38

946 69 6
                                    

Annabeth siedziała i z uwagą słuchała słów Jamesa. Choć ostatnio miała problemy ze skupieniem się, tym razem poszło gładko. Nie spodziewała się jednak, że plan Pottera naprawdę był sensowny. Mówiła, że nie chce zemsty. Wiedziała, że El też by tego nie chciała, ale.. Winny musi zostać ukarany. Musi ponieść odpowiedzialność. Elenare była niewinna, nikomu nie robiła krzywdy. Jej śmierć była zupełnie bezcelowa!

— Zgadzam się — odpowiedziała, gdy zorientowała się, że Remus i James czekają na jej odpowiedź.

Potter uśmiechnął się szeroko. Spodziewał się, że rana jest jeszcze za świeża i Ann może mieć pewne obiekcje, jednak na szczęście — mylił się.

— Dowiedziałam się, że aurorzy, zajmujący się sprawą El, wykruszyli się. Został tylko jeden. Mają za dużo pracy, dlatego olali śmierć mojej siostry. Ktoś musi znaleźć winnego. Musimy jednak zrobić to przed moimi rodzicami. Oddamy winnego w ręce sprawiedliwości. Oni załatwią sprawę sami.

— Mam listę...

— Nie tutaj. — Dziewczyna pokręciła głową. — Spotkajmy się...

— We Wrzeszczącej Chacie — zaproponował Remus.

James ochoczo pokiwał głową, ale Ann nie była przekonana.

— Nawiedzona....

— To bajka. — Potter machnął ręką. — Widzimy się o północy przy Garbie Jednookiej Wiedźmy.

~*~

Lucjusz siedział cicho w fotelu. Ogień w kominku powoli dogasał, a pokój pustoszał. Westchnął ciężko, zmieniając pozycję. Poczuł nieprzyjemne mrowienie. Za długo siedział na jednej nodze.

W dłoni trzymał list, który otrzymał po pogrzebie Elenare. Czarny Pan nie przykładał wagi do tego, która z dziewczyn zginęła. Po prostu dał przyzwolenie na prośbę Lucjusza, Susan i poniekąd rodziców Annabeth. Problem w tym, że słowa wypowiedziane były w złości i rozgoryczeniu. Przecież blondyn nie chciał jej śmierci! Owszem był na nią wściekły, że go nie wybrała, ale... ta dziewczyna nie zasługiwała na taki los.

Ann nie była nikim znaczącym. Voldemort pozwolił więc ją zlikwidować, ale zażądał też sprawozdania z misji. Później stwierdził, że to także próba obronności Hogwartu. Finalnie zadnie musiało być wykonane. Nie było możliwości, by się wycofać.

Młodzi Śmierciożercy wykazali się wyobraźnią, ale też sprytem. Auror ma dość spore problemy, by dojść do tego, kto stoi za śmiercią El. Dlaczego? Bo metoda była prosta, wręcz banalna, do tego mugolska. Pracownik Ministerstwa zakłada, że Elenare była ofiarą jakiegoś zaklęcia, albo eliksiru.

Niemniej jednak, do listu dołączona była fiolka. Musiał podać antidotum wszystkim tym, którzy należą do grona Voldemorta. W ten sposób, podczas przesłuchań, wszystkie tajemnice będą bezpieczne. Pozostało mu tylko przelać eliksir do mniejszych fiolek i rozdać pobratymcom.

Zgniótł pergamin i wrzucił do ognia. List mówił, że Czarny Pan nie jest zawiedziony. Miała zginąć dziewczyna o nazwisku Rodden i zginęła. Co innego rodzice zmarłej. Są wściekli i zrozpaczeni. Na najbliższym spotkaniu zostanie wymierzona kara. Otrzyma ją cała trójka. Wzdrygnął się, bo dobrze wiedział, jakie skutki może mieć Cruciatus. Wiedział, że wytrzyma, ale jak zniesie to Sue?

Usłyszał, że ktoś zbiega po schodach. Osoba przebiegła przez pokój i przy wyjściu rozejrzała się nerwowo.

— Annabeth — wymsknęło się Malfoy'owi. Wstał i podszedł do dziewczyny. — Nie wychodź, w zamku nie jest bezpiecznie.

— Mówisz to, bo znowu planujesz morderstwo? — syknęła, zaciskając ręce w pięści.

— Chyba nie myślisz, że... — Lucjusz udał zaskoczonego. Tak naprawdę chciał jej powiedzieć, że mu przykro. Naprawdę przykro... jednak to mogłoby skierować podejrzenia. A na to nie mógł pozwolić. Otrząsnął się, gdy siła wymierzonego przez Ann policzka, spowodowała, że cofnął się dwa kroki.

— Jesteś gnidą, Malfoy. Jesteś podłym służalczym szczurem — syknęła, a z jej oczu biła czysta nienawiść. — Żałuję, że próbowałam ci pomóc, bo na to nie zasługujesz. Jesteś tak bardzo zakorzeniony w Czarnej Magii, że nigdy z niej nie wypełzniesz. Wiem, że donosisz moim rodzicom, że jesteś szpiclem. Zaufałam ci, ale już nigdy nie popełnię tego błędu. Jeśli przez twoje sztuczki, zginie więcej uczniów, zabiję cię. Jeśli dowiem się, że choć twoje słowo przyczyniło się do zabójstwa mojej siostry, zabiję cię z największym okrucieństwem. Jeśli z porwaniem Sue też miałeś coś wspólnego, zabiję cię. — Rzuciła mu ostatnie, pogardliwe spojrzenie i wyszła.

— Ja ci powiem... — rzekł Regulus, wychodząc zza kolumny, za którą schował się w połowie wykładu Ann. — Że nie wiem, co w niej widziałeś. Nerwowa taka...

— Black, zamknij się Ona straciła siostrę!

— Skoro sam to tak przeżywasz, co by było, gdyby plan wypalił, a auror badałby śmierć Annabeth? — Regulus skrzyżował ręce na piersi.

Malfoy zamyślił się przez chwilę, jednak nie odpowiedział.

— Jesteś słaby, Malfoy. Nie będzie z ciebie pożytku. Zdradzisz wcześniej, czy później. 

Nie jestem taki jak myślisz || Syriusz BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz