8

5 0 0
                                    

-Chyba zakupy się nie udały - powiedział Jacob otwierając mi drzwi do restauracji.

-Tak, głupio było by mi wydawać nasze oszczędności, i tak dużo kosztuje nas nocleg w hotelu.

-Bez przesady, najwyżej zaczęlibyśmy jeść konserwy - zażartował - miałem nadzieję, że poprawisz sobie w ten sposób humor.

Zajęliśmy miejsce przy stoliku. Podał mi kartę dań i zaczął przeglądać swoją.

-Właściwie to, zdążyłam jeszcze zobaczyć się z Frankiem - powiedziałam obojętnie.

-Co robiliście? - zapytał bez zdziwienia. Myślałam, że bardziej go tym zaskoczę.

-Nic konkretnego, po prostu rozmawialiśmy. Chciałam go jeszcze zapytać o to, czy Chris nie wspominał mu przypadkiem o swoim zespole - wtedy przypomniałam sobie, że rzeczywiście mogłam o to zapytać.

-Jeśli mieszkał u niego tak krótko, to pewnie nie.

-No tak, nie rozmawiali zbyt dużo o osobistych sprawach.

Podaliśmy nasze zamówienia kelnerce. W międzyczasie do Jacoba zadzwonili rodzice. Opisał im w skrócie informacje, które zdobyliśmy na Twój temat. Pochwalił się, że znalazł tymczasową pracę. Chyba przyjęli to ze spokojem, bo nie rozmawiali zbyt długo. Gdy się rozłączył, wrócił natychmiast do poprzedniego tematu.

-Podoba Ci się Frank? - spytał naturalnie. Jego głos nie brzmiał dociekliwie. Mimo wszystko zadziwił mnie swoim bezpośrednim pytaniem.

-Jest przystojny, ale dopiero go poznałam. Nie wiem o nim zbyt wiele, więc ciężko mi stwierdzić, czy mi się podoba. Poza tym, za niedługo i tak wrócimy do domu, nie ma co się bardziej angażować.

-Może jeszcze Ci się tu spodoba, i nie będziesz miała ochoty wracać.

-Wątpię - ucięłam temat, czując, że zmierza w złym kierunku.

Zastanawiał się nad tym, czy nie wyciągnęłam zbyt pochopnych wniosków odnośnie Jacoba. Nie było widać po nim zazdrości. Wręcz przekonywał mnie do tego, że powinnam dać szansę Frankowi? Nie miało to kompletnie sensu. Może to była jego taktyka, nie chciał bym wiedziała, że jest we mnie zakochany, ale czy naprawdę byłby w stanie tak dobrze udawać? Chciałam po prostu usłyszeć od niego co naprawdę czuje. Nie musiała bym wtedy próbować go rozgryźć.

-Jacob - spojrzałam mu w oczy.

-Tak?

-Jeśli jesteśmy już w tym temacie... Co o mnie myślisz?

-W jakim sensie?

-W sensie, co o mnie myślisz - zawahałam się chwilę, nie mogłam zapytać o to wprost - nieważne zresztą...

-Czy mi się podobasz?

-Tak, coś w tym stylu - poczułam się niezręcznie gdy to powiedział.

-Najpierw sama odpowiedz sobie, co myślisz o mnie. Musiałaś z jakiegoś powodu o to zapytać - wypowiedział te słowa z niewiarygodną pewnością, jakby był na to przygotowany.

-Nie, to nie tak. Źle mnie zrozumiałeś - starałam wybrnąć z tej sytuacji.

-Mhm, Alice się zakochała - przedrzeźniał mnie.

-Przestań - powiedziałam ze śmiechem.

-Mogłaś powiedzieć wcześniej, to wybrał bym nam pokój z łóżkiem małżeńskim.

-To nie jest śmieszne!

-Wiem, tylko się z Tobą droczę. Wiem, że to nie koniecznie jest prawda. W końcu jestem bratem Twojego byłego.

-To nie ma tu nic do rzeczy.

-Zdziwiła byś się, jak dużą rolę odgrywa w tym Chris - mówiąc to, momentalnie spoważniał.

-Co masz na myśli - nie rozumiałam co chce mi przez to powiedzieć.

-Dowiesz się, gdy już z nim porozmawiasz. Chcę byś poznała całą prawdę, wtedy będziesz mogła podjąć rozsądną decyzję.

-Czy ty?

Nie dokończyłam mówić, ponieważ moje słowa przerwała kelnerka, która przyniosła nam jedzenie.

-Czy ty przypadkiem wiesz o czymś, o czym ja nie wiem? - spytałam podejrzliwe. Czyżby Jacob nie był ze mną stuprocentowo szczery?

-A ty mi mówisz wszystko co powinienem wiedzieć?

-Na pewno mówię o wszystkim co dotyczy Chrisa.

-No widzisz, czyli jednak coś ukrywasz.

Obrócił rozmowę w taki sposób, że nie byłam w stanie nic z niego wyciągnąć. Miał rację, nie byłam szczera odnośnie tego, co robiłam z Frankiem. Tak samo on ukrywał przede mną pewne fakty. W tamtym momencie stwierdziłam, że każdy ma swoje sekrety, i czasem lepiej zachować je dla siebie. Postanowiłam nie drążyć tematu. Ta rozmowa zmotywowała mnie jeszcze bardziej do tego, by Cię odnaleźć. Chociaż w tym momencie nie wiem, czy nie wolałam żyć bez poznania prawdy.

Po obiedzie, wyszliśmy na spacer po mieście, w poszukiwaniu plakatów. Postanowiliśmy zadziałać spontanicznie, chodziliśmy ulicami bez większego zamysłu. Rozmawialiśmy o naszych ulubionych filmach, oraz o tym jakie filmowe nowości chcielibyśmy zobaczyć. W pewnym momencie Jacob zauważył na murze charakterystyczny wydruk.

-Patrz, jakiś ewidentnie rockowo-alternatywny zespół.

-"The warriors"? Serio? To chyba nie jego klimaty. Poza tym, on gra na gitarze akustycznej.

-Grają w najbliższy piątek. Nie zaszkodzi ich sprawdzić.

Jacob miał rację. Nie mieliśmy nic do stracenia. Pozostawało nam sprawdzać każdą istniejącą możliwość. Włóczyliśmy się po mieście do wieczora. Przy okazji zwiedziliśmy kilka Londyńskich atrakcji. Nasz wyjazd tamtego dnia przypominał prawdziwą wycieczkę. Rozmowy, jedzenie, mijani turyści. Było przyjemnie, ale w ten sposób łatwo było zapomnieć po co właściwie tu przyjechaliśmy. Mimo wszystko, łapałam się na tym, że wypatruję Twojej twarzy w tłumie ludzi. Był już wieczór, gdy twój brat zaproponował byśmy się rozdzielili.

-Jestem zmęczony, ale załapię się jeszcze na mszę w kościele. Spotkamy się później w hotelu.

-Na mszę? Czemu chcesz iść beze mnie?

-Myślałem, że nie jesteś wierząca.

-Przestań wyciągać samodzielnie wnioski na mój temat. No chyba, że o tym Chris też Ci powiedział.

-W sumie to tak.

-Nie wiem po co Ci tyle o mnie mówił. Co jeszcze o mnie wiesz?

-Byłaś przez pewien czas, najważniejszą osobą w jego życiu. Nie powinno Cię dziwić, że o Tobie wspominał, a wiele rzeczy dowiadywałem się przypadkowo.

-Jakich na przykład?

-Wiem gdzie mieszkasz, bo kilka razy go do Ciebie podwoziłem. Wiem kiedy masz urodziny, bo pomagałem mu wybrać prezent dla Ciebie. Dzięki temu dowiedziałem się jaki nosisz rozmiar, jaki jest Twój ulubiony kolor...

-Jaki?

-Jasny róż, pastelowy błękit, oraz wolisz nosić srebro od złota.

Ta rozmowa przypomniała mi o wszystkich prezentach którymi mnie obdarowałeś. Zawsze trafiałeś w mój gust. Znałeś moje upodobania i potrzeby. Nadal nosiłam łańcuszek od Ciebie. Zatęskniłam za tak bliską osobą jak Ty. Wątpię, że kiedykolwiek spotkam kogoś z kim uda mi się stworzyć taką relację. Zwłaszcza po tym co się wydarzyło.

-W porządku, będę czekać w hotelu.

Gdzie Jesteś?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz