33

984 71 29
                                    

James przekroczył drzwi Wielkiej Sali i dość niechętnie podążył do stołu Gryffindoru. Przemierzył już połowę pomieszczenia i ze zdziwieniem dostrzegł, że Syriusz siedzi sam. Rozejrzał się nieco dokładniej, lecz na horyzoncie nie było Susan. Wielki uśmiech wpełzł na jego twarz. Czuł, że muszą, po prostu muszą, wywinąć jakiś żart na rozładowanie atmosfery. Potem wyjaśni mu, czemu ostatnio chodzi taki naburmuszony, Black to zrozumie i znów będą nierozłączni.

— Gdzie twoja Bestia, Piękna? — zapytał, siadając obok przyjaciela.

— Właśnie nazwałeś moją dziewczynę Bestią? — Syriusz zmrużył oczy.

— A ciebie Piękną. — James wyszczerzył zęby, sięgając po jajko sadzone.

Black potrząsnął głową i przetarł twarz.

— Pokłóciliśmy się.

Widelec Potter'a zawisł w powietrzu, podobnie jak wkute na niego jajko. Spojrzał na przyjaciela, usiłując ukryć uśmiech.

— Przyłapałem ją z Malfoy'em i Regulusem.

Mina Pottera zrzedła, a jajko ześliznęło się z widelca, wpadając wprost w mus malinowy. James jednak nie przejął się tym za bardzo.

Od momentu, gdy zrozumiał, że Sue to zwykła przylepa, czekał na chwilę, kiedy ci dwoje się pokłócą. Jednak nie spodziewał się, że stanie się to w takich okolicznościach. Miał nadzieję, że ci dwoje rozstaną się z bzdurnego powodu, podobnego do tych, z których zwykle Black rozstawał się z innymi. Potter nie chciał, żeby jego przyjaciel przyłapał osobę, na której mu zależy, ze swoim wrogiem. Tym bardziej wrogami.

Regulus to zwykła, mała żmija, pragnąca przypodobać się rodzicom.

Malfoy natomiast pozostawał groźnym przeciwnikiem. Przeciwnikiem, którego nie należy ignorować.

— Zapytałeś ją o to?

— Nie. — Pokręcił głową, a James łyżką wyłowił jajko z owoców i położył sobie na talerz.

— Czemu nie?

— Nie wiem — odparł Syriusz. Wstyd mu było przyznać, ale sam nie rozumiał swojego zachowania. Powinien był od razu zapytać ją, dlaczego za jego plecami widywała się ze Ślizgonami, jednak on pozwolił by odeszła, uprzednio oskarżając go o niezrozumienie.

— Poczekaj. Powiedziałeś, że się pokłóciliście...

— To prawda... — Syriusz z lekką odrazą spojrzał na jajko z dodatkiem malin.

James pokiwał energicznie głową, zachęcając przyjaciela do wyżalenia się.

— Żegnała się z nimi normalnie. Znaczy... nie krzyczała ani nic... musieli rozmawiać o czymś... w każdym razie nie kłócili się... podszedłem i kiedy mnie zauważyła... była w szoku. Powiedziałem, że wyrysowuje mi granice, a sama zadaje się z moimi wrogami... że nie widzę tego związku i że dość mam jej zachowania w stosunku do Ann... I albo wydorośleje, albo...

— Albo? — zniecierpliwił się James, przełykając kolejny kęs jajka.

— Ale to obrzydliwe... — Syriusz pokręcił nosem, widząc rozlane żółtko, pomieszane z różowym musem.

Wzrok Jamesa przywrócił go jednak do porządku.

— Nie widzę nas razem.

— I co ona na to?

— Krzyczała, że dobrze wiem, co przez Ann ją spotkało... że powinienem ją wspierać, bo to ona jest moją dziewczyną, nie Annabeth. Odwróciła się i poszła.

— A ty przyszedłeś tutaj?

