Shawn siedział na czarnym, skórzanym fotelu gapiąc się w telefon. Czekał już kolejny kwadrans na swoich przyjaciół. Wyszykowany zaczął wątpić czy w ogóle jeszcze przyjdą. W domu unosił się zapach placka mamy który zawsze robi w poniedziałek.
Aż w końcu zadzwonił dzwonek.
Chłopak wstając schował telefon i krzyknął głośne wychodzę a następnie było słychać tylko cichy trzask drzwi. Brunet spojrzał na trójkę przyjaciół wyglądających jakby szli na zwykłe codzienne wyjście. Zlustrował ich od góry do dołu.
—— Coś nie pasuje? —— Spytała Madison z grymasem na twarzy.
Rudowłosa nie lubiła wychodzić gdziekolwiek o takiej godzinie jak 20. Wolała wtedy robić wojny na poduszki z przyjaciółką lub po prostu oglądać film, ale jeśli chodziło o imprezy była kompletnie inną Madison niż znał ją chłopak.
—— Nie skądże —— Odpowiedział natychmiast po chwili namysłu wymijając zebranych i podszedł do swojego Jeepa który stał w garażu przez dwa lata.
Akurat dziś przypomniał sobie o swoim cudeńku które ojciec sprezentował mu w LA rok temu na siedemnaste urodziny. Wtedy też się dowiedział że, tu wracają.
Natalie zrobiła wielkie oczy na widok a samochodu i świadomości że należy on do jej przyjaciela.
—— O stary! —— Tom od razu skomentował samochód Shawn'a i podszedł do miejsca pasażera.
Brunetka z brązowooką wsiadły na tylne miejsca a chłopaki zajęli cały przód.
—— Skąd go wyczaiłeś?! —— Zapytał zafascynowany lokowany Brunet.
—— Prezent od ojca —— brązowooki odpalił samochód i wyjechał z podjazdu.
Zielonooka zdziwiła się na słowa chłopaka. Jego ojciec daje mu takie prezenty? Shawn od zawsze mówił że nie chce wielkich prezentów. Może Los Angeles zmieniło go na bogatszą w władczą osobę?
—— Od nigdy nie lubiłeś takich prezentów ——Burknęła pod nosem Madison z rękami skrzyżowanymi na klatce piersiowej.
—— Prawda, ale gdybyś zobaczyła mojego grata w LA to powiedziałabyś że to dobra zmiana. ——Chłopak stanął na czerwonym świetle i popatrzył na Madison.
—— Nie sądzę —— Dziewczyna patrzyła na zielone drzewa za oknem a chłopak ruszył od razu gdy zielone światło się ukazało. Po chwili chłopak zaparkował a przed żółtym trochę dużym domem stali już pierwsza grupka palaczy i ludzie którzy zaliczyli zgon po pierwszej godzinie imprezy.
Przyjaciele wysiedli posłusznie z samochodu i ruszyli w stronę drzwi, a Natalie i Tom szli pierwsi ze splątanymi paluszkami.
Shawn gotował się od środka.
A Madison, jak przywykło, po prostu nie zwracała na to uwagi.
Weszli do domu a w drzwiach od razu zaatakował ich Marcus. Mulat uśmiechną się na widok podrabianej pary.
—— U lala Tom! W końcu dziewczyna! ——Chłopak uśmiechnął się i przytulił najlepszego przyjaciela a potem przytulił resztę. Lecz gdy zauważył Shawna o mało co się nie przewrócił z wrażenia.
—— Shawn! Żyrafo! Wróciłeś w dobre miejsce! —— Koledzy przybili sobie piątkę a brązowooka popędziła od razu do trunków —— Idziemy do Tequli! Trzeba opić twój powrót! —— Chłopaki zniknęli gdzieś z ścianą a przyjaciele spojrzeli na siebie.
—— Chcesz się napić? —— chłopak zwrócił się do zielonookiej a ona uśmiechnęła się uroczo.
—— Przecież po coś tu jesteśmy —— Chwyciła chłopaka za rękę i zniknęli gdzieś w tłumie tańczących ludzi próbując przecisnąć się do kuchni.
***
Wiem wiem jest strasznieeeeee krótkie ale postaram się robić dłuższe.
Niestety ale moje aktualne dwa tygodnie w szkole to pełno sprawdzianów i testów.
CZYTASZ
Be Alright | Shawn Mednes & Tom Holland | [1] ✔︎
FanfictionNatalie razem ze swoimi przyjaciółmi spędza spokojnie początek lata ale ciagle przyjeżdża stary przyjaciel który wyjechał dwa lata temu. Co się stanie jak będzie chciał wszytko zacząć od nowa. Co się stanie jak Natalie znowu go zobaczy?