Wyłączyłam telefon żeby w szkole nie urywały się połączenia i wiadomości. Moja przeciwniczka dała mi spokój, przynajmniej tak mi dzisiaj powiedziała, kiedy oznajmiłam jej że w końcu ma wolną rękę i lepszy dostęp. Reszta mnie nie obchodzi, zrobiłam wszystko aby nas uchronić. Niestety odbiło się to na mojej koncentracji w szkole, starałam się słuchać ale kończyło się to głębokim rozmyśleniom na temat niczego. Z dousznych słuchawek puściłam muzykę i oddałam się jej brzmienią, gdy nauczyciele znów przynudzali. Wiedziałam, że prędzej czy później mi to przejdzie ale na pewno muszę złapać trochę melancholii by się z nią pogodzić. Aby przyzwyczaić się na nowo do mojego prawidłowego życia jakie wcześniej prowadziłam. Ten odpowiedni bieg.
Gdy zadzwonił dzwonek z wiadomością, że zakończyłam swój dzień tutaj, mogłam w końcu wyjść na zewnątrz.
Pilnując jak stawiam stopy, nie zwracałam, jak to w zwyczaju, uwagi na otoczenie. Znałam tą drogę już doskonale, mogłam się przejść nawet z zamkniętymi oczami.
Przy bramie wyjściowej zerknęłam czy nic nie przejeżdża i kierowałam się dalej z zamiarem przejścia.O matko.
Mogłam się spodziewać, że jeszcze nie raz zobaczę Yugyeoma ale czy to musiało być dzisiaj? Nawet jeśli wymieniliśmy spojrzenia, postanowiłam nie zatrzymywać się i obejść go obojętnie.
Zatarasował mi drogę.- Nie powinno cię tu być.- odparłam pierwsza.
Wzruszył ramionami.
- To jedyny sposób, kiedy nie odbierasz telefonów.
- Sprytne.- przyznałam a on westchnął ciężko.
- Nie poznaje cię. Wcale taka nie jesteś.
- Może dopiero teraz, pokazuje swoje prawdziwe oblicze?
Dzisiaj wydawał mi się być gorzej przygnębiony niż wczoraj. Pewnie większość by tak zareagowała, gdyby okazało się, że to naprawdę żaden sen i jakiś chory żart.
- Chciałem porozmawiać.- powiedział, jakby obierając inny sposób rozmowy.
- Myślałam, że już nie mamy o czym rozmawiać.
- To w zasadzie propozycja.
Przytaknęłam, choć wiedziałam że odmówię.
- Staram się zrozumieć, że nie chcesz już ze mną być ale czy możemy zostać chociaż przyjaciółmi?
Zawsze dobra okazja, żeby się na nowo do kogoś zbliżć. On to wykorzysta a ja wiem, że polegnę. W końcu uczucie nie wygasło z dnia na dzień.
Zdecydowanie odmówiłam a on zwiesił głowę. Nie mogłam nic na to poradzić, nawet jeśli bardzo w tym momencie chciałam.
Przypomniało mi się, jak mówiłam mojej przeciwniczce iż nie utrzymuję już żadnych kontaktów z Yugyeomem i wszystko skończone. A teraz ucinam sobie niezobowiązujące rozmowy.Przytłoczył mnie gorąc.
Obejrzałam się na bok. Tym razem nie przypisało mi szczęście. Stała razem z swoimi dwiema innymi koleżankami i obcinała mnie zabójczym spojrzeniem.
Wpadłam, gorzej niż w bloto.
Miałam wrażenie, że wzrokiem wymierza mi już trumnę lub że zaraz wypali mi znamię na twarzy.Nie tak się umawiałyśmy.
Cholera.
- Na kogo tak patrzysz?- spytał nagle a ja wróciłam na ziemię i spojrzałam na niego.
Nie odpowiedziałam. I tak bym go zbyła odpowiedzią.
Yugyeom tylko pokiwał słabo głową, patrząc w tą samą stronę co ja poprzednio.- Rozumiem, jest ktoś inny?
Wyprostowałam się i zrobiłam wielkie oczy. Niespodziewałam się że mógłby na coś takiego wpaść. Do tego nie chciałam aby tak myślał, wyszłabym na idiotkę.
- Nie ma nikogo innego, Yugyeom.
Skoro mnie już zauważyła, wypadałoby skończyć te pogaduszki raz na zawsze. Miałam ochotę chociażby go przytulić i ostatni raz poczuć się dobrze w jego ramionach a potem się godnie rozstać.
- Przepraszam, już powinnam iść.- powiedziałam cicho, choć wcale nie chciałam się żegnać z jego piękną buzią.
- W porządku, uważaj na siebie.
- Ty na siebie również.
CZYTASZ
Yugyeom||Boyfriend
Fiksi Penggemar• KSIĄŻKA Z DEDYKACJĄ DLA @BambusBamBama • SCENY +18‼️ • GDYBY NIE TA PANI NIE MIAŁBYM NA TYLE ODWAGI BY SIĘ PODZIELIĆ TYM OPOWIADANIEM ❤️🙏