— Tak. — Czarnowłosy wzruszył ramionami, patrząc beznamiętnie na kanapkę, leżącą przed nim. Z jednej strony żałował, że nie pobiegł wtedy za Sue, jednak z drugiej, był wściekły do tego stopnia, że nie chciał nawet na nią patrzeć. Potrzebował chwili spokoju, jednocześnie odpowiedzi na nurtujące go pytania.

— Wiesz co, zjem kolacje i pomalujemy Smarkerusa na różowo. Poczujesz się lepiej... — uśmiechnął się szczerze James, jednak Syriuszowi nie udzielił się jego humor.

— Naprawdę zamierzasz to dojeść?

— Ej, to zdrowy, dietetyczny posiłek.

~*~

Widok Snape'a w różowym ubraniu to ciekawe przeżycie. Jednak jeszcze ciekawszy widok to Snape w różowych włosach z czerwonymi końcówkami. Syriusz i James śmiali się całą drogę do salonu Gryfonów.

— Wygląda jak landryna! — roześmiał się James, opadając na kanapę.

— Brzoskwinka! — zawołał Black, siadając obok przyjaciela. — Ale wiesz co... — zaczął czarnowłosy, gdy oboje nieco się uspokoili.

— Co?

— Lily cię zabije...

— Przeżyje. — Chłopak machnął ręką, choć perspektywa konfrontacji z Lily — Obrońcą, nie napawała go szczególnym entuzjazmem.

James skierował wzrok na wchodzącego do pomieszczenia Lupina. Chłopak wyglądał, jakby przed chwilą przeżył trzy pełnie jednocześnie. Był blady, powłóczył nogami, a oczy miał zaszklone. Przyjaciele natychmiast pociągnęli go w stronę sofy i posadzili między sobą.

— McGonagall się na ciebie wydarła? — zapytał Syriusz.

— Zaraz tu przyjdzie... — Remus odchrząknął, a jego głos stał się nieco wyraźniejszy. — Pozwólcie jej powiedzieć, zanim wciśniecie niemądre uwagi...

Opiekunka Gryffindoru wpadła do wieży niczym wicher. Przyjrzała się uczniom, którzy spoglądali na nią nieco przerażeni. W jednej chwili straciła odwagę. Spoglądała na młode, niewinne twarze swoich wychowanków. Wtedy napotkała pytające spojrzenie Syriusza. Przechyliła lekko głowę, a on dostrzegł jej zaszklone, smutne oczy.

Co się do cholery dzieje?

— Proszę was, żebyście zachowali spokój... wasi rodzice zostali o wszystkim poinformowani. Nie zdziwcie się, jeśli jutro osobiście po was przyjadą. Jeśli chodzi o szkołę, zrobimy wszystko, by zapobiec jej zamknięciu. Wbrew temu co się stało, nadal pozostaje najbezpieczniejszym miejscem... winowajca zostanie surowo ukarany. Na teren szkoły już wezwano aurorów, dlatego nie wolno wam opuszczać waszych pokoi. Za chwilę przyjdzie tu troje nauczycieli, by was pilnować.

— Jaki winowajca? — zapytał Syriusz, wstając.

James pociągnął go za rękaw, jednak Remus pokręcił głową. Potter puścił Blacka, a on powoli zbliżał się do profesor.

— Panie Black...

Serce Syriusza kołatało. Czuł, jakby miało zaraz wyrwać się z piersi. Bał się tego, co za chwile usłyszy, bo miał nieodparte wrażenie, że coś stało się komuś, na kim mu zależy. Mimowolnie poczuł, jak w jego oczach zbierają się łzy.

— Co się stało? — powtórzył twardo.

— Panna Rodden...

Chłopak wstrzymał powietrze.

— Co z nią?! — krzyknął, nie zwracając uwagi na pozostałych Gryfonów. Znalazł się na tyle blisko kobiety, by dojrzeć w jej oczach strach.

— Nie żyje.

Nie jestem taki jak myślisz || Syriusz BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz