29

84 3 0
                                    

Wybłagałam żeby trochę podnieśli mi łóżko na poziom siedzący, nawet jeśli mi tego lekarz prowadzący nie zalecał. Ale miałam dość ciągłego leżenia i oglądania wszystkich jakby z dołu, teraz przynajmniej mam lepszy punkt widzenia i lepiej bym mogła coś zrobić już sama.
Moja mama rano również była wstrząśnięta wszystkim tym, co się stało. Pomimo moich starań by ją uspokoić i poinformować, że jest już lepiej, nawet jeśli to nie było prawdą, musiała jak to typowa matka jedynaczki histeryzować.

Nie chciałam żeby tak koło mnie latali, dlatego zarządziłam, że jeśli będę czegoś potrzebować to powiem im o tym sama. A w panice mojej mamy, ciężko było ją na to przestawić.

Rano zrobili mi jeszcze kontrolne badania, które nie wykazały żadnych złamań a jedynie potłuczoną rękę, która odniosła najwięcej obrażeń, gdy uderzyłam nią w szybę. Reszta ciała oczywiście była mocno okaleczona i pozbawiona mocy ale wkrótce wiedziałam, że na nowo wrócę do siebie.

Siedziałam z telefonem w dłoni, kiedy na moją salę weszła mama i siadła na krzesełku obok mojego łóżka. Zablokowałam wyświetlacz i zaczęłam jej słuchać. Mówiła bardzo powoli i wyraźnie, starając się jak najlepiej mnie w nową sytuację.

- Jak dobrze wiesz, twój wypadek na szpitalu się nie skończy.

Skinęłam głową. Kontynuowała.

- Za jakiś czas przyjdą do ciebie policjanci i będziesz musiała złożyć zeznania z tego co się wydarzyło.

- Dlaczego?- spytałam wystraszona.

- Ponieważ osoba, która spowodowała wypadek uciekła z miejsca zdarzenia. Policjanci muszą znaleźć sprawcę i wymierzyć sprawiedliwość.

Czułam jak osłabłam bardziej. Mrowiło mnie w całym ciele.

- Ale po co robić zamieszanie?

- Co ty wygadujesz, skarbie? Przecież zdajesz sobie sprawę z tego co się stało. Nie będziemy udawać, że nic się nie stało!- denerwowała się.

Wygodniej rozsiadłam się w łóżku. Mama nie zrezygnuje a pogorszę tylko sytuację moimi sprzeciwami.

Co powinnam zrobić?

- Zawołaj Yugyeoma.

Nie była na pewno jakoś specjalnie zadowolona, że wolę rozmawiać z nim niż z własną matką. Wahała się trochę ale ostatecznie wstała by po niego wyjść na korytarz. Nie wszedł od razu, domyśliłam się, że mama może prawić mu kazanie na temat mojego zachowania. Nie spodobało mi się to, nie chciałam być podwójnie przytłoczona przez ich dwójkę, zwłaszcza, że nie w tym był mój cel.

W końcu jednak zobaczyłam go zaraz obok siebie na krzesełku, na którym siedziała wcześniej mama.

- Co kombinujesz?- spytał a ja westchnęłam.

- Nie mogę...- mruknęłam cicho.

- Czego?

- Nie mogę powiedzieć kto to był.

Zrobił wielkie oczy i nachylił się lekko nade mną.

- Wiesz kto to był?!

- Domyślam się.- jęknęłam.

- Tym bardziej powinnaś powiedzieć prawdę. Ułatwisz sprawę policji!- nakłaniał mnie a ja pokręciłam przecząco głową.

- Nie chcę.

- Dlatego, że... Miałaś kłopoty?- powiedział i poczułam jak żołądek zamienia się w bryłę lodu.- Nie znam cię dobrze, prawda?

- To nie tak, że byłam złą osobą.- tłumaczyłam się.

- Myślałem, że mówimy sobie wszystko. Ale wychodzi na to, że nie byłaś ze mną do końca szczera.

Złapałam go za dłoń, kiedy przestał na mnie patrzeć. Chyba pora na spełnienie najgorszych moich koszmarów.

- Masz rację, nie mówiłam ci całej prawdy. Moja mama również o tym nie wie. Nie chciałam żeby się martwiła i tak ma dużo obowiązków na głowie.

Milczał jeszcze przez jakiś moment.

- Więc powiedz mi, czego nie mogłem o tobie wiedzieć.

Wstrzymałam łzy. Czas by w końcu się przyznać po tylu miesiącach.

- Jestem dręczona w klasie.- powiedziałam szybko i wstrzymałam oddech.

Ściągnął brwi i przypatrzył mi się bystrze.

- Chcesz mi powiedzieć, że ktoś się nad tobą znęcał?

- Tylko takie trzy dziewczyny. Uwzięły się na mnie.

Podniósł się z siedzenia i zaczął chodzić po sali w te i z powrotem. Zasłonił ręką usta i próbował oddychać umiarkowanie.

- Ten siniak na policzku- zaczął- to one?

Skinęłam głową.

- Dlaczego ci to robiły?- spytał niskim tonem, co wywołało u mnie dreszcze. Zupełnie jak wtedy kiedy zobaczył ten ślad na twarzy.

Przestawał być taki potulny.

- Wiesz, że u mnie w domu się nie przelewa. Nigdy nie dorównywałam im ubraniami czy nowym telefonem.

- I to był jedyny powód?

- Z początku tak...- mruknęłam i zerknęłam na niego. Jego wzrok mówił bym kontynuowała.- Potem jedna z nich gdy dowiedziała się, że jesteśmy razem jej zaczepki stawały się coraz gorsze.

- Co masz na myśli?

- Nie przeszkadzało mi, że za to obrywam ale w końcu jedna z nich uświadomiła mi, że ona jest nieobliczalna i jej chora obsesja sprawi, że i tak cię zdobędzie. Cokolwiek miała w głowie, nie mogłam za wszelką cenę cię przy sobie trzymać dopóki się coś nie stanie.

Powiedziałam a po moich policzkach spadły łzy.

Yugyeom trochę się uspokoił i usiadł z powrotem na krzesełko, obejmując moją dłoń. Drugą natomiast otarł mokrą twarz.

- Dlaczego wcześniej mi nie powiedziałaś?

- Wstydziłam się. A po za tym wiedziałam jak zareagujesz.

- A mama?

- To by nic nie dało. W najgorszym przypadku zmiana szkoły.- wymamrotałam przez łzy.

- Mam naprawdę dzielną dziewczynę.

Pogłaskał mnie po włosach i łagodnie się uśmiechnął. Tak bardzo mi tego brakowało...

- Jeśli teraz podejrzewasz, że to mogą być one, po prostu to zgłosisz.- pokręciłam znowu głową na co wziął moją twarz w dłonie.- Hej, teraz nie masz się czego bać. Teraz jesteś bezpieczna, jestem przecież przy tobie.

Yugyeom||BoyfriendOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz