Rozdział 4

13 1 0
                                    

 Otworzyłam leniwie oczy. Nastał poranek, a ja nie chciałam się rozstawać z ciepłą kołdrą, która mnie przykrywała. Podciągnęłam ją aż pod samą brodę nie pozwalając się dostać chłodowi pod nią i wtedy zorientowałam się, że jestem okryta jeszcze jedną warstwą. Ciemny, gruby koc dawał tyle ciepła ile mi było potrzeba. Nie pamiętałam jednak jak on się tam znalazł. Chwilę jeszcze tak leżałam stopniowo się odkrywając by przyzwyczaić ciało do temperatury. Podniosłam się do pozycji siedzącej i w tym momencie poczułam lekki ból głowy. Odruchowo przyłożyłam dłoń do skroni delikatnie masując. Powoli wstałam na równe nogi i podążyłam do łazienki. Patrzyłam na swoje odbicie w lustrze. Nie wyglądałam aż tak źle, może i miałam lekko podkrążone oczy, ale to od niewyspania.

 Przeczesałam palcami swoje włosy próbując zmniejszyć chaos, który w nich panował. Spojrzałam na umywalkę, pamiętałam, że poprzedniego dnia zostawiłam tam szczoteczkę do zębów. Nie myliłam się. Umyłam starannie zęby i twarz po czym wróciłam do salonu. Moją uwagę ponownie przykuł koc. Kto mi go dał? Aż tak mi było zimno? Myśląc tylko o tym nie uzyskam odpowiedzi. Westchnęłam bezradnie sięgając po komórkę. Doznałam szoku. Dochodziła jedenasta. Czyżby chłopcy zaspali na trening? Przecież nie zostawiliby mnie samej w dormie. W tamtym momencie spanikowałam. Pobiegłam do pokoju Seokjina i Yoongiego. Delikatnie otworzyłam drzwi by sprawdzić, czy chłopcy tam są. Na szczęście, albo i nie szczęście byli w pomieszczeniu. Min spał przytulając się do poduszki, a Jin siedział na swoim łóżku zajmując się telefonem. Podniósł na mnie wzrok. Widząc moją przerażoną minę wstał zaniepokojony i szybkim lecz cichym krokiem podszedł do mnie. Znaleźliśmy się w przedsionku, a chłopak zamknął powoli drzwi, by te nie wydały żadnego dźwięku.

 - Coś się stało? - spytał. Miał delikatną chrypkę.

 - Jest już bardzo późno. Powinniście być na treningu. - mówiłam przejęta. Kim uśmiechnął się rozbawiony. Zmierzwił dłonią moje włosy powstrzymując się od wybuchnięcia śmiechem. Na taką reakcję nie byłam przygotowana. - To nie jest śmieszne, nie chcę byście mieli przeze mnie problemy.

 - Spokojnie SaraMi. Śmiesznie wyglądasz gdy się przejmujesz. W sumie to też trochę słodkie. - sprostował. - Nie musisz się martwić, mamy dzisiaj wolne.

 Fala ulgi przepłynęła przez całe moje ciało. Odetchnęłam głęboko przymykając oczy.

 - Nawet nie masz pojęcia jak się wystraszyłam. - powiedziałam zdenerwowana.

 - Już, już... Nie złość się. - próbował mnie uspokoić. - Skoro już nie śpimy to może przygotujemy śniadanie? - zaproponował unosząc brwi do góry.

 - Gotować u boku mistrza? Co za zaszczyt. - odparłam żartobliwie. - Jasne.

 Ruszyliśmy do kuchni przechodząc przez salon. Kiedy przechodziłam obok kanapy zatrzymałam przyjaciela chwytając go za rękaw bluzki. Odwrócił się do mnie zdziwiony. Wskazała na koc pod którym spałam.

 - Wiesz czyj to koc? - spytałam niepewnie.

 - Namjoona. - mówiąc to nie okazywał żadnych emocji, po czym wytrzeszczył oczy z podekscytowania. - Namjoon ci dał kocyk. To znaczy, że przyszedł tu w nocy i widział, że ci zimno. - miał lekko podwyższony głos i gestykulował.

 - Bez przesady, Seokjin. - zarumieniłam się słuchając jego przypuszczeń. W głębi duszy liczyłam na to, że to prawda. - On ma dziewczynę i jest z nią szczęśliwy.

 - A nie powinien. Nari jest okropna. - rzucił z obrzydzeniem.

 - Co takiego się stało, że macie o niej takie złe zdanie? - byłam ciekawa dlaczego chłopcy mówią o niej tylko w negatywnym świetle. Przecież każdy ma chociaż parę pozytywów.

Best of MeWhere stories live. Discover now