W barze zaczynało robić się tłoczno. Mój nowy znajomy zaprowadził mnie do swojego "ulubionego stolika" i poprosił bym chwilę poczekała. Wrócił z pięknie wyglądającym, błękitnym drinkiem, i drugim bezalkoholowym dla siebie.
-Mam dla Ciebie dwie godziny, po tym czasie będę zmuszony zająć się innymi, spragnionymi alkoholu ludźmi - powiedział żartobliwie Frank.
-Dwie godziny wystarczą, może w tym czasie Jacob zdąży ochłonąć. Chociaż z drugiej strony nie mam ochoty się z nim widzieć. Jak dowie się, że byłam z Tobą w barze to pewnie zacznie się wszystko od nowa.
-Nie rozumiem człowieka. Zamiast być wdzięcznym za to, że pomagasz mu znaleźć brata, który zresztą też zachował się jak dupek, ale to inna sprawa. To robi Ci jakieś wyrzuty. Powinien się cieszyć, że ma taką przyjaciółkę jak ty.
-Właściwie, to nie robię tego dla niego... oczywiście, lubię go, ale Chris był moim chłopakiem - Frank spojrzał się na mnie unosząc brwi - ale zerwaliśmy tuż przed tym jak wyjechał z domu.
-Rozeszliście się w dobrej atmosferze?
-Nie specjalnie, nawet nie do końca rozumiem dlaczego do tego doszło. To on pierwszy zaczął wspominać o tym, że musimy zerwać. Początkowo mówił, że to dla naszego dobra. Z czasem gdy zaczęłam dociekać i pytać co ma na myśli, powiedział, że nie chce mnie więcej ranić. Rozmawiałam z nim i starałam przekonać, że wyolbrzymia. Kochałam go nadal, ale nie byłam w stanie dłużej namawiać go do tego, że chcę z nim być, nawet jeśli popełni jakiś błąd, to nadal będę przy nim. Później doszły do tego sprzeczki. W ostatecznym momencie powiedział mi "nie kocham cię", ale wypowiedział te słowa ze łzami w oczach i cierpieniem, jakby ktoś trzymał przy jego głowie pistolet. Nie wierzę, że to było szczere. Chciał się mnie pozbyć z jakiegoś powodu. po tym zdarzeniu zaczęłam się zastanawiać nad tym czego mi brakuje. Czy to chodziło o mnie, czy o jakieś jego sprawy. Dlatego chcę się z nim zobaczyć, może porozmawiać. Na pewno nie wrócimy do siebie, ale czuję, że coś przede mną ukrył, coś co go przerosło.
-Gdybym wiedział, że tyle ukrywa, to pewnie starał bym się więcej z nim rozmawiać, ale oboje nie mieliśmy zbytnio na to czasu. Mimo wszystko nadal uważam, że zachowują się beznadziejnie, zostawiają Cię tak bez słowa. Najpierw młodszy, a teraz starszy stara się go naśladować.
-Może miał trochę racji. Zachowuje się jak idiotka. Przyjechałam tu tylko i wyłącznie by znaleźć Chrisa. Nie powinnam tu z Tobą być - powiedziałam nerwowo.
Roztrzęsiona zabrałam swoją kurtkę i torebkę z krzesła. Wstałam od stołu i chciałam jak najszybciej opuścić lokal, jednak Frank zdążył chwycić moją rękę.
-W porównaniu do nich, ja nie zostawię Cię w takiej sytuacji - powiedział, po czym zabrał swoje rzeczy i udaliśmy się do wyjścia.
Szliśmy kilka minut uliczkami których nie znałam. Nie wiedziałam gdzie idziemy, ale nie chciałam się odzywać. W pewnym momencie zadałam sobie pytanie, czy przypadkiem on nie myśli, że chcę go gdzieś doprowadzić. Na szczęście trafiliśmy do parku, możliwe, że taki właśnie miał plan, lub był to czysty przypadek. Frank sprawiał wrażenie osoby gadatliwej, lecz w tamtym momencie wiedział, że potrzebuję pomyśleć w ciszy. Słońce już zaszło, ale na szczęście w okolicy było wiele latarni. Byłam zmęczona i przybita. W ciągu tego dnia wydarzyło się znacznie zbyt dużo. Może dlatego nie zareagowałam gdy Frank złapał moją dłoń. Trzymał ją, delikatnie wymachując naszymi splecionymi palcami gdy spacerowaliśmy alejkami. W końcu zaczął mówić.
-Nie wiem co siedzi w twojej głowie, ani co czuje Jacob, ale nie chcę się wtrącać i pogarszać sytuacji. Ja mogę otwarcie przyznać, że mi się podobasz i chciałbym poznać Cię lepiej, ale Twój kolega chyba nie jest z Tobą szczery, co do swoich uczuć.
-Co masz na myśli?
-Myślę, że Jacob coś do Ciebie czuje.
-Nie, to niemożliwe. Przecież chodziłam z jego bratem. To by było dziwne.
-Może właśnie dlatego się do tego nie przyznaje.
Gdyby nie Frank, nie przeszło by mi to nawet przez myśl. Wtedy poczułam się, jakby mnie olśniło. To by wyjaśniało jego zazdrość. Znaliśmy się bardzo długo, widywaliśmy się w waszym domu, jedliśmy czasem wspólne obiady. Po naszym rozstaniu wciąż "wpadaliśmy na siebie". Nie było niezręcznie jakby mogło się wydawać. Dał mi jasno do zrozumienia, że lubi mnie jako osobę, a to, że jestem Twoją byłą niczego nie zmienia. Może w tym czasie zdążył się zauroczyć? A może nastąpiło to znacznie wcześniej?
-Powinnaś najpierw z nim porozmawiać. Może jak sobie coś wyjaśnicie, to przestanie wywoływać u Ciebie wyrzuty sumienia, a ty będziesz wiedziała na czym stoisz. Nie możesz pozwolić na to by dwóch nieodpowiedzialnych mężczyzn kontrolowało Twoje życie.
Nie odpowiedziałam nic, ale w myślach przyznałam mu rację. Chyba zauważył moje coraz bardziej bezsilne ruchy.
-Zamówię Ci taksówkę, i tak od 15 minut powinienem być w pracy.
Gdy wysiadłam z auta pod hotelem, dochodziła 23:00. Układałam w głowie jakiś sensowny scenariusz, którym wytłumaczyła bym się przed Jacobem z mojej nieobecności. Gdy czekałam na windę, kłóciłam się sama z sobą. Przecież nie muszę mu się tłumaczyć, mogę robić co chcę. Frank to rozumie, i miał rację gdy nazwał was idiotami. Może nie użył dokładnie tego słowa, ale to miał na myśli. Po wyjściu z windy pomyślałam o tym, jak zwrócił uwagę na to, że Jacob prawdopodobnie coś do mnie czuje. Poczułam się winna, nie mogę go karać za to, że stara się o mnie troszczyć. Na pewno martwi się o mnie, i żałuje, że pozwolił mi odejść.
Chwyciłam klamkę drzwi naszego pokoju, ale było zamknięte. Otworzyłam je kluczem, po czym spojrzałam na jego łóżko. Wciąż pozostawało idealnie zaścielone przez pokojówkę. Nie było go tam. Usiadłam na swoim i zaczęłam płakać.
![](https://img.wattpad.com/cover/206988030-288-k704951.jpg)
CZYTASZ
Gdzie Jesteś?
RomanceW swoim liście, Alice opowiada o podróży do Londynu, gdzie próbuje odnaleźć swoją dawną miłość. Jego decyzje z przeszłości, sprawiły, że życie głównej bohaterki całkowicie się skomplikowało. Zakłada, że gdyby dawno temu wyznał jej prawdę, uniknęli...