52

916 64 8
                                    

Syriusz stał w kącie gabinetu dyrektora i z uwagą obserwował, jak profesor Dumbledore zamyka wspomnienia Susan w fiolce. Zerknął na dziewczynę, siedzącą cicho na krześle. Miała spuszczoną głowę, cała drżała.

Chociaż Syriuszowi wydawało się, że powinno mu być choć trochę przykro z powodu Walker, czuł jedynie żal.

Żal, który powodował, że chciał jak najszybciej wyjść z pokoju i już nigdy nie spojrzeć na brunetkę, która planowała zabójstwo własnej przyjaciółki, a przez pomyłkę ucierpiała jej młodsza siostra. Black wyrzucał sobie, jak mógł nie zauważyć dziwnego zachowania Susan. Dlaczego pozwalał jej znikać, nie interesował się bardziej jej dziwnymi wypadami. Może, gdyby zwrócił na nie większą uwagę, Elenare by żyła?

— To nie twoja wina... — Profesor Dumbledore zerknął na czarnowłosego. Uśmiechnął się słabo, jednak Black nie był w stanie wykrzesać z siebie choćby niewyraźnego grymasu, przypominającego uśmiech.

— Gdybym tylko...

— To moja wina — powiedziała zdecydowanie Susan. Albus spojrzał na brunetkę. Od momentu przekroczenia progu powiedziała jedynie, że przyznaje się do zamordowania Elenare. Żadne słowo nie padło już z jej ust, a dyrektor musiał nagiąć nieco zasady, by zabrać od niej wspomnienia. Nie miał innego wyjścia. Nie w przypadku, gdy cierpiała niewinna uczennica.

Dumbledore zawiadomił już aurora Lightwooda, który wydawał się mieć więcej oleju w głowie niż Woodrow. Wiedział jednak, że póki Susan nie osiągnie pełnoletności, nie trafi pod sąd. Czarodziej był więc ciekawy jak zostanie rozwiązana sprawa nastoletniej morderczyni.

Starzec z bólem serca wpatrywał się w godło Gryffindora, znajdujące się na szacie dziewczyny. Machnął różdżką, powodując, że zniknęło, podobnie jak pozostałe rubinowe elementy. Mundurek przypominał bardziej czarne szaty, które pierwszoroczni ubierają w pierwszy wieczór w Hogwarcie.

— Nie jesteś godna, by to nosić... Wiesz o tym... — powiedział cicho Albus, na co Susan jedynie pokiwała głową.

Nie była godna, by nosić te szatę, czy choćby spojrzeć w oczy Syriuszowi. Nie umiała, dlatego od początku wizyty wpatrywała się w podłogę. Poczucie winy przytłaczało ją, nie mogła poradzić sobie z oskarżycielskimi spojrzeniami dwóch mężczyzn. Pragnęła schować się w kącie i wyć z bólu, z powodu błędów, które popełniła.

— Pokaż mi rękę... — wypalił nagle profesor, wstając.

Susan uniosła na starca przerażone spojrzenie, jakby przed chwilą wydał na nią wyrok. Naciągnęła rękaw po same czubki palców, kręcąc powoli głową.

— Pokaż — podniósł głos. Stanął nad Susan, czekając aż pozwoli mu spojrzeć na przedramię.

Albus spodziewał się najgorszego, ale musiał mieć pewność. Wspomnienie Susan zawierało jedynie moment, w którym dziewczyna kładzie szczotkę na szafie w swoim pokoju, w Dolinie Godryka. Następnie biegnie do lochów, gdzie drżącą dłonią odkłada ją na półkę obok zdjęcia swojego i Annabeth. Dumbledore czuł, że śmierć Elenare nie była nieudaną zemstą na Annabeth. Zwykła dziewczyna z dobrego domu nie mogła nagle zmienić się w mordercę.

Syriusz z uwagą przyglądał się dyrektorowi. Nie rozumiał, dlaczego Susan miała pokazać mu rękę, lecz widział, że Dumbledore sam nic nie wskóra. Zdecydowanym krokiem podszedł do brunetki, po czym szarpnął jej rękę.

Jego oczom ukazał się dziwny znak, jakby wijący się wąż, wypełzający z czaszki. Dziewczyna już się nie wyrywała, jedynie patrzyła przed siebie. Wiedziała, że to prawdopodobnie ostatni raz, kiedy Black ją dotknął. I nie mogła znieść faktu, że robił to z obrzydzeniem.

Nie jestem taki jak myślisz || Syriusz BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz