyprzedził ją.
- Cieszę się. Powiem skrzeczącemu że tym razem będziesz bardziej chętna do ćwiczeń. - Rozbawiony jej miną odwrócił się i dumnym krokiem ruszył w stronę swojego terytorium.
- Chytry lis. - Maly smok stwierdził.
- Nie mogę się nie zgodzić mój mały przyjacielu. - Soundwave zachichotał melodyjnie.
Bardzo lubił to robić.