Już tydzień po mojej rozmowie z Jacobem, czekałam na lotnisku z walizką i plecakiem. Mieliśmy spotkać się dwie godziny przed naszym wylotem. Siedziałam na ławce, myśląc o tym na co się zdecydowałam. Stresowałam się, nie faktem, że wyjeżdżam do obcego kraju, lecz dlatego, że jadę tam zobaczyć się z Tobą. Bałam się, że mnie nie poznasz, nie odezwiesz się słowem. To była podróż w ciemno. Co jeśli nie zastaniemy Cię pod adresem, który wysłałeś swojej rodzinie? To było kompletnie szalone, ale nie miałam powodów by zostać w domu, a chęć dokończenia naszego rozdziału była silniejsza.
Oznajmiłam rodzicom, że wyjeżdżam pozwiedzać i zarobić trochę pieniędzy, bo obecnie nie mogę znaleźć dobrze płatnego stanowiska w naszym mieście. Po części to była prawda... dorabiałam jako kelnerka, ale nie mogłam znaleźć pracy w zawodzie. Kwestię związaną z Twoimi poszukiwaniami przemilczałam. Znienawidzili Cię po tym jak zerwaliśmy. Uważali, że mnie skrzywdziłeś. Nie dziwi mnie to jednak, nieraz widzieli jak płaczę z Twojego powodu.
Chociaż nie ukrywajmy, że ja również pozwoliłam Ci odejść.
Twoi rodzice natomiast dowiedzieli się o naszych planach. Z początku zabronili nam wyjechać. Uważali, że to absurdalny i naiwny pomysł. Możliwe, że bali się również zetknięcia z prawdą. Po długiej kłótni Twojego brata i rodziców, stwierdzili, że za bardzo Cię kochają by bezczynnie czekać aż sam wrócisz. Zadeklarowali się, że opłacą nam bilety na lot do Wielkiej Brytanii i kazali zwrócić się do nich jeśli zabraknie nam pieniędzy. Jakub obiecał im, że będzie do nich codziennie dzwonić i informować o tym jak wygląda sytuacja.
Dopadły mnie obawy. Zaczęłam wątpić w powodzenie naszego planu, był zbyt spontaniczny i optymistyczny. Rozsądek zaczął przekonywać mnie do tego, że to ostatni moment w którym mogę się wycofać. Wystarczyło by zadzwonić do Jacoba, przeprosić go i oznajmić, że rezygnuję. Moje ciało zaczęło drżeć i odmawiać posłuszeństwa. Wyciągnęłam już telefon z kieszeni, ale wtedy usłyszałam jego głos.
-Wybacz, nie sądziłem, że będą takie korki - powiedział Jacob - ej, wszystko w porządku? - Zapytał, prawdopodobnie widząc mój przerażony wyraz twarzy.
-Tak, raczej tak - odpowiedziałam nieprzekonująco.
-Słuchaj, jeśli z jakiś względów nie chcesz ze mną jechać, to powiedz, zrozumiem to. Wiem, że poprosiłem Cię o bardzo wiele. Poradzę sobie sam.
-Nie, ja wiem. Chcę jechać, ta sprawa również mnie dotyczy. Nie robię tego ze względu na Ciebie, sama chcę się dowiedzieć co się dzieje z Twoim bratem. Czuję, że nasze zerwanie... nie przebiegło tak jak powinno. Chcę to naprawić.
Twój brat ewidentnie chciał o coś zapytać, lecz zostawił to dla siebie. Myślałam kiedyś, że lubię go właśnie za to, że nigdy nie stawia mnie w niezręcznych sytuacjach, nie zamęcza pytaniami. Po prostu przetwarza w głowie to co mu mówię, i nie dopytuje. Lecz to było wtedy. Teraz wydaje mi się, że znał nas oboje na tyle dobrze (zbyt dobrze), że potrafił sam odpowiedzieć sobie na niedopowiedziane kwestie.
-Dobrze, nie chciałem byś czuła presję z mojej strony, i dziękuję, za to co robisz.
Przeszliśmy przez odprawę i wszystkie procedury lotniskowe. Zajęliśmy miejsca w samolocie i czekaliśmy na start.
-Co zrobimy gdy już wylądujemy. - zapytałam.
-Nie wiem jak ty, ale ja już zgłodniałem, więc prawdopodobnie pójdziemy coś zjeść.
-Serio? Czekałeś dwa lata na powrót swojego brata, a gdy postanowiłeś już go odnaleźć, to chcesz marnować czas na jedzenie? Może powinniśmy na początek sprawdzić ten adres? - powiedziałam lekko poirytowana.
-Dobrze, zrobimy jak chcesz. - w jego głosie dało się wyczuć urazę.
Mogłam coś dodać, by nie czuł się atakowany, ale nie chciałam robić z siebie większej desperatki. Poza tym uniemożliwił by mi to głos stewardesy, oraz hałas pracującego silnika samolotu.
CZYTASZ
Gdzie Jesteś?
RomanceW swoim liście, Alice opowiada o podróży do Londynu, gdzie próbuje odnaleźć swoją dawną miłość. Jego decyzje z przeszłości, sprawiły, że życie głównej bohaterki całkowicie się skomplikowało. Zakłada, że gdyby dawno temu wyznał jej prawdę, uniknęli...