23

91 3 0
                                    

Wyszłam szybko ze szkoły. Znów mnie kolejny dzień pod rząd zaatakowała z tą samą groźbą. Nie zdarzało jej się wcześniej by robiła to dzień w dzień a teraz odkąd mam chłopaka, stało się to nawykiem i jakąś chorą obsesją. A ja jak na razie zostawałam przy swoim.

Nagle ktoś zaczepił mnie za rękawek, mimo wszelkiej mojej niechęci odwróciłam się by zobaczyć kto mnie ma czelność dotykać.

Nie chciałam wierzyć oczom. To było na tyle irracjonalne, że nawet nie zwróciłam na to większej uwagi i wyrwałam się by iść dalej. Ona nie chciała mi na to pozwolić.

- Poczekaj, proszę.- mruknęła.

Spojrzałam na nią wściekła. Dosłownie parę minut temu jeszcze stała tam razem z swoją liderką i drugą dziewczyną od brudnej roboty a teraz chce ze mną rozmawiać z skruszoną miną niemowlaka. Musiałam uważać na podstęp.

- Czego chcesz?- warknęłam, mając już naprawdę dosyć dzisiejszego dnia.

- Chcę pomóc.

Prychnęłam.

- Odczep się.- powiedziałam cicho.

- Ona nie żartuje.- zawołała.- Nie podaruje ci tego.

- Żartujesz? Próbujesz mnie bardziej pogrążyć?

- Nie, chciałam cię ostrzec. Wciąż ci szkodzi a jeśli nie dasz się przekonać to zejdzie z ciebie na Yugyeoma.- wyjaśniła pośpiesznie.

Pomyślałam chwilę nad jej słowami, gdy ona kontynuowała.

- Zrozum, że do siebie nie pasujecie. Jesteście zupełnie z dwóch innych światów. Nie oszukujmy się Mari, co możesz wprowadzić do jego życia?

Domyśliłam się co ma na myśli, choć nie powiedziała tego wprost. Nie mogłam powiększyć jego majątku, nie mogłam pochwalić się pieniędzmi czy drogim autem. Nie posiadałam firmy a moja mama ledwo co wiąże koniec z końcem chociaż wcale nie mówi tego głośno ale przecież widzę jak jej ciężko. Wiedziałam to, każdy inny to wiedział ale nikt nie miał odwagi by powiedzieć mi w twarz, że nie należę do tego świata. Biznes i sława nie są dla mnie.

- Nie zastanawiało cię nigdy to, dlaczego spotyka się z tobą?

- Nie jest taki, jak inni.- chciałam się obronić ale ona pokręciła zdecydowanie głową.

- Każdy kto ma kasę, rządzi się swoimi prawami i traktuje resztę jak plebs. Ludzie się nie zmieniają pod wpływem innych osób, co najwyżej przyjmują jakieś zachowania by nie odstawać.

Spuściłam wzrok na beton. Serce okropnie mu kłuło a każde jej kolejne słowa przyswajały mi okropny ból. Miałam ochotę uciekać ale nogi zrobiły się jak z waty.

- Nie trzymaj go na siłę. Ona i tak prędzej czy później go zdobędzie. Chyba nie chciałbyś, żeby to on zrobił ten pierwszy krok...

Pokiwałam głową i powstrzymałam łzy.

- Dlaczego mi to mówisz?- zagadnęłam ciekawa.

- Zobacz, jak wysoko ustawiona jest jej rodzina. Czuje się bezkarna i co będzie chciała to z tobą zrobi.

- Jeśli chodzi o mnie, to mogę to znieść.

- To się już dawno skończyło tylko na tobie.

- Jasne, dzięki.- wyjąkałam z trudem i wykręciłam się tyłem.

Opuściłam szkolny plac i powędrowałam na busa. Nie wiedziałam co mogłam o niej sądzić. Nienawidziłam ich ale musiałam przyznać jej rację, choć tak bardzo się przed tym broniłam. Nigdy nie będę do niego pasować. To tak bardzo zabolało. Wydawałoby się, że jesteśmy sobie bliscy a jednak tak bardzo się od siebie różnimy. A na deser to upomnienie, że jej chora obsesja ma przejść na samego Yugyeoma? Już trochę ją poznałam i ta uwaga wprowadziła mnie w obawy. Przecież nie chciałam by cokolwiek mu się stało. W tym wszystkim nie mogłam mieć do niego pretensji. Jedynie do siebie samej, szkoda tylko, że zrozumiałam swój błąd tak późno. Po tylu miesiącach.

Opadłam ciężko na siedzenie w autobusie.

Jejku, co robić.

Yugyeom||BoyfriendOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz