26

76 3 0
                                    

Wyłączyłam telefon żeby w szkole nie urywały się połączenia i wiadomości. Moja przeciwniczka dała mi spokój, przynajmniej tak mi dzisiaj powiedziała, kiedy oznajmiłam jej że w końcu ma wolną rękę i lepszy dostęp. Reszta mnie nie obchodzi, zrobiłam wszystko aby nas uchronić. Niestety odbiło się to na mojej koncentracji w szkole, starałam się słuchać ale kończyło się to głębokim rozmyśleniom na temat niczego. Z dousznych słuchawek puściłam muzykę i oddałam się jej brzmienią, gdy nauczyciele znów przynudzali. Wiedziałam, że prędzej czy później mi to przejdzie ale na pewno muszę złapać trochę melancholii by się z nią pogodzić. Aby przyzwyczaić się na nowo do mojego prawidłowego życia jakie wcześniej prowadziłam. Ten odpowiedni bieg.
Gdy zadzwonił dzwonek z wiadomością, że zakończyłam swój dzień tutaj, mogłam w końcu wyjść na zewnątrz.
Pilnując jak stawiam stopy, nie zwracałam, jak to w zwyczaju, uwagi na otoczenie. Znałam tą drogę już doskonale, mogłam się przejść nawet z zamkniętymi oczami.
Przy bramie wyjściowej zerknęłam czy nic nie przejeżdża i kierowałam się dalej z zamiarem przejścia.

O matko.

Mogłam się spodziewać, że jeszcze nie raz zobaczę Yugyeoma ale czy to musiało być dzisiaj? Nawet jeśli wymieniliśmy spojrzenia, postanowiłam nie zatrzymywać się i obejść go obojętnie.
Zatarasował mi drogę.

- Nie powinno cię tu być.- odparłam pierwsza.

Wzruszył ramionami.

- To jedyny sposób, kiedy nie odbierasz telefonów.

- Sprytne.- przyznałam a on westchnął ciężko.

- Nie poznaje cię. Wcale taka nie jesteś.

- Może dopiero teraz, pokazuje swoje prawdziwe oblicze?

Dzisiaj wydawał mi się być gorzej przygnębiony niż wczoraj. Pewnie większość by tak zareagowała, gdyby okazało się, że to naprawdę żaden sen i jakiś chory żart.

- Chciałem porozmawiać.- powiedział, jakby obierając inny sposób rozmowy.

- Myślałam, że już nie mamy o czym rozmawiać.

- To w zasadzie propozycja.

Przytaknęłam, choć wiedziałam że odmówię.

- Staram się zrozumieć, że nie chcesz już ze mną być ale czy możemy zostać chociaż przyjaciółmi?

Zawsze dobra okazja, żeby się na nowo do kogoś zbliżć. On to wykorzysta a ja wiem, że polegnę. W końcu uczucie nie wygasło z dnia na dzień.

Zdecydowanie odmówiłam a on zwiesił głowę. Nie mogłam nic na to poradzić, nawet jeśli bardzo w tym momencie chciałam.
Przypomniało mi się, jak mówiłam mojej przeciwniczce iż nie utrzymuję już żadnych kontaktów z Yugyeomem i wszystko skończone. A teraz ucinam sobie niezobowiązujące rozmowy.

Przytłoczył mnie gorąc.

Obejrzałam się na bok. Tym razem nie przypisało mi szczęście. Stała razem z swoimi dwiema innymi koleżankami i obcinała mnie zabójczym spojrzeniem.
Wpadłam, gorzej niż w bloto.
Miałam wrażenie, że wzrokiem wymierza mi już trumnę lub że zaraz wypali mi znamię na twarzy.

Nie tak się umawiałyśmy.

Cholera.

- Na kogo tak patrzysz?- spytał nagle a ja wróciłam na ziemię i spojrzałam na niego.

Nie odpowiedziałam. I tak bym go zbyła odpowiedzią.
Yugyeom tylko pokiwał słabo głową, patrząc w tą samą stronę co ja poprzednio.

- Rozumiem, jest ktoś inny?

Wyprostowałam się i zrobiłam wielkie oczy. Niespodziewałam się że mógłby na coś takiego wpaść. Do tego nie chciałam aby tak myślał, wyszłabym na idiotkę.

- Nie ma nikogo innego, Yugyeom.

Skoro mnie już zauważyła, wypadałoby skończyć te pogaduszki raz na zawsze. Miałam ochotę chociażby go przytulić i ostatni raz poczuć się dobrze w jego ramionach a potem się godnie rozstać.

- Przepraszam, już powinnam iść.- powiedziałam cicho, choć wcale nie chciałam się żegnać z jego piękną buzią.

- W porządku, uważaj na siebie.

- Ty na siebie również.

Yugyeom||BoyfriendOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz