15

1.3K 76 12
                                    

Syriusz i Annabeth znaleźli się w małym mieszkaniu na obrzeżach Londynu. Rozejrzeli się po pokoju w poszukiwaniu Lucjusza, jednak dźwięk upadającego na ziemię metalu spowodował, że oboje pobiegli do kuchni. Zastali blondyna, ubranego w jedwabny szlafrok, podnoszącego z ziemi czajnik.

— Twój fatałaszek nie pasuje do tej kanciapy — odezwał się Syriusz, siadając na krześle, stojącym pod ścianą.

— Wybacz, że na schronienie nie wybrali mi zamku królowej Elżbiety — parsknął Malfoy. — Jestem tu od czterech dni, a już nie mogę wytrzymać.

— Przerasta cie zagrzanie wody na herbatę? — uśmiechnął się czarnowłosy.

— Przeraża mnie myśl, że od ciebie zależy moje życie, paplo. — Blondyn oparł się o szafkę, krzyżując ręce na piersi.

Ann cicho westchnęła. Wiedziała, że ci dwoje w jednym pomieszczeniu, to niezbyt dobry pomysł.

— Przestańcie — poprosiła. — Wpadliśmy tylko na chwilę. — Zwróciła się do blondyna. — Sprawdzić, czy czegoś ci nie potrzeba.


— Przynieście jakieś fajne książki z biblioteki, bo nie mam co robić w tej dziurze. Policzyłem chyba wszystkie pajęczyny i pęknięcia w suficie. — Wyminął dziewczynę i poszedł do sypialni. Powoli świrował. Siedział zamknięty w czterech ścianach, nie miał do kogo otworzyć ust. Odcięty zupełnie od świata, od informacji, a jednym z gości, których miał wątpliwą przyjemność gościć, był, o ironio, jego wróg.

Ann opadła bezwładnie na krzesło. Wiedziała, że będzie trudno. Wiedziała, że to dla Lucjusza duża zmiana, do której nie przystosuje się tak łatwo.

— Dziś to chyba tryska humorem, co? — zakpił Black, na co Rodden wywróciła oczami.

— On jest arystokratą.

— Ja też. A nie zachowuje się jak skrzywdzona królewna.

— Syriusz proszę cię, chociaż ty nie rób problemów...

— Zwijajmy się. — Black wyciągnął dłoń, którą Ann ścisnęła z lekkim uśmiechem.

 Chłopak nie widział sensu w siedzeniu w małej kuchni, z oburzonym Malfoy'em za ścianą. Postawa blondyna znów zaczęła go irytować. Oboje narażali się dla niego, a on nie potrafił tego docenić. Syriusz rozumiał, że siedzenie samemu w obskurnej chałupce to nie spełnienie marzeń, ale trochę wdzięczności nawet Lucjusz mógł z siebie wykrzesać. Zwłaszcza, że, wedle opowieści Ann, "nie był wcale taki zły".

Po chwili oboje zniknęli z mieszkania, nie zdając sobie sprawy z tego, że Lucjusz stał za ścianą. Po wyjściu z kuchni stwierdził, że źle zareagował i chciał przeprosić dziewczynę, a nawet Blacka. Jednak usłyszał słowa, które spowodowały, że zatrzymał się w pół kroku. Nie rób problemów.

— Tym dla ciebie jestem? Problemem? — szepnął, osuwając się na podłogę.

Ann nigdy nie powiedziała, że Malfoy jest dla niej problemem, choć on sam nieraz tak czuł. Rodden chciała go zmienić, zrobić z niego dobrego czarodzieja. Codziennie starała się go wspierać w dobrych działaniach, zawsze była gotowa z nim porozmawiać. A teraz co? Nagle pojawia się Black, a Malfoy staje się problemem?

~*~

— Annabeth? Ann! — Black rzucił w dziewczynę kulką papieru, chcąc zwrócić jej uwagę.

Brunetka zacisnęła szczękę, usiłując stłumić złość. Po raz kolejny próbowała skupić myśli i skoncentrować się na zadaniu. 

Jednak ku jej zdziwieniu, profesor McGonagall na chwilę wyszła z sali, oczywiście ostrzegając, że jeśli usłyszy choć szmer, ten kto go wywołał, nie zagości w Hogsmeade przez najbliższe dwa lata.

Nie jestem taki jak myślisz || Syriusz BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz