25

79 3 1
                                    

Po szkole poszłam od razu na umówione miejsce. Nie potrafiłam nawet usiąść na ławce, tylko kręciłam się trochę w te i z powrotem. Gdy tylko pomyślałam o spotkaniu, moje ciało obarczały napływy gorąca. Starałam się tak tym nie przejmować. Ale co za głupota, jak ja mam się nie przejmować.
Przykrywałam się bardziej kurtką i skrzyżowałam ramiona, oczekując w nieudanym spokoju. Gdy ja się stresowałam, miałam wrażenie że cały świat denerwuje się razem ze mną.
Zamieniając się w kłębek nerwów, nawet nie zauważyłam, że nie jestem już sama. Z ziemi podniosłam wzrok na niego.
Jak zwykle ubrany w elegancki płaszcz z rękami w kieszeniach. Obserwował mnie, kiedy ja wymieniłam się z nim spojrzeniem tylko na ułamek sekundy.
Nie podeszłam do powitania entuzjastycznie.

- Liczę dzisiaj na wyjaśnienia.- odparł ale nie był na mnie zły. Jak zawsze podchodził do mnie z łagodnym głosem. Moje serce się pod nim topiło ale nie mogłam teraz pozwolić sobie na rozczulenia.

- Nawet nie wiem jak zacząć...- mruknęłam wciąż unikając jego wzroku.

- Najlepiej wprost.

- To nie takie łatwe.- dodałam.

- Od wczoraj się dziwnie zachowujesz i nie wiem jak pomóc, kiedy nie chcesz mi powiedzieć.

Zamilkłam, bliska temu by się rozmyślić i rzucić mu się w ramiona. Czułam jak palił się pode mną grunt.

Zbliżył się do mnie i położył swoją dłoń na moim policzku. Drgnęłam pod wpływem dotyku ale od razu odrzuciłam ten gest, odciągając palce od twarzy.

Mój ruch trochę go zaskoczył ale mimo to postanowił dalej czekać na moją jakąkolwiek reakcje.

- Yugyeom... Przepraszam...- jęknęłam.

Patrzył na mnie. Głos bardziej mi się łamał ale przecież nie mogłam pokazać po sobie jaka jestem słaba, do tego to miało brzmieć wiarygodnie.

- Nie możemy być razem.- powiedziałam i ścisnęłam pięści.

Zaśmiał się. Ale to nie było spowodowane rozbawieniem czy nawet aktem radości. To ten rodzaj śmiechu, kiedy po prostu nie dowierzasz, jesteś bezradny a całkiem niemal podchodzący pod gniew.

- Żartujesz, prawda?- upewnił się. Chciałam żeby to był kawał.

- A wyglądam na kogoś kto żartuje?

Przestał się uśmiechać. Jego bezradność obrała inny charakter, znów ten zatroskany, który tak bardzo bolał, gdy na niego patrzyłam.

- Dlaczego?- spytał cicho.- Co zrobiłem źle?

- Nie chodzi o ciebie.

- Jeśli nie o mnie, to podaj mi inny powód.

- Nie pasujemy do siebie, należymy do dwóch różnych światów.- broniłam się.

- To nie powód.- nokaut. Zaczęły mi drżeć dłonie.

- Nie muszę ci się tłumaczyć.- zagrałam psychologicznie, szukając ratunku choć było to zbyt płytkie.

- Ale chcę wiedzieć co się między nami stało. Jeśli za bardzo się pospieszyłem mogłaś mi zwrócić uwagę, przecież liczę się z twoim zdaniem.- nie mogłam słuchać jego głosu, tak bardzo przepełnionego smutkiem, który topił moje serce.

- Jesteś idealnym chłopakiem ale nie dla mnie.

- Kto ci kazał to powiedzieć?

Jego pytanie trochę mnie zbiło.

- Nikt, to moja decyzja.

- Nie, to nie jest twoja decyzja. To nie moja Mari. Ona by mnie nie zostawiła.

Wystarczy.

- Pójdę już.

Złapał mnie za ramię. Zatrzymałam się, nie mając siły by się wyrwać i by mieć na tyle zimne serce aby go tutaj zostawić, nawet jeśli taki był plan.

- Spójrz na mnie i potwierdź, że naprawdę tego chcesz.

Miał mnie. Kontakt wzrokowy był w tej sytuacji wyjątkowo trudny. Wymijający, błąkający się po gruncie czy drzewach.
Popatrzyłam na jego twarz, jego cudownie piękną twarz i ciemne oczy, które widzę po raz ostatni. Coś co kiedyś należało do mnie, od dziś będziemy udawać że się nie znamy. Od dziś pora o sobie zapomnieć.

Przęłknęłam ślinę i zmierzyłam się z nim wzrokiem jak wcześniej robiłam to przed pocałunkiem. Nie sądziłam, że tego doczekam aby powiedzieć osobie którą kocham, tak chamską rzecz.

- To koniec.- powiedziałam i wypuścił moje ramię z objęcia.

Ruszyłam wgłąb parku, bez celu byleby nie myśleć.

Yugyeom||BoyfriendOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